cytaty z książek autora "Alan Bradley"
Byłam sobą! Byłam Flawią! I kochałam siebie, bo nikt inny nie chciał tego robić.
Oprócz posiadania duszy, parzenie herbaty jest jedyną rzeczą, jaka rożni nas od małp naczelnych.
Dzieci należy batożyć, o ile nie mają zamiaru wstąpić do palestry lub zająć się polityką, gdyż w takim wypadku należy je dodatkowo utopić.
Czasem chwytanie ulatującej myśli przypomina ściganie ptaka, który wpadł do pokoju. Człowiek się skrada na paluszkach, wyciąga rękę... i fruuu! Ptaszka nie ma, umknął w ostatniej chwili, machając skrzydełkami...
Zapamiętaj wiec i to, choćbyś miała zapomniec wszystko inne : natchnienie pochodzące z zewnątrz jest jak żar w piecyku- można na nim upiec smaczne słodkie bułeczki. Ale natchnienie pochodzace z wewnątrz jest jak wulkan - może zmienić oblicze świata
Dlaczego wszechświat uparł się, żeby robić mi na złość? [...] Moje życie staje się pasmem pozamykanych drzwi.
Historia jest jak kuchenny zlew. Wszystko się kręci, po czy prędzej czy później wpada do odpływu. Coś idzie w zapomnienie, coś zostaje przeinaczone, a coś innego zatuszowane.
-Uważasz, że cię nienawidzę, Flawio? - spytała drżącym głosem. - Naprawdę sądzisz, że cię nienawidzę? Och, jakże bym chciała!Wszystko byłoby wówczas takie proste...
Powiedziano mi że jej IQ dorównuje liczbie paslmów
Stosunkowo wcześnie w moim młodym życiu dane mi było się przekonać, że ludzki umysł niczego nie uwielbia tak bardzo, jak straszyć sam siebie, jakby nasze zwoje mózgowe były zastępem harcerek przytulonych do siebie przy ognisku gdzieś w ciemnych czeluściach czaszki.
Rozmowy o truciznach są przyjemne o każdej porze roku, ale podczas Gwiazdki jest w nich coś szczególnego co przywołało uśmiech na mej twarzy.
I to wszystko. I zawsze tak samo, od narodzin po śmierć! Bez mrugnięcia powieką, bez choćby zająknięcia odsyła się jedyną kobietę na miejscu zbrodni do kuchni, żeby przypilnowała wrzątku. Żeby się zakrzątnęła! Zorganizowała! Za kogo on mnie bierze? Za pastucha?
Przypomniałam sobie, że choć w ogóle nie boję się zmarłych, są tacy spośród żywych, przy których dostaję gęsiej skórki i dreszczy, a Marion Ttodd należała do takich osób.
Jeśli jest jakieś słowo, którym się brzydzę, to jest nim z całą pewnością wyraz “kochanie”. Kiedy pisząc moje opus magnum Traktat o wszelkich truciznach, dojadę do “cyjanku”, w “zastosowaniach” umieszczę następujące zdanie: “Wyjątkowo skuteczny jako lekarstwo
na tych, którzy nadużywają słowa kochanie”.
Zielony krajobraz, ktory nas otaczał wydawał się tak archaiczny i udomowiony w porannym słońcu, jakby zdjęto go z płótna Constable's i wcale bym się nie zdziwiła gdyby okazało się nagle, że jesteśmy tylko małymi postaciami gdzieś w tle takich półcieni jak Woz z sianem czy Dolina Dedham
Gdyby ktoś inny - poza inspektorem Hewwitem - zwrócił się do mnie w taki sposób, przegryzłabym mu tętnicę szyjną, ale przy nim zachowywałam się jak spanielka, która czeka, aż pan rzuci jej kapeć.
"Do pańskich usług!", chciałam wrzasnąć na całe gardło, kiedy zamknęły się za nim drzwi.
Doszłam do wniosku, że łaskotanie jest pod tym względem bardzo podobne do uczenia się: kiedy człowiek łaskocze się sam -ekstaza, a gdy robi to ktoś inny - męka.
Po czym zapadła jedna z de luceańskich cisz, podczas których słychać, jak wiekowe mury Buckshaw strząsają kurz.
Czy zapomniał,że Phyllis Wyvren leży...nie,nie leży,siedzi!...martwa na górze.".
Wyciągnęłam rower zza żywopłotu, wyjęłam z koszyka kanapki z ogórkiem i usiadłam na porośniętym trawą zboczu żeby jeść i myśleć o martwych.
Zwyczajnie wmaszerowałam do środka, jakbym się urodziła w Scotland Yardzie.
A potem, kiedy opadały emocje i wracał mi rozum, zdawałam sobie sprawę, jacy jesteśmy podobni: ojciec wkurzał mnie najbardziej, gdy mogłam się w nim przejrzeć jak w lustrze.
Flawia cierpi na dosyć niezdrową fascynację śmiercią.
Musiałam się napominać szczypaniem, że mam obok siebie nie anioła,lecz kacerską wypluwkę diabła!