cytaty z książki "Krew i stal"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
- Nie każdy stary miecz musi być czarodziejski, tak jak nie w każdej pieczarze smok ma przykutą księżniczkę, która czeka tylko, byście ją uwolnili.
- A po cóż uwalniać? Smoka ubić i cieszyć się tym, że dziewka nie ucieka!
Nie wygląda na takie, co padnie po kilku ciosach toporem. Nie wyglada nawet na takie, któremu można by te kilka ciosów zadać. Zdaje się więc, że czas brać nogi za pas.
Nie mam wam czego wybaczać, wszak szczere pytanie cenniejsze jest niźli złoto. A czemu? Powiem wam. – Ruszyli w dalszą drogę. – Otóż musicie wiedzieć, że to, co nam w głowie siedzi, to dobry i soczysty
miąższ, w którym czasem się robal zalęgnie. Jak w jabłku, co na gałęzi się czerwieni. Gdy temu robakowi pozwolicie rosnąć i się rozmnażać, wnet nic wam z pięknego owocu nie zostanie. Robaki
wszystko, co dobre, zjedzą i w miejsce to, za waszym przeproszeniem, nasrają. Później i skórka sama się odbarwi, pomarszczy i popęka… Ot, i zgniłek gotowy. Ale jeśli robaka capniecie i z owocu wyrzucicie, wtedy, proszę ja was, smakowite jabłuszko będziecie mieli. Skoro więc dbacie o swe owoce, to przepraszać nie wypada.
-Dzieciaka z doliny przyprowadzili,któremu się w głowie pomieszało.Ponoć krowie kółko z nosa wyciągnął i wszystkim wokół opowiadał,że to pierścień jest zły,co go trzeba zniszczyć.Że nikt inny,jak tylko on musi wyruszyć na daleką wyprawę,by go,ten pierścień,w dziurę jakąś cisnąć,gdzie ognie się palą.Dwa razy z domu uciekał i ku górą wędrował,ale-kiwnęła głową mędrcowi,który pojawił się w drzwiach-za każdym razem go łapali. Wreszcie,rady sobie nie dając,tu go przyprowadzili.
-Ha!-Starzec klasnął.-Wiem już,o czym gościowi naszemu opowiadasz.Mów więc dalej.
-Mąż mój opowieści dzieciaka wysłuchał,o smokach,czarodziejach i istotach jakichś dziwnych...Jak on je nazwał ?
-Nie pamiętam już,moja miła.
-Dość,że długo snuł opowieść,która miejscami nawet ciekawa była.
-Wybacz,moja droga,ale nie mogę się z tobą zgodzić.- Mędrzec sięgnął łyżką wprost do kociołka.-Ten pomysł ze zniewieściałymi łucznikami,co to żyją na drzewach,to jakaś straszna bzdura.
Ale ja żołnierz jestem i muszę mieć nad sobą szarżę, bo inaczej folgować sobie zacznę! Więc mi tu w głowie nawet nie próbujcie bełtać. Jeśli rozkazu jakiego raz na czas jakiś nie dostanę, to krosty mi na dupie wyskoczą.
-Roboty szukał.-Dartor pociągnął kilka łyków.- Tyle coś o powrotniakach mamrotał i innych cholerach,że niby miałbym mu płacić za to, by kmieci od złego uwalniać.Uważacie!Że niby miałbym płacić za coś,co i tak za zasrany obowiązek mamy,a kmiecie też dobrze sami sobie radzą!Powiedziałem więc,co o tym myślę.
- I co on na to ?
- Złościł się,że mu ktoś powiedział to i tamto.Potem coś o służbie gadał,że niby mamy się bać,a tylko on wie,jak ze złym radę dawać.- Wypił duszkiem do dna.- Szkoda było mojego czasu.Kazałem dziwakowi wracać,skąd przyszedł. Widział go kto potem?
Zebrani gruchnęli śmiechem.
-Żle to żeście obmyślili.-Alderik spojrzał na dowódcę z wyrzutem.- Trza było wóz kurwiarski zabrać w drogę.Stara raszpla z dziewkami by nam się tu przydała...
-Szaleju się obżarłeś ?- prychnął Dartor
-Czort wie,co tam na nas czeka,a kurew to nerwy ukoi,i osadników da,gdyby potrzeba była.
-Zejdż mi z oczu,durniu jeden!
To jest honor! Stal, nasza i wasza, żywot. Pomyśl, ilu więcej zginie, ilu przegra, jeśli nie będą twardą skałą. A nie są, i wiesz o tym dobrze. Pomyśl – szepnął czart – co honor twój bardziej nadszarpnie: bajanie i straszna opowieść czy śmierć setek lub tysięcy niepewnych, gdy nadejdzie potrzeba.
-Mnie tam za jedno, czy chędożenie czy wojaczka, byleby długo i dobrze!