cytaty z książek autora "Dennis O'Neil"
Jak dobrze wiesz, szaleństwo jest jak grawitacja. Wystarczy lekko pchnąć...
Chciałem, by wiedziała, że nie przeszkadzają mi jej blizny. Więc włożyłem brzytwę do ust i zrobiłem to sobie...I nie zgadniesz! Nie mogła znieść mojego widoku i odeszła. Widzisz, teraz dostrzegam zabawną stronę sytuacji. Teraz cały czas się uśmiecham.
Z jego gardła dobiegały stłumione dźwięki. Wykrzywił twarz, ale z powodu blizn nie wiadomo było, czy się śmieje, czy płacze.
Jeśli jesteś w czymś dobry, nigdy nie rób tego za darmo.
Czy tańczyłeś kiedyś z diabłem w bladym świetle księżyca ?
Joker wyjął z tylnej kieszeni spodni świeżo naostrzony ołówek i postawił go na stoliku gumką w dół.
- Co powiecie na magiczną sztuczkę? - zapytał wesoło. - Sprawię, że ten ołówek zniknie.
Bandzior Maroniego rzucił się do przodu. Joker zrobił unik, chwycił go za tył głowy i cisnął na ołówek. Ciało zbira zwiotczało i osunęło się na podłogę.
Ołówek zniknął.
- Magia - oświadczył Joker. A przy okazji, garnitur nie był tani. Powinieneś o tym wiedzieć, bo to ty go kupiłeś.
Gdyby stał się kimś innym, w zasadzie można by przyjąć, że nic mu nie zagrozi. Nie zastanawiając się wiele, włożył rękę do kieszeni płaszcza i wyjął z niej to, czego szukał. Maskę stracha na wróble, z której korzystał przy okazji psychologicznych doświadczeń. Naciągnął ją sobie na głowę i...
Poczuł, jak coś się w nim zmienia. Poczuł, jak Jonathan Crane kurczy się, maleje i prawie zupełnie znika. Poczuł, jak rośnie w nim inne ja, wypełnia go, przejmuje nad nim władzę.
- Pamiętasz, jak na mnie mówiliście, kiedy byłem w wydziale wewnętrznym? - spytał Dent. - Pamiętasz
- Harvey, nie chcę...
- Mów!
- Dwie Twarze - wyszeptał Gordon. - Harvey Dwie Twarze.
Dent zwrócił się w stronę Gordona i pokazał mu , co z nim zrobiły płomienie. Lewa strona twarzy była przerażająca - skóra pomarszczyła się i sczerniała, przez rozcięcie w policzku widać było zęby trzonowe, a gałki ocznej nie kryła powieka.
Jesteś symbolem nadziei, którym ja nigdy nie będę. Twoja walka z przestępczością zorganizowaną to pierwszy od lat promyk światła, jaki błysnął w Gotham City. Gdyby ktoś cię teraz zobaczył, cała twoja praca poszłaby na marne, a wszyscy przestępcy, których wsadziłeś za kratki, znaleźliby się z powrotem na wolności. I okazałoby się, że Jim Gordon zginął na próżno.
Przestaliśmy szukać potworów pod naszymi łóżkami, gdy zrozumieliśmy że one są w nas.
-Dawno temu, pracowałem dla władz w Birmie, politycy próbowali przekupić wodzów tamtejszych plemion, wysyłali im drogie kamienie. Ani jedna karawana nie dotarła do celu. Polecono nam odzyskać skradzione kosztowności. Przez pół roku nie trafiliśmy na żaden ślad. Pewnego dnia zobaczyłem dziecko bawiące się rubinem wielkości mandarynki. Złodziej go wyrzucił.
- Po co kradł?
- Niektórzy nie szukają logiki, niektórym nie zależy na niczym więcej. Nie można ich kupić ani przekonać. Pragną jedynie podpalić świat.
Szaleństwo jest jak grawitacja, trąć kogoś.... a upadnie.
-Zadam Ci zagadkę, Zagadko. Widzę nie widząc, czym jestem ja?
-To proste: jesteś ślepy jak nietoperz!
-No właśnie.
-Sądzisz że to powstrzyma Jokera?
-Nie, ale dość mam krwi na rękach. Zrozumiałem kim musiałbym się stać żeby go powstrzymać.
-Co panią sprowadza do Gotham, panno Vale?
-Nietoperze...
-A, Batman. Ale to nie tak ciekawe, jak Corto Maltese, prawda?
Czy musiałeś kiedyś rozmawiać z osobą, którą najbardziej kochasz zastanawiając się, czy będziesz słyszał jak umiera? Czy musiałeś tę osobę okłamywać? Mówić, że wszystko będzie dobrze, kiedy wiedziałeś, że nie będzie? Cóż, zaraz się dowiesz jak to jest. Wtedy będziesz mógł mi spojrzeć prosto w oczy i powiedzieć jak ci przykro!
Kochanie, jestem w domu... Zapomniałam, że nie mam męża. - SELINA KYLE.
Jestem przedstawicielem chaosu. I wiesz, co jest najważniejsze w chaosie? Jest sprawiedliwy.
Uśmiechaj się, bo to zaskakuje ludzi. Uśmiechaj się, bo to zawsze łatwiejsze, niż tłumaczenie komuś, co zabija Cię od środka.
Tak się dzieje gdy siła nie do powstrzymania, spotyka nieprzesuwalny obiekt.
- Cóż, mam tylko nadzieję, że nie śledzi mnie pan, kiedy mam wolne. - Alfred sięgnął po niewyraźne zdjęcia, które leżały na stoliku. Można było na nich zobaczyć Rachel Dawes i Harveya Denta. Fotografie najwyraźniej powstały w ciągu kilku ostatnich tygodni. - Wolałbym, żeby tak było.
- Jeśli kiedyś weźmiesz dzień wolny, Alfredzie, to kto wie - odpowiedział Wayne.
- Słyszałeś? Burmistrz właśnie powiedział, że prawie dopadliście Batmana.
Wuertz spojrzał na nią z wyraźnym niesmakiem.
- Śledztwo jest w toku - odparł, zgniatając kartkę papieru i rzucając nią o wiszącą na ścianie korkową tablicę, na której znajdował się napis: PODEJRZANI W SPRAWIE BATMANA, uzupełniony kilkoma zdjęciami: Abrahama Lincolna, Elvisa oraz yeti.
- Wiesz skąd mam te blizny?
- Nie, ale wiem skąd masz te - odpowiedział Batman, unosząc ramię i wystrzeliwując drobne ostrze z rękawicy.
- Chcę ci tylko powiedzieć, że twój wygląd nie robi na mnie wielkiego wrażenia.
- To mamy ze sobą coś wspólnego, na mnie też nie robi.
- Chciałbym prosić o zaprotokołowanie, że świadek jest wrogo nastawiony.
- Wrogo?! Ja ci pokażę, co to znaczy wrogo! - Rossi uniósł rękę, w której błysnął pistolet.