cytaty z książki "Zespoły napięć"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Gdy tak myślę, to tak rozpaczliwie tęsknię za Tobą, że chce mi się płakać. I nie jestem pewien, czy z tego smutku, że tak tęsknię, czy z tej radości, że mogę tęsknić.
[...] można płakać ze smutku, że róża ma kolce, ale można również płakać z radości, że kolce mają róże.
Często, gdy leżeliśmy przytuleni do siebie, kładłam głowę na jego piersiach. Gładził delikatnie moje włosy, a ja słuchałam jego bijącego serca. Nigdy nie wysłuchałam żadnej arytmii. Gdy zasypiał, patrzyłam godzinami na niego, jak oddychał miękko i spokojnie. Czasami na moment jego oddech przyśpieszał i wargi rozchylały się lekko. I wtedy chciałam być w jego głowie. Wtedy najbardziej…
Bo kobiety najczęściej wiedzą dokładnie, czego chcą, po pierwszym seksie. Wszystko albo nic. A tak naprawdę wiedzą to już po pierwszym pocałunku.
Podziwiała go i była strasznie o niego zazdrosna. Chciała go mieć tylko dla siebie. Chciała, żeby żadna kobieta nie poznała go bliżej i nie dowiedziała się, jaki jest. Czuła, że każda, która go pozna, także zechce mieć go tylko dla siebie.
Wydaje mi się, że jesteśmy nierozłączni...
Że to po prostu już się stało i że tak będzie zawsze.
Że jeśli nawet zostanę zapisem w Twojej pamięci, jakąś datą, jakimś wspomnieniem, to i tak będzie to jak powrót do czegoś, co się tak naprawdę nie odłączyło. Po prostu się przesunęło na koniec kolejki osób istotnych.
I przyjdzie taki dzień, być może po wielu latach, kiedy mnie wyciągniesz - na kilka chwil - na początek kolejki.
Czy wiesz, że wspólne czytanie książek na głos mocniej wiąże ludzi niż wspólne spłacanie kredytu?
bo gdy ty jesteś, to dni tak uciekają, jak ziarnka maku z dziurawego wiadra. A potem wyjeżdżasz i to wiadro się nagle zatyka, i mam wrażenie, że ktoś w nocy w tajemnicy przede mną przychodzi tutaj i dosypuje mi maku do tego wiadra.
Tak bardzo chciałabym być twoją jedyną kobietą. Jedyną! Rozumiesz?! I wiedzieć,że będę cię miała jutro, w przyszły poniedziałek i także w Wigilię. Rozumiesz?!
Tak bardzo chciałaby się zakochać. I być z nim zawsze i nie mieć od nikogo żadnych listów. Bo listów się nie ma wtedy, gdy ludzie się nigdy nie rozstają.
Nagle zaczynam myśleć o twojej wardze albo o tym, co napisałaś ostatnio, albo o twoich oczach, które są takie śliczne, albo o spódnicy, którą podeptałem ci, wstając w ciemności z naszego łóżka, albo o sutkach twoich piersi, albo o bieli twojego brzucha, albo o wierszu, którego jeszcze nie wyszeptałem ci do ucha, albo o muzyce, której chciałbym słuchać z tobą, albo po prosto o deszczu, który by na nas padał, gdy siedzimy gdzieś pod drzewem i mogę cię przed nim osłaniać... I gdy tak myślę, to tak rozpaczliwie tęsknię za tobą, że chce mi się płakać. I nie jestem pewien, czy z tego smutku, że tak tęsknię, czy z tej radości, że mogę tęsknić.
Słuchaj, muszę ci coś jak najprędzej opowiedzieć".
I ja wiedziałam, że tym jednym zdaniem stawia mnie przed wszystkimi. Dla mnie już do końca życia żadne „kocham cię” nie zastąpi tego „słuchaj, muszę ci coś natychmiast opowiedzieć”. Zrozumiałam, jak ważne to jest dla niego, gdy przez przypadek, kiedyś przy winie w pubie, byłam świadkiem, jak dyskutował zażarcie z jednym ze swoich kolegów o tym, w którym momencie rozpoczyna się zdrada. Ze zdumieniem słuchałam, gdy mówił, że zdrada jest dopiero wówczas, gdy zamiast żonie coś ważnego „jako pierwszej osobie pragnie się natychmiast opowiedzieć innej kobiecie”.
Od sześciu lat opowiadał mi wszystko najważniejsze jako pierwszej.
