cytaty z książki "Chemia śmierci"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Nie ma drugich szans, są tylko inne. Jakąkolwiek podejmiesz decyzję, życie zawsze będzie inne niż wtedy, gdybyś podjął inną.
Ciało ludzkie zaczyna się rozkładać cztery minuty po śmierci. Coś co kiedyś było siedliskiem życia, przechodzi teraz ostatnią metamorfozę. Zaczyna trawić samo siebie. Komórki rozpuszczają się od środka. Tkanki zmieniają się w ciecz, potem w gaz. Już martwe, ciało staje się stołem biesiadnym dla innych organizmów. Najpierw dla bakterii, potem dla owadów. Dla much. Muchy składają jaja, z jaj wylegają się larwy. Larwy zjadają bogatą w składniki pokarmową pożywkę, następnie emigrują. Opuszczają ciało w składnym szyku, w zwartym pochodzie, który podąża zawsze na południe. Czasem na południowy wschód lub południowy zachód, ale nigdy nie na północ. Nikt nie wie dlaczego.
Do tego czasu zawarte w mięśniach białko zdążyło się już rozłożyć, wytwarzając silnie stężony chemiczny roztwór. Zabójczy dla roślinności, niszczy trawę, w której pełzną larwy, tworząc swoistą pępowinę śmierci ciągnącą się aż do miejsca, skąd wyszły. W sprzyjających warunkach – na przykład w dni suche i gorące, bezdeszczowe – pępowina ta, ten pochód tłustych, żółtych, rozedrganych jak w tańcu czerwi, może mieć wiele metrów długości. Jest to widok ciekawy, a dla człowieka z natury ciekawskiego cóż może być bardziej naturalne niż chęć zbadania źródła tego zjawiska?
Nigdy nie wątp w człeka prawego i szlachetnego. Taki zawsze coś spieprzy. Oczywiście wszystko w imię większego dobra.
Zło nie zniknie tylko dlatego, że przestaniemy je dostrzegać.
Szansę dostaje się tylko w określonym czasie. Skrzyżowanie dróg, i tak dalej. Podejmujesz decyzję i skręcasz w lewo. Podejmujesz inną, skręcasz w prawo i trafiasz zupełnie gdzie indziej.
Śmierć, ów proces alchemii na wspak, w którym złoto życia ulega rozbiciu na cuchnące składniki wyjściowe
Bólu niektórych ran nie da się załagodzić, a wszelkie próby tylko go wzmagają
- Pies świetnie się spisał.
- Przekażę mu pańskie gratulacje.
Jest taki punkt, w którym ostrożność ustępuje miejsca paranoi.
Bałem się tych snów. Nie tak, jak ludzie boją się nocnych koszmarów, bo nie było w nich nic strasznego. Nie, przeciwnie. Bałem się ich dlatego, ze prędzej czy później musiałem się obudzić.
Coś takiego wydobywa ze wszystkich to, co najgorsze. Manham to małe miasteczko. A małe miasteczka rodzą małe umysły.
W życiu nigdy nie układa się tak, jak byśmy chcieli, prawda?
Podeszła bliżej i objęła mnie. Po raz ostatni ukryłem twarz w jej włosach. Po raz ostatni poczułem jej zapach, nie chcąc zapomnieć i wiedząc, że muszę
-Chce pan obejrzeć ciało? - spytała w końcu.
Nie. Nie chciałem.
-Oczywiście.
Byłem kiedyś takim jak Ty. Takim jak ja będziesz kiedyś Ty.
Piekielny ogień i siarka przemawiają do ludzi bardziej niż teksty z cyklu: "Nadstaw drugi policzek".
Ale trudno jest wyzbyć się strachu, kiedy się już zagnieździ.
W tym momencie dobre intencje Bena wyfrunęły oknem. Niewiele brakowało i wyfrunąłby również Carl Brenner.
Czasami mnie to wkurza. Ta bezsilność. Czasami czuję, że muszę, po prostu muszę coś zrobić.
Och, nigdy nie wątp w człeka prawego i szlachetnego. Taki zawsze coś spieprzy. Oczywiście wszystko w imię wiekszego dobra
Zaświtała mi jakaś myśl, mglista i nieuchwytna, synaptyczne połączenie uaktywnione przez słowo czy słowa, które przed chwilą wypowiedzieliśmy. Próbowałem ją schwytać, lecz nie dałem rady.
Szansę dostaje się tylko w określonym czasie. Skrzyżowanie dróg, i tak dalej. Podejmujesz decyzję i skręcasz w lewo. Podejmujesz inną, skręcasz w prawo i trafiasz zupełnie gdzie indziej.
-Tina, miałaś go naprawić.
-I naprawiłam! Nogi się odkręciły, więc podłożyłam złożony papier.
-Papier? Trzeba je było porządnie przykręcić! I zrób coś z tym dymem. Dmuchnij albo...
-To ciebie ktoś powinien wreszcie dmuchnąć. Przydałoby ci się.
Podeszła bliżej i objęła mnie. Po raz ostatni ukryłem twarz w jej włosach. Po raz ostatni poczułem jej zapach, nie chcąc zapomnieć i wiedząc, że muszę
Sprawdziłem telefon. Zasięg był słaby, jednak wystarczył, żeby się do mnie dodzwonić. Nic. Żadnych wiadomości. Przez przednią szybę popatrzyłem na ulicę. I wtedy uderzyło mnie, jak bardzo nie znoszę tego miasteczka. Tych kamiennych domów, tego płaskiego, podmokłego krajobrazu. Tych podejrzliwych i pełnych urazy ludzi.
Zmarłych nie wskrzesisz, więc musisz żyć dalej, najlepiej, jak umiesz.
-Nie zastanawia się pan nigdy, kto mieszkał kiedyś w miejscach takich jak to? Kim ci ludzi byli, jak żyli?
-Na pewno nie było im lekko.
-Ale czy tak uważali, czy myśleli, że to normalne? Czy z nami będzie tak samo? Czy za kilkaset lat ktoś popatrzy na nasze domy i pomyśli: "Biedacy, Jak oni dawali dobie radę?"
-To bardziej niż prawdopodobne. Tak to już jest.
Szansę dostaje się tylko w określonym czasie. Skrzyżowanie dróg, i tak dalej. Podejmujesz decyzję i skręcasz w lewo. Podejmujesz inną, skręcasz w prawo i trafiasz zupełnie gdzie indziej (...) nie ma drugich szans, są tylko inne. Jakąkolwiek podejmiesz decyzję, życie zawsze będzie inne, niż wtedy, gdybyś podjął inną.