cytaty z książek autora "Piotr Gociek"
Bo w życiu liczy się tylko to, co na tapczanie, w kranie i na ekranie.
Transformacja ta sprowadzała się do tego, że ludzie dawnego systemu najpierw oddali władzę
opozycji w zamian za gwarancję nietykalności i spokojnego robienia biznesu na majątku państwowym
lub na mieniu, które udało im się sprywatyzować przez uwłaszczenie, a potem dzięki uzyskanym pieniądzom i wpływom wrócili do władzy.
Bo wojna, kochani, jest jak miłość - zjawia się, kiedy chce, bierze, kogo chce, i zawsze kończy się to wszystko smutniej, niż się zaczęło.
Niektórzy w dodatku doznali podczas międzygwiezdnej podróży ciężkich umysłowych malfunkcji, w wyniku których na miejscu zamiast pisać science fiction, zajęli się poezją lub, co gorsza, produkowaniem fantasy.
Desant zakończył się pełnym sukcesem. Operację udało się wykonać przy zaledwie siedemdziesięcioprocentowych stratach własnych. Samotną, ufortyfikowaną chatkę chustaszy zrównano z ziemią, a nasz trójkolorowy sztandar załopotał dumnie na jej kominie – jedynym ocalałym elemencie reduty wroga. Wszystko inne – piec, studnia, płotek, kocia kuweta, stolik pod telewizor, żuraw, sad oraz drewutnia - przestało istnieć.
Podczas owego bohaterskiego ataku podstępni chustasze spalili jednak pluton gorodskich czołgów-amfibii typu „Ariel”. Atakowali je po bandycku, z ukrycia, strzelając z rusznic przeciwpancernych, zamiast jak normalni ludzie biec z naprzeciwka, krzycząc: „Urrrraaa!”, co było przecież regulaminowym sposobem prowadzenia obrony przeciwczołgowej. Lecz chustasze to chustasze - wiadomo, honor i regulamin mają za nic. Niech im oczy zgniją od syfa siewieryjskiego! Niech im larwy wyżrą jajca od wewnątrz!
Ale zbrodnicze padalce doczekały się wtedy sprawiedliwej odpłaty. Matrosi dopadli obrońców chaty - i to obydwóch! Wtedy dopiero pokazali im, jak to jest z potęgą Gorodopolis zadzierać! Rozdarli parszywców na strzępy, a starszemu z nich, czternastoletniemu doświadczonemu chafgachustańskiemu przestępcy, najpierw wrazili gorącą lufę karabinu Kaszkałakowa w odbyt, a potem wyjęli tamtędy wątrobę."
Sztuka w tym, widzisz, mały - mówił Lew Gorynycz - by znać swoje miejsce w szyku. Nie być nigdy ani za bardzo na końcu, ani za bardzo z przodu. Nie iść zbytnio bokiem lub nadmiernie ukosem.
Była to jego życiowa filozofia, dobra, bo sprawdzona.
Rokita: Tusk to specyficzny rodzaj osobowości, która nie istnieje jako treść, tylko forma. Istnieje ego Tuska, które nieustannie walczy o swoją pozycję w świecie. Nie ma natomiast Tuska jako jakiegoś zestawu wartości, twierdzeń, prawd, poglądów. On ma niezwykłą i bardzo przydatną w polityce zdolność absorpcji dowolnego poglądu, jeżeli jest on użyteczny dla wzmocnienia jego pozycji. Więc na pewnych etapach polityki może szczerze przyjmować wartości, od których na innych etapach równie szczerze będzie stronił.