cytaty z książki "Wszystkie wojny Lary"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Marzenia są nie po to, żeby się spełniały, bo wtedy zaraz umierają - odpowiedziała. - Marzenia są po to, żeby nigdy nie przestawało się chcieć żyć. I po to, żeby o tym przypominały.
Wojna nie uwiedzie nikogo, kto ją widział i przeżył. Pociąga tylko tych, którzy nie wiedzą, jaka jest naprawdę.
Powiedział, że w Europie trudno o przyjaźń, ludzie nie mają na nią czasu. Pracują od świtu do nocy, a gdyby mogli, pracowaliby pewnie bez przerwy. Najpierw, żeby dowieść swojego pierwszeństwa nad innymi, a potem, żeby odpierać ataki rywali.
– Tylko to się tutaj liczy. Ile masz i który jesteś w wyścigu, więc wszyscy za wszelką cenę próbują zdobyć jak najwięcej, wciąż się ze sobą ścigają. – Powiedział to ze złością, co ją zaskoczyło i trochę zmartwiło. – Tylko tak cię oceniają i mierzą. Jak masz, to jesteś kimś, to cię szanują, podziwiają, a to, co mówisz, uważają za ważne. A jak nie masz nic, to jesteś niczym i twoje zdanie nikogo nie obchodzi.
Poległ męczeńską śmiercią w samotności, tak jak powinien ginąć abrek. Nie miał przyjaciół, bo nie miał sobie równych. A przyjażń może się zrodzić tylko między równymi. Prawdziwi bohaterowie są zawsze samotni, a ich życie naznaczone jest tragedią.
Człowiek idzie pod czyjąś komendę, zabija i gotów jest dać się zabić, o niczym nie myśli niczego nie wie. A potem się okazuje, że to wszystko było na darmo, że nadstawiał łeb tylko w jakiejś grze, dla czyjejś korzyści. Wszędzie zdrada, oszukaństwo... tylu dobrych ludzi poginęło... wszystko nadaremnie.
Wszystko, co robiłam, miało ich odciągnąć od wojny i wszystko, co zrobiłam, ich do niej popchnęło. To pewnie i tak było im pisane, ale dlaczego moimi rękami?
Święty, ale bezwzględny, nienaruszalny obowiązek przestrzegania praw i obyczajów wywodzących się z odwiecznej tradycji porządkował świat mieszkańców doliny. Nadawał kierunek ich życiu, wyręczał przy podejmowaniu życiowych wyborów, rozwiewał wątpliwości, ale też nie pozostawiał swobody w większości codziennych spraw. Zwłaszcza zaś tych związanych z miłością.
Choć wylizał się z ran i wyrwał się śmierci z rąk, Omar nie wrócił do świata żywych. Ludzie w dolinie powiadali, że choć był wśród nich, to jednak nie z nimi, że zbyt blisko otarł się o śmierć, żeby wrócić naprawdę.
Nie można przekroczyć granicy między życiem a śmiercią, żyć dalej i nie zapłacić za to ceny.
A może to sami skazaliśmy się na tę wieczną tułaczkę? – zachodziła w głowę Lara. – No bo jeśli ktoś porzuca miejsce pod słońcem, które zostało mu wyznaczone, i wyrusza w świat za lepszym życiem, to czy sam nie ściąga na siebie klątwy, która sprawi, że już nigdy nie przestanie wędrować i szukać bez końca czegoś, czego nigdzie i nigdy nie znajdzie?
Spory o to, kto ma prawo nazywać siebie prawdziwym muzułmaninem, a kto na to miano nie zasługuje, słyszało się w dolinie coraz częściej. Przybysze z Czeczenii, otrząsnąwszy się z wojennego przygnębienia i rozpaczy oraz oswoiwszy się z doliną i jej gospodarzami, Kistami, zaczęli bez ogródek wytykać im zacofanie i przestarzałe ich zdaniem porządki, zły osąd sytuacji i mylne poglądy na otaczający ich świat.
(...)
Co w tym złego, że żyli jak ojcowie? Nie widzieli powodu, by odrzucać czy zmieniać stare zwyczaje i przyzwyczajenia. Nie oni je wymyślili, nie im je oceniać. Powstały przez wieki i pokolenia. Gdyby rzeczywiście miały być ciężarem, prowadzić ku zgubie, dawno zostałyby zarzucone. A jednak to właśnie one ich ukształtowały i nadały tożsamość. Pozwoliły im nie zapomnieć, kim są, nawet wśród obcych ludzi i na obcej ziemi. Przetrwali, gdy tak wiele kaukaskich ludów i narodów już dawno przepadło i nikt już nawet ich nie pamięta. Ich rolą nie było więc gonić za nowinkami, lecz pamiętać, jak żyli od pokoleń, i nauczyć tego synów i wnuków, przekazać im tę mądrość jako dziedzictwo, które im także pozwoli nie zatracić się i nie zgubić właściwej drogi.
-Trzej bracia muzułmanie. Wbili się samochodem w pierścień obrony i zrobili wyłom. Teraz, jak Bóg da, inszallah, dostaniemy się do środka. Weźmiemy cały garnizon i uwolnimy to dzielne miasto. Wiesz, że Aleppo było zawsze przeciwko Assadowi i teraz on je za to karze.
-Jak to się wbili? Trzech przeciwko tysiącom?
- Wjechali rozpędzonym samochodem między bunkry Assada i wysadzili się w powietrze. Taki wyczyn! Taka zasługa! Taka radość! I zostali męczennikami, szahidami, jeszcze dziś będą odpoczywać w rajskich ogrodach. Jakże ja im zazdroszczę!
Jak miałam go uchronić od czegoś, czego najbardziej w życiu pragnął i do czego za wszelką cenę dążył?
Rozumiała, że cierpienie może być tak straszne, że ludzie o śmierć proszą, byle się od niego uwolnić. Ale żeby jej szukać?
Po zachodniej stronie chcieli być także Gruzini, wierząc, że kiedy zostaną zaliczeni do Europejczyków, nie będą musieli dłużej bać się zaborczych Rosjan, uważających ich za swoich poddanych. Chcieli żyć na zachodnią modłę, po europejsku, także dlatego, że takie życie wydawało im się lepsze, pewniejsze, dostatnie i pozbawione trosk. O takim życiu dla swoich synów marzyła także Lara.
Życiem można się tylko cieszyć, czerpać z niego, ale trzeba dbać o nie - powiedziała'.
Nasi kobiet na wojny nie zabierają. (...) A może właśnie powinni. Wtedy by poczuli, jak to jest umierać ze strachu o innych.
Dławiący lęk o dzieci był pierwszym tak dojmującym uczuciem, jakiego doznała.
Lara uważała, że okup, odkupienie krzywd i przebaczenie są lepsze niż zemsta, że wszystko, wszystko jest lepsze niż zabijanie, cierpienie, rozpacz, nieutulona tęsknota i rozpaczliwa pustka, jaką śmierć po sobie zostawia. <Żyć trzeba! Żyć - nie umierać> - powtarzała raz za razem, przy każdej okazji, bez końca, przeczuwając, ze ta oczywista według niej prawda nie dociera do ludzi. Nie rozumiała dlaczego byli na nią głusi, dlaczego tak trudno było im ją zrozumieć?