cytaty z książki "Tylko cień"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Przychodzimy na świat, nie prosząc o to, zmierzamy ku śmierci, nie wybierając jej.
Śmierć nie jest łatwą dziewczyną. Odmawia tym, którzy jej pragną, oddaje się tym, którzy ją odtrącają.
...ucieczka niczemu nie służy. To, co ma cię dogonić, i tak cię dopadnie.
...życie jest powolną agonią i niczym innym. Forsownym marszem w stronę nieuchronnego końca.
Nadzieja. Nigdy tak naprawdę nie umiera. Głupia sojuszniczka instynktu samozachowawczego.
_ Nic ci nie oddamy, kretynie!
- Wolę, by zwracać się do mnie po nazwisku: Alekxandre Gomez. Inspektor Aleksandre Gomez, Wydział Kryminalny Policji (...). Kretyn wyłącznie dla przyjaciół.
Zbyt tajemniczy, by go do końca poznać.
Zbyt odstręczający, by go naprawdę cenić.
Zbyt inteligentny, by go całkiem nienawidzić.
Zbyt odważny, by go skrycie nie podziwiać.
Zbyt drapieżny, by odważyć się otwarcie stawić mu czoła.
Straciłeś robotę? Czeka cię zsyłka do urzędu pracy, na drugi biegun społeczeństwa. Długa, wyczerpująca wędrówka przez lodowatą pustynię, bez psów i sań. Za to w towarzystwie wielu innych nieudaczników.
Nigdy nikomu nie ufać. W ten sposób unika się wielu porażek. W ten sposób człowiek nie rozbija się o rafy.
Praca z Alexandre'em Gomezem jest jak przygoda, która codziennie zaczyna się na nowo. Nigdy nie wiadomo, jak zareaguje, w jakie gówno lub w jaką wspaniałą zasadzkę wpakuje kolegów.
Ten facet stanowi zagadkę i z pewnością pozostanie nią aż do śmierci. Która raczej nie nastąpi w łóżku, w ponurym, zacisznym domu starców.
W życiu istnieją potrzeby życiowe. Podstawowe, prymitywne. Które przypominają nam, że nie jesteśmy niczym innym jak zwierzętami.
Pośród nich potrzeba posiadania miejsca, w którym można czuć się bezpiecznie. Kryjówki, schronienia. Nory, jamy.
Gdy to miejsce już nie istnieje, stajemy się ściganymi zwierzętami, które przeszywa strach.
Dlaczego ja? To tradycyjne pytanie, gdy zdarza się nieszczęście, gdy człowiek ma wrażenie, że jest jego jedyną ofiarą.
Tylko cień. Bez twarzy, bez imienia. Bez określonego celu.
Czy to diabeł? Ta niewidzialna obecność prześladuje cię, zatruwa ci życie i tak ci je obrzydza, że masz ochotę z tym skończyć, rzucając się pod pociąg albo skacząc w pustkę i licząc, że on nie pójdzie za tobą aż do piekła.
zawsze trzeba zachować wokół siebie nieco przestrzeni, by móc oddychać, rozwijać się.
zawsze delikatnie. Delikatność pozwala dostać to, czego się pragnie. A jak nie delikatność, to siła. Jedno i drugie może być przyjemne.
Śmierć nie jest łatwą dziewczyną. Odmawia tym, którzy ją pragną, oddaje się tym, którzy ją odtrącają.
potraktowała mnie pani jak gówno, zwracała się do mnie jak do psa, a na koniec mnie obraziła.
Człowiek się okłamuje, zwłaszcza gdy się boi. Zwłaszcza gdy cierpi.
- Jechałeś sto trzydzieści na godzinę w terenie zabudowanym (...).
- I co z tego? Nie udało mi się nawet rozjechać żadnego staruszka! O tej