cytaty z książek autora "Mike Resnick"
- Dobrze. Czym zatem według was jest demon?
- Złą istotą o niewyobrażalnej mocy.
- Tak to można opisać kontrolera ze skarbówki.
- Nazwij mnie jeszcze raz TOTAM, a piekło zamarznie, zanim znajdę ci te dane - ostrzegł komputer.
- Gdzie znowu polazła Felina?
- Jestem tutaj - zza jego pleców dobiegł melodyjny głos.
- Co tam robisz?
- Pilnuję twojego tyłka - wyjaśniła - Ale to na prawdę nudna robota. On po prostu tkwi pomiędzy plecami a udami i zupełnie nic nie robi.
Wysoko w górze, w kapsule przytwierdzonej do ściany, unosił się Wxakgini, jedyny pilot, jaki zasiadał za starami tego okrętu na przestrzeni ostatnich siedmiu lat. Należał do rasy Bdxeni, istot przypominających kształtem pocisk, ale posiadających także wiele cech insektoidalnych. Tkwił tam skulony w embrionalnej pozycji, z szeroko otwartymi, nigdy niemrugającymi, wielokomórkowymi oczami, połączony z komputerami okrętu sześcioma grubymi kablami, które wychodziły z jego głowy i niknęły w masywnej grodzi. Bdxeni nie znali pojęcia snu, co czyniło z nich idealnych pilotów i trwali w tak idealnej symbiozie z komputerami okrętów, że trudno było określić, gdzie przebiega granica pomiędzy nimi.
(...)
- Pilocie, za ile dotrzemy na miejsce? - zapytał Wilson.
- Jeśli tunel czasoprzestrzenny przy Boratinie nie zmienił położenia, powinniśmy dotrzeć do systemu Cyrano za osiemdziesiąt siedem minut standardowych - odparł Wxakgini.
- A jeśli zmienił?
- Wtedy nie dotrzemy do systemu Cyrano za osiemdziesiąt minut standardowych.
- Dzięki ci za tę niezwykle precyzyjną odpowiedź - oświadczył oschle kapitan.
- To bardzo zajęty człowiek - dodała recepcjonistka. - Lepiej, żeby to było coś ważnego.
- Dla mnie jest bardzo ważne, a klient ma zawsze rację - odparł Cole. - Gdzie znajdę jego biuro?
-Nie można wystawiać na niebezpieczeństwo
kogoś, kogo się kocha.
— Więc przestałeś wystawiać Ludzi na niebezpieczeństwo?
Lodziarz ze smutkiem pokręcił głową.
— Nie. Przestałem ich kochać.
- Piękna rzecz pozostaje piękna bez względu na to, czy wiesz, kto ją stworzył - oświadczył Eohippus
- Ulica Lubieżna? - powtórzył Mallory. Eohippus przytaknął. - Dlaczego sąsiaduje z ulicą Smutną? - zaciekawił się detektyw (…) Tutaj dostarczają klientowi dokładnie to, co obiecują: nieokiełznaną zmysłowość i absolutny brak niewygodnych komplikacji uczuciowych. - Wygląda na to, że każdy dostaje to, co mu się należy za jego pieniądze - skomentował Mallory. - Owszem - potwierdził Eohippus. - A jednak prędzej czy później prawie wszyscy trafiają na ulicę Smutną.
- (…) jakoś zawsze łatwiej jest przetrwać kolejny dzień, niż zdobyć się na przeprowadzkę,
- (…) poezja nic nie znaczy; poezja po prostu jest!
(…) będę wygrywał bitwy i nie będę przejmował się losami wojny - odparł Mallory.