cytaty z książki "Martwy rewir"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Strach jest częścią życia, mechanizmem ostrzegawczym, niczym więcej. Informuje cię o zbliżającym się niebezpieczeństwie. Ma ci pomóc przeżyć, a nie upośledzać cię w sposób, który uniemożliwi przetrwanie.
- To co ci powiem, może ci zaszkodzić - ostrzegłem.
- W jaki sposób?
- Może cię zmusić do dochowywania tajemnic, za które niektórzy są gotowi zabić. Może zmienić twój sposób myślenia i odczuwania. Może ci naprawdę spieprzyć życie.
- Spieprzyć mi życie? - Przez chwilę patrzył na mnie szeroko otwartymi oczami, zanim śmiertelnie odparł: - Mam pięć stóp i trzy cale wzrostu, trzydzieści siedem lat i jestem samotnym lekarzem sądowym żydowskiego pochodzenia, który musi odebrać skórzane szorty z pralni, żeby jutro jako człowiek-orkiestra zagrać polkę na Oktoberfest. - Poprawił okulary na nosie, zaplótł ręce na piersi dodał: - Spróbuj to przebić.
- Posłuchaj mnie - warknąłem. - Nie umrzemy.
Wybałuszył przerażone oczy.
- Nie umrzemy - powtórzyłem. - A wiesz dlaczego?
Pokręcił głową.
- Dlatego, że Thomas jest zbyt śliczny, żeby umrzeć, a ja jestem zbyt uparty. - Jeszcze mocniej szarpnąłem go za koszulę. - Ale przede wszystkim dlatego, że jutro jest Oktoberfest, Butters, a polka nigdy nie umrze.
Zamrugał, zdumiony.
- Polka nigdy nie umrze! - wykrzyknąłem. - Powtórz!
Przełknął ślinę.
P-p-polka nigdy nie umrze? - wyjąkał.
Potrząsnąłem nim.
- Głośniej!
- Polka nigdy nie umrze! - zaskrzeczał.
- Damy radę!
- Polka nigdy nie umrze! - wrzasnął Butters.
- Nie wierzę własnym uszom - mruknął Thomas.
- To już ostatni raz - powiedziałem półgłosem. - Jeżeli jeszcze kiedyś spróbujesz dobrać się do mnie w taki sposób, że ucierpią na tymi inni śmiertelni, zabiję cię.
Kącik jej przegniłych ust uniósł się w półuśmiechu.
- Nie - odparła tym swoim oschłym, bezbarwnym głosem. - Nie zabijesz. Nie masz takiej mocy.
- Mogę je zdobyć.
- Nie zrobisz tego. - Tym razem w jej tonie pobrzmiewała wyraźna drwina. - Bo to nie byłoby prawe.
Wpatrywałem się w nią przez równe dziesięć sekund, zanim odparłem bardzo, bardzo cichym i spokojnym głosem:
- Znam upadłego anioła, który nie może się doczekać chwili, gdy będzie mógł obdarzyć mnie większą mocą. Królowa Mab już drugi raz zaproponowała mi stanowisko Rycerza Zimy. Przeczytałem książkę Kemmlera i wiem, co to jest Darkhallow. Wiem również, w jaki sposób wykorzystać nekromancję przeciwko Czarnemu Dworowi.
Zamglone oczy Mavry zapłonęły gniewem, ja zaś mówiłem dalej, nie podnosząc głosu:
- Chciałbym, żebyśmy się dobrze zrozumieli, dlatego powiem tak: jeżeli coś się stanie Murphy, a ja choćby pomyślę, że maczałaś w tym palce, kwestię dobra i zła będziesz mogła sobie w dupę wsadzić. Jeśli tkniesz Murphy, wypowiem ci wojnę. Osobistą. Użyję w niej wszelkiej broni, jaką tylko uda mi się zdobyć, i cię zabiję. Zginiesz straszną śmiercią..
Na chwilę zapadła cisza.
- Zrozumiałaś? - zapytałem szeptem.
Pokiwała głową.
- Powiedz to głośno! - warknąłem.
Mój głos zabrzmiał tak lodowato, że Mavra drgnęła odruchowo i cofnęła się o pół kroku.
- Zrozumiałam - wychrypiała.
- A teraz wypad z mojego miasta.
Ci, którzy nie przyswajają sobie lekcji historii, są skazani na ich powtarzanie.
- Masz mokre nogi, Harry? Widzisz piramidy?
- Że co? - zdziwiłem się.
- Ziemia do Dresdena! Stoisz po kolana w Nilu!