cytaty z książek autora "Wanda Lachowicz"
,,Jestem tchórzem, nie potrafię żyć, nie umiem się zabić, będę zdychać powoli w męczarniach, aż zjedzą mnie robaki i w ten sposób spełni się mój sen.
Przez chwilę wydaje mi się, że słyszę śmiech. To życie ze mnie drwi...
To twój film, w którym sama grasz główną rolę. I nie da się tego zmienić. Ten film nazywa się życie i możesz je wygrać albo przegrać.
dojrzewanie to trudny wiek- przyznają obie - podobno rozum spada wtedy gdzieś poniżej kolan, po czym z wolna się podnosi
Mamusia i tatuś są cacy, tylko dzidzia be. Taka ciekawostka genetyczna, materiał bez zarzutu, a produkt? No. Jakoś nie wyszło… z reklamacją zadzwońcie do Pana Boga. To moja rada.
Ból jest jak igła, kawałek raniącego skórę szkła, niewidoczny dla innych cierń. Ściska, opasuje, kaleczy, rani, zniewala, dręczy, a w końcu zabija. Jest cierpieniem i wybawieniem. Człowiek, ogarnięty bólem nie do wytrzymania, nie ma siły już myśleć o niczym innym. Nie ma niczego poza nim. Walczy, potem się poddaje. Akceptuje sytuację, przyzwyczaja się do niej, oswaja ból. Uczy się z nim żyć.
Nie poddałam się moje ciało należy do mnie, ja nim rządzę ja je karcę i nagradzam. Jest moje, tylko moje. Nawet jeśli boli, to przecież mój ból. I nikt inny nie ma do niego prawa.
Jako produkt odpadowy powinnam znaleźć się na śmietniku. Więc zaczęłam sobie szukać tam miejsca. Podobno takie śmietnikowe trolle też są czasami szczęśliwe.
Jedzenie mnie zabija, niejedzenie również. Więc co mam zrobić?
Trzeba mieć charakter, żeby żyć tak jak się chce...
Nie wierzę w takie pierdoły jak miłość, która podobno nadaje życiu sens. Nie umiem kochać. Nie chcę przeżywać kolejnych rozczarowań...
Nie potrzebuję miłości a tym bardziej litości. Kocham i przeklinam tylko swoje ciało. Jestem jak (...) zraniony ptak, któremu zamiast skrzydeł ktoś wyrwał serce.
Pamiętnik zapisuję żarliwym wyznaniem prawdy, po raz pierwszy ośmielam się napisać, że jestem anorektyczką, jak inni mówią o sobie: jestem narkomanem, alkoholikiem, złodziejem. Ja jestem ANOREKTYCZKĄ. Ale przecież świat musi pomieścić wszystkich: chudych i grubych, szczęśliwych i nieszczęśliwych, złodziei i alkoholików. I takich jak my - którzy mamy chore dusze i chore ciała.
To moje ulubione zajęcie, wymyślanie sobie takiego życia, jakiego nie mam...
Chyba zapisano gdzieś w gwiazdach, że sama będę wędrować po tym świecie, Nie mam po co wyciągać ręki. I tak nie będzie jej komu podać.
Wierzyłam, że magiczne słowo "kocham", to coś na zawsze. I że nie można go zabrać. Ty je jednak zabrałeś, odszedłeś wraz z nim i zostawiłeś mnie samą. Czasami jeszcze mówiłeś "kocham", ale było to słowo obce, nieprawdziwe, miało inny dźwięk. Nie było w nim słońca, stało się martw, jak spod ziemi. To "kocham" mówiły tylko twoje usta, a nie Ty sam. Twoje usta powtarzały to słowo jak "do widzenia", jak "dzień dobry"; zwyczajnie, bez uśmiechy, niczym informacje o pogodzie na koniec dziennika. Potem przestałeś mówić, zacząłeś formułować komunikaty, precyzyjne, pozbawione przymiotników.
Dlatego z kilku powodów nigdy nie będę miała dzieci. Po pierwsze, mogą być takie jak ja, po drugie, nie byłabym w stanie ich kochać tak bezgranicznie durną i ślepą miłością. Dziecko to powielanie naszych wad w mniejszym formacie, to ograniczenie własnej wolności, a ja nienawidzę, kiedy mi się cokolwiek ogranicza.
Miłość jest jak krucha glina. Tylko mądry orzeł wie, co robi, wybierając na miejsce swojego mieszkania skałę.
Mamusia i tatuś są cacy, tylko dzidzia be. Taka ciekawostka genetyczna, materiał bez zarzutu, a produkt? No. Jakoś nie wyszło… z reklamacją zadzwońcie do Pana Boga. To moja rada.
Pomału wysiadam, a to dopiero początek góry, zaś szczyt schowany jest gdzieś daleko w chmurach.