cytaty z książek autora "Elizabeth Kim"
Ludzie kierujący się przesadnym fanatyzmem religijnym robią rzeczy niepojęte dla innych.
Życie jest stworzone z dziesięciu tysięcy radości i dziesięciu tysięcy smutków, a każde z nich to kamień na drodze prowadzącej do wiecznego spokoju.
Cnotliwa kobieta to taka, która ciężko pracuje, nigdy się nie skarży, okazuje posłuszeństwo Bogu i mężczyznom w swym życiu oraz zachowuje czystość ciała i myśli.
Całuję twoją twarz tysiąc razy
Jeszcze i jeszcze, i jeszcze
Zamykam twoje powieki, przygładzam włosy
I składam twoje łagodne ręce.
Motyle skrzydełka uderzają
O sklepiony sufit tego życia
Trzepoczą teraz swobodnie w pustce.
I wyszepczę tę prawdę
W niewidzialny wiatr:
Kocham cię. Kocham cię. Kocham cię.
Oto wspomnienie: szelest jej szaty.
Oto wspomnienie: wonności w jej włosach.
Oto wspomnienie: wzięła mnie na ręce,
Trzyma mocno i kołysze w powietrzu ze śmiechem.
Szaleję w ciemnościach i wołam jej imię,
Kryję się w ciemnościach i zamykam oczy.
Zima mojego życia to zamarznięty ból;
Tęsknota za matką nigdy nie umiera.
Czasami w nocy, odpływając w sen, szeptam: 'Kocham cię. Kocham cię'. I nigdy nie wiedziałam, czy mówię to do wyobrażonego kochanka, do wszechświata czy do siebie, czy do swojego sny, ale to nie miało znaczenia. Czasami wystarczyło, że wymówiłam te słowa i usłyszałam, jak dźwięczą w powietrzu.
Czytanie o cudzych cierpieniach i tryumfach powstrzymywało mnie od użalania się nad sobą.
Powiedziano mi, że muzyka jest na chwałę Boga. Więc jeśli źle grałam, zawiodłam nie tylko tatę, ale również Boga.
W moim nowym domu płacz czy strach były nie tylko czymś wstydliwym - były absolutnie grzeszne. Takie emocje pochodzą od diabła, powiedzieli mi rodzice, ponieważ pokazują brak wiary w Boga.
Zawsze uważałam za ironię, że w fundamentalistycznym chrześcijaństwie myśl o życiu pozagrobowym uważa się za pociechę.
Jeśli inne dzieci wyśmiewają się z ciebie, powinnaś to potraktować jak błogosławieństwo. Dostąpiłaś ukrzyżowania razem z Chrystusem, żebyś mogła dzielić Jego wieczystą chwałę.
Nie wystarczy postępować właściwie ani powstrzymywać się od grzechu w czynach i słowach. Myśli również podlegają osądowi; zatem nie ma ucieczki od grzechu.
Fundamentalistyczni chrześcijanie "walczą w modlitwie", co znaczy, że modlą się, modlą i modlą, aż poczują, że otrzymali odpowiedź.
Marzyłam, żeby kogoś kochać. Boleśnie pragnęłam objąć drugą istotę ludzką i spojrzeć w twarz, która odwzajemni moje spojrzenie z czułością, bez odrazy. I chciałam kogoś, kto wyglądał jak ja. Chciałam dać moją miłość komuś tej samej krwi, komuś podobnemu do mnie.
Wciąż uważam pocałunek za najbardziej zdumiewający dar. Dla mnie to cud, że ktoś dobrowolnie i z pożądaniem zbliża twarz do mojej twarzy, dotyka ustami mojej skóry i znajduje w tym przyjemność.
Myślę, że długoletnia tęsknota za pocałunkami sprawiła, iż smakują bardziej słodko teraz, kiedy wreszcie nadeszły.
Tyle było porzuconych dzieci, produktów krótkich związków pomiędzy żołnierzami w drodze do domu a kobietami w drodze do piekła.
Teraz już czas umierać. Już czas zamknąć drzwi. Już czas odnaleźć w sobie siłę, wymówić słowa pożegnania i nie płakać nigdy więcej.
Teraz już czas umierać. Już czas uprzątnąć dom. Już czas wziąć kąpiel i pożegnać ziemię i piekło dziś w nocy.
Teraz już czas umierać. Już czas spełnić twoje życzenie, żeby nie było więcej łez ani ciemności, ani strachu, ani życia.
Jak wielu ludzi, wpadam w panikę na myśl, że znowu zostanę porzucona. Robię rzeczy destruktywne: zbyt kurczowo trzymam się aktualnego partnera, albo ciągle pokazuję mu drogę ucieczki, aż w końcu myśli, że go nie odpycham. Tak strasznie boję się, że zostanę sama, i tak mocno w to wierzę. Kiedyś sobie uświadomiłam, jak bardzo mi na kimś zależy, proponuję mu każdy sposób odejścia, jaki tylko zdołam wymyślić. On i tak odejdzie, rozumiem, więc równie dobrze mogę przeżyć ten ból od razu zamiast wstrzymując oddech czekać, aż spadnie cios. I przez cały czas pragnę, żeby ze mną został żeby mnie rozumiał i wybaczył, żeby kochał mnie w moim strachu i rozpaczy.
Podobnie jak on bałam się pokazać własną twarz - albo duszę - w całej nagości. bałam się, że przestraszę ludzi. Pragnęłam, żeby mnie oglądano, całowano, dotykano nawet taką bezcielesną. Podobnie jak on, otaczałam się rozmaitymi kapeluszami i stosowałam je jako ochronę. Publicznie byłam zabawna i czarująca, ale zawsze czułam się samotna. Byłam uprzejma i hojna, ale zawsze czułam się wykorzystywana. Byłam współczująca i wyrozumiała, ale zawsze tkwił we mnie gniew.
Tylko ktoś, kto sam doświadczył porzucenia, potrafi dostrzec sens takiego bezsensownego zachowania. I boję się samej siebie. żyję na krawędzi szaleństwa i czasami czuję, że osuwam się w tę mroczną otchłań. Przeraża mnie to, czym mogę się stać i jaka wydam się ludziom, których kocham. Czy odsuną się ode mnie, kiedy najbardziej ich potrzebuję?
Honor oznacza wierność własnemu sercu, a nie przestrzeganie praw innych ludzi.
Dla dzieci wola Boga przejawiała się we władzy rodziców. Dla żony wola Boga przejawiała się w życzeniach męża. W każdym przypadku kobieta, a tym bardziej mała dziewczynka, nie miała żadnych praw.
Jezus może umarł za wszystkich, ale to nie znaczy, że mamy się z nimi bratać.
Gdybym spotkała miłość czy chciałabym odejść?
Nie mam odpowiedzi.
Wiem tylko że miłość nigdy nie zamieszkała ze mną
I zawsze była tylko tajemnicą
Tęsknotą cierpieniem.
Chrześcijańskie małżeństwo - nie kariera, wykształcenie czy samorealizacja - stanowi najszczytniejsze powołanie kobiety.
Nie dojadałyśmy, ale ja nie znałam głodu. Z moją matką miseczka ryżu stanowiła ucztę. Żyłyśmy w izolacji, ale ja nie czułam się samotna. W Ommie miałam matkę, bajarkę, towarzyszkę zabaw, zaufaną przyjaciółkę i opiekunkę.