cytaty z książki "Wiedźma Naczelna"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
-Wolho, małżeństwo ma również swoje jasne strony! Lepiej wyobraź sobie, jak efektownie będziesz wyglądać w sukni ślubnej...
-Całun pogrzebowy!
-A wesele?
-Stypa!!
-Yyyy... Pierwsza noc poślubna?
-Uroczyste wniesienie trumny do grobowca i oddanie do użytku!
,,Drzyj, siło nieczysta, jako że w rękojeści mojego miecza umieszczono paznokieć z. lewej nogi świętego Fenduła i samo dotknięcie go obróci cię w proch! 13. - Drżę - przyznałam uczciwie. - Straszne paskudztwo i nie mam najmniejszej ochoty. go dotykać!
On też się bał. Ale rozumiał, że jeśli nie potrafią wykonać tego kroku razem, to dalej będą musieli iść samotnie. Do końca życia, ponieważ nic podobnego już im się nie przydarzy, a na mniej się nie zgodzą...
-W takim razie chyba powinnam usiąść - przerwałam mu i trzymając się masztu, spokojnie ulokowałam na podłodze.
-Oczywiście - potwierdził mistrz, który wydawał się nieco zbity z pantałyku.-Takich wiadomości faktycznie lepiej słuchać na siedząco, bo...
-Nie, po prostu boli mnie noga, a mam zamiar nie tylko wyjaśnić wszystko do końca, ale też urządzić niektórym z tu obecnych głośną i paskudna awanturę. Więc powinnam oszczędzać siły.
-Nawet nie wiesz, o czym mowa - obruszył się Len. -Ale za to znam ciebie
Prosto w oczy, nie próbując kryć się za firanką rzęs albo postronnymi myślami. Mało kto ośmiela się tak robić.
Nie wyróżniała się wysokim wzrostem, ale skutecznie nadrabiała to stojącymi dęba włosami, które jako żywo przypominały sople ulepione z błota. W pozbawionej brwi twarzy o karmazynowej, gruzłowato-ziarnistej skórze tkwiły gigantyczne jasnozielone ślepia z ciemną obwódką. Nogi potwora lśniły w słońcu niebieskimi plamami, a pokryte krostami ręce ściskały gigantyczny, zakrwawiony nóż. Przy tym zielarka miała na sobie tylko stareńki, okropnie połatany szlafrok, byle jak związany w talii źle dobranym paskiem.
- Welka?! Na Bogów, co ci się stało?!
O północy nadeszła pora krojenia ślubnego tortu i zebrani ponownie sobie o nas
przypomnieli. Dostaliśmy do rąk ogromy nóż, a goście ustawili się w kolejce,
trzymając w pogotowiu talerze. Zapanowała krótka konsternacja – na torcie ponownie
stały zbereźne figurki. Temar wykonał pełen satysfakcji gest zaciśniętą pięścią i
pośpiesznie wmieszał się w tłum.
Po otrzymaniu za każdy kawałek tortu gratulacji i prezentu (do końca pozostało
zagadką, kto „uszczęśliwił” nas trumną) wyszłam na środek polany i z ogromną ulgą
rzuciłam bukiet, mściwie celując w Welkę.
- Pan młody może teraz pocałować pannę młodą!
Skrępowani niezgrabnie ruszyliśmy ku sobie. W tłumie zabrzmiały zachwycone westchnienia, Kryna sięgnęła po chustkę do nosa.
W następnej chwili rozległ się głośny trzask i kluczowi uczestnicy uroczystości zniknęli z oczu zdumionych gości w obłoku kurzu. Muzyka urwała się desperackimi piskami i chrypieniem, przyjaciele rzucili się do pomostu, tworząc pierścień dookoła nierównej wyrwy.
- Hej, jesteście cali?
- Albo przynajmniej żywi?
- Przynajmniej ktoś?!
- Ghyr z nimi, najważniejsze, czy zdążył pocałować! Z dołu rozległo się moje
niepewne:
- Chyba tak...
I stłumiony głos Lena:
- A jeśli szanowni starsi i naczelna zielarka w końcu raczą ze mnie zejść, to nawet dowiem się kogo!
- O Bogowie... - Kella złapała za jedną z tuzina usłużnie wyciągniętych rąk i wylazła na resztki estrady. Jej śladem wspólnym wysiłkiem wyciągnięto starszych. -Tej dwójki razem nie wytrzymały nawet dębowe deski!
Następnie tak samo w milczeniu cofnął się i wskoczył na Wolta, a mnie podprowadzono Smołkę, która w pośpiechu kończyła przeżuwać drugi komplet ozdóbek. Na widok przebranej za narzeczoną pani biedna kobyłka zakrztusiła się i spróbowała stanąć dęba, ale z Oroenem ten numer nie przeszedł. Zresztą gdy przemówiłam i Smołka zrozumiała, że faktycznie tkwię gdzieś w środku tego białego koszmaru, przerażenie na jej pysku ustąpiło miejsca wyczekującej złośliwości. Bardzo szybko zrozumiałam dlaczego. Nie ma to jak włażenie na konia w butach na obcasie, szerokiej sukni ślubnej i z bukietem zaciśniętym pod pachą! Liczba chętnych do popychania mnie w górę z każdą próbą rosła w postępie arytmetycznym, a umierających ze śmiechu - geometrycznym. Wyglądało na to, że narzeczonego również świerzbiały ręce, ale zgodnie z obrządkiem nie mógł więcej podchodzić do mnie przed zaślubinami, więc chętnie przyłączył się do drugiej grupy.
Smok jest istotą chytrą, zdradliwą i cierpliwą, więc znajdzie tysiąc innych
sposobów, by zatruć wam życie.