cytaty z książki "Ta, którą nigdy nie byłam"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Zawsze się bałam. Bałam się być zbyt brzydka i bałam się być zbyt piękna. Bałam się za bardzo zbliżyć do drugiego człowieka i równie mocno obawiałam się odrzucenia. Bałam się drwin. Bałam się oskarżeń, że się mylę, i równie mocno obawiałam się uznania mnie za arogancką, kiedy miałam rację. Takie życie bardzo wyczerpuje. W końcu brakuje już sił, wszystkie źródła są puste i człowiek chce tylko wydobyć się ze swojego życia. Zmienić. Stać kimś innym.
Jestem absolutnie wściekła na mężczyzn, którzy roszczą sobie prawo do rządzenia kobietami. Moją wściekłością mogłabym zburzyć całe miasto, obedrzeć ze skóry pełnych pogardy kardynałów za Stolicy Apostolskiej i muzłumańskich fundamentalistów, a potem poprzybijać ich skalpy do ściany, chciałabym ułożyć na mojej plaży stos z zadufanych w sobie skurwysynów różnej maści i własnoręcznie podłożyć pod nim ogień, chciałabym skopać na śmierć wszystkich facetów na całym świecie, którzy biją żony, oskalpować wszystkich alfonsów i powtykać zapalone zapałki pod paznokcie klientów prostytutek.
Kobieta spotyka mężczyznę. Budzi się nadzieja. Mnożą marzenia. Rodzi się zawód. Kruszą iluzje. Płynął łzy.
Nie czuję winy. Nie jestem winna. To co wcześniej nazywałam winą, to uczucie, które całe życie drapowałam i chowałam, jest fałszywe. To rodzaj odwrotnego samozachwytu, list odpustowy, którego samo istnienie uwalnia grzesznika od grzechu, w którego udręce mieści się zarówno pocieszenie, jak i akceptacja. Daje pewność, że ten, kto czuje się winny, nie może być jedynie zły i to właśnie uwalnia go od odpowiedzialności.
Ponieważ ten, kto nie zna siebie, musi mieć kogoś. Jakkolwiek by mu z nim nie było
Ciężka praca i wypełniony kalendarz to skuteczna ochrona przed światem.
Decyzja o przebaczeniu nie leży w mocy człowieka. Zdolność przebaczenia jest specjalną łaską, być może jedyną prawdziwą. Któregoś ranka człowiek po prostu budzi się i czuje, że przebaczył. Nie zapomniał, ale sprawa uległa zawieszeniu, wszystkie oskarżenie gdzieś się odsuwają, a gorycz jest już tylko nieprzyjemnym posmakiem na języku. Sam zostałeś ułaskawiony. Żeby wybaczyć trzeba być ułaskawionym.
Potrzebuję samotności. Chcę być sama. Jednocześnie boję się tego, co samotność ze mną zrobi. Czy oduczę się mówić? Czy przestanę się kąpać i myć zęby? Czy któregoś dnia będę siedzieć przy stole w kuchni, zapychając usta czekoladą, żelkami, ciastkami i bułkami, aż zrzygam się do zlewu?
Wmawiałam sobie, że mam jakiś feler, że jestem osobą, która na skutek tragicznej historii swojej rodziny nigdy nie nauczy się kochać i nigdy nie będzie kochana.
Muszę mu wybaczyć. Nie wiem tylko, jak to zrobić. Nie wiem nawet, co to znaczy. Może wybaczenie jest obietnicą. Ale co się obiecuje? Nie pamiętać tego, co się pamięta? Nie płakać nad tym, nad czym się płacze? Nie pogardzać tym, co naprawdę rodzi pogardę?
Tak powinno się postępować z przeszłością. Malować ją na różowo!
Cały czas stopują mnie stare decyzje, podjęte przez innych (...). Jedyna władza, jaką mam, to możliwość zaprzestania robienia pewnych rzeczy. Ale co to za władza?
Jednak nic nie mówiłam i nic nie robiłam.
Dlaczego? Ponieważ ten, kto nie ma siebie, musi mieć kogoś. Jakkolwiek by mu z nim było.
Jest tak: każda cząstka elementarna w kosmosie ma swoją antycząstkę. Razem tworzą parę, są identyczne, ale się nie tolerują. Jeśli zanadto zbliżą się do siebie, ulegają zagładzie i zamieniają się w światło.
Podczas narodzin wszechświata cząstki i antycząstki nieustannie powstawały i ulegały unicestwieniu. To dlatego wszechświat składa się głównie ze światła. Tylko jedna miliardowa cząstek wszechświata to zwykła materia, tworzywo z którego jesteśmy ulepieni. Ty, ja i Ziemia. Ale gdzie jest antymateria? Gdzie szukać naszego lustrzanego odbicia, tak bardzo do nas podobnego, a zarazem tak zupełnie różnego? Nie wiemy. Po prostu go nie ma. Znajduje się poza zasięgiem naszych myśli i rozumienia. Chociaż według wszelkich szacunków gdzieś być musi.
Właśnie to mogę Ci chyba dać na pociechę, myśl, że gdzieś jest miejsce, w którym to się nie zdarzyło. Życzę Ci, żebyś czasem umiała zamknąć oczy i odpocząć, zastanawiając się nad tym.
Jednocześnie wiem, że to nie możliwe. Co się stało, już się nie odstanie, nie można unicestwić przeszłości...
Brudnopis listu od Torstena Matssona
1 lutego 1998 (nigdy niewysłany)
.
Rzadko podobali mi się chłopcy, którzy byli zainteresowani mną. Mieli zły gust.
W mojej szkole niektóre dziewczyny twierdziły, że zwierzają się matkom. Uważam, że to lekkomyślne. I trochę obrzydliwe, podobnie jak używanie tej samej szczoteczki do zębów czy tych samych majtek.
Nie wiem, jak to jest, kiedy człowiek wybiera. Zostałam wybrana. Takie jak ja biorą to, co się im zaoferuje, bo nie wiedzą co innego mogłyby zrobić.
- Wybaczono jej, bo dużo kochała. Mało kocha ten, któremu mało się wybacza.
- Brzmi jakoś od tyłu.
Chcę móc mówić, chociaż tak naprawdę nie umiem nic powiedzieć.
Wina była znajomym strojem, który od początku wisiał w jej szafie i który wkładała każdego ranka. Bez niej czuła się naga.
Poza tym jest chciwy. Chciwy?
Tak. Nigdy nie chciał dawać. Chciał tylko mieć.
Wszystko. Wszystkich.
(...) ten, kto nie ma siebie, musi mieć kogoś. Jakkolwiek by mu z nim nie było".
(...) ten, kto nie ma siebie, musi mieć kogoś. Jakkolwiek by mu z nim nie było".
Gdyby, myślę. To niebezpieczne słowo, więc szybko otwieram oczy i rozglądam się wokół. (..) Gdyby, myślę znowu i teraz już mniej się boję. Łatwiej oswajać to słowo z otwartymi oczami.