[...] jesteśmy stworzeni do zmartwychwstań. Jak trawa. Odrośniemy nawet wtedy, gdy przejedzie po nas ciężarówka.
Bo czas jest, proszę pani, jak grawitacja, która marszczy wszechświat, albo jak spadająca kropla deszczu, która marszczy kałużę lub jezioro. Tylko że niektórzy odchodzą, zanim ta kropla spadnie.
Okrywała go szczelnie kołdrą, żeby nie było mu zimno. Czasami wyrywało go to ze snu, otwierał oczy, przytulał ją i całował. A potem brał w dłonie jej zawsze zimne stopy. I tak często zasypiali. Bo bardzo dbali, aby żadnemu z nich nie było zimno. Ani w łóżku, ani w sercu.
Przychodziła do nich dzielna i uśmiechnięta, mimo że sama nie mogła patrzeć na uśmiechniętych ludzi. Przynosiła im kwiaty, oni układali je w wazonie, a ona już widziała je martwe. Dbała, by nie nosić czerni. Ani na sobie, ani pod oczami. Nieustannie skupiona. Do granic. Skoncentrowana, aby nie pokazać bólu. Śmiała się tylko twarzą. Powtarzała śmiech po innych. Było to widać. Czasami się spóźniała. Nie żaliła się. Nigdy go nie wspomniała. Z nikim nie chciała o nim rozmawiać.
Tak bardzo chciałabym być twoją jedyną kobietą. Rozumiesz?! I wiedzeć, że będę cię miała jutro, w przyszły poniedziałek i także w wigilię. Rozumiesz?!
Wielu wychodzi w tę pustkę przez burtę i zatapia się w tej szarości. Robią to szczególnie chętnie,gdy ból życia zabija radość życia.
Była blada, smutna, milcząca, z cierpieniem wypisanym na twarzy; wydawało się, że potrzebuje pomocy. Była dokładnie taką kobietą, jakiej szukał Jacek. Uważał bowiem, że cierpiące kobiety przywiązują się do człowieka szybciej, mocniej i na dłużej. Tak jak jego matka, którą ojczym lał po pijanemu kablem od żelazka tak długo, aż wyszły na nią wszystkie kolory, a ona i tak trwała przy nim i szukała go po melinach, gdy nie wracał na noc.
Jeśli już umierać, to gdy jest przyjemnie i w ogóle tak jak się lubi najbardziej. Przecież to byłoby ostatnie wspomnienie.
Bo dla Marty nie ma "miłości nie w porę". Nie w porę może przyjść czkawka,okres, śmierć lub sąsiadka. Ale nie miłość.
Bo ona tak naprawdę chciała tylko pić i tęsknić. I umrzeć też chciała. Najlepiej na atak wspomnień.
I to mnie tak cholernie zabolało. Że on wie, że ja nie mam żadnych planów na weekend. I że on wie z pewnością także to, że moje plany to on. I że czekam na niego. I że mój telefon czeka, i mój zamek w drzwiach, i moje łóżko. I że ja czekam na niego, wracając w sobotę rano w pośpiechu z piekarni na rogu i bojąc się, że on mógł zadzwonić, a mnie akurat w tym czasie nie było. I że kupuję tak na wszelki wypadek dwa razy więcej bułek i dwa razy więcej jajek, gdyby na przykład nie zadzwonił, tylko po prostu przyszedł na śniadanie. I pomidory też kupuję. Bo przecież lubi jajecznicę z pomidorami.
Seksualność jest jednym z najpowszechniejszych, najtańszych i najprostrzych sposobów zapewnienia sobie uczucia. I dlatego tak łatwo się ją przecenia.
pięć miesięcy później ten skurwiel kardiolog z ulizanymi żelem włosami i tytułem profesora, który mu to robił, zabił go po drodze katedy z prawego przedsionka do lewego, przebijając mu serce i powodując krwotok do jamy osierdziowej. Zabił mi go i wyjechał jak gdyby nigdy nic na urlop. Do Grecji. W dwa dni po zabiegu. Zakończył jedną igłą dwa życia i spokojnie poleciał się opalać.
Czy może być świat piękniejszy niż ten wigilijny?
Bo religia to czasem, panie oficerze tak trochę tumani. Bo z religii czasem wynika, że łatwiej kochać ludzkość niż kolegę z wachty...".
Zakończył jedną igłą dwa życia i spokojnie poleciał się opalać.