cytaty z książek autora "Sylwester Latkowski"
Piotr Wróbel, którego pomówił Masa, do
dzisiaj jest włóczony po sądach. Krzysztofa M.,
wiceszefa zarządu w Lublinie, obciążył były policjant, który związał się ze światem przestępczym. Wszyscy wiedzieli, że to dmuchane zarzuty, ale nikt nie stanął w obronie pomówionego.
Przepisy mówią, że można objąć tak zwanym
podsłuchem operacyjnym numery telefonów łączące się z numerem, na którego podsłuchiwanie jest zgoda sądu. Dzwonisz na telefon osoby rozpracowywanej i chcąc nie chcąc, trafiasz w sieć podsłuchiwanych, bo teraz przez pięć dni możemy cię słuchać bezkarnie i bez zgody sądu – wyjawia funkcjonariusz zajmujący się
inwigilacją w gdańskim CBŚ. Po stwierdzeniu, że
rozmówca osoby podejrzanej sam nie jest przestępcą, a na przykład dziennikarzem, jego zapisane na taśmach podsłuchowych rozmowy powinny zostać skasowane, ale to tylko teoria.
W tym czasie, o czym Marzec już nie wspominał,
trwała ostra rywalizacja służb. Funkcjonariusze CBA i ABW prowadzili działania operacyjne, podszywając się pod CBŚ. Do CBA trafiło około dwustu, a do ABW siedemset fałszywych legitymacji CBŚ. Posługiwano się nimi podczas tajnych operacji, a całe odium spadało na podwładnych Marca.
W raporcie komisji zabrakło opisu lokalnego układu, jaki stanowił tło dramatu. To zrozumiałe, posłowie chcieli być delikatni w stosunku do rodziny ofiary. Ale ten układ dobrze naszkicowano podczas przesłuchań
świadków. Wzajemne relacje lokalnych biznesmenów i policjantów, wspólne grille zakrapiane alkoholem – tak tworzy się atmosfera wzajemnej zależności. Ty mi coś dasz, a ja ci się odwdzięczę. Ty mnie zaprosisz, a ja ci
coś doradzę. Tak funkcjonuje na polskiej prowincji wielu powiatowych przedsiębiorców. A kiedy potem znika człowiek, syn bogatego biznesmena, nagle
wszyscy zaczynają się nawzajem oskarżać, bo tragedia działa jak detonator.
Powtórzę to, co powiedziałem kiedyś, że jako szef CBŚ chciałbym mieć taki system powiadamiania, jaki mają niektóre grupy kibicowskie. Chciałbym, żeby moje grupy były tak mobilne jak oni bez używania środków technicznych. Bojówki krakowska, poznańska i gdańska potrafią w ciągu dwóch godzin, używając tylko telefonu komórkowego, zebrać dwieście-trzysta osób. Są niezwykle hermetyczni, a co najważniejsze– wewnętrznie pilnują swoich zasad.
Podobne metody stosują gangsterzy specjalizujący się w produkcji narkotyków. Wystawiają policji własne laboratoria, rozumiejąc, że ona też musi się czasem
wykazać. Coś tracą, ale więcej zyskują, przenosząc produkcję w inne miejsca. Kilka lat temu głośno było o układzie między policjantami a producentami amfetaminy. Organizowano spektakularne operacje, wpadały ekipy policyjne, kamery kręciły likwidowano
linię produkcyjną, ale zatrzymywano wyłącznie
wynajętych pracowników, po gangsterach ani śladu. Policjanci dostawali nagrody, a amfetamina wciąż zalewała rynek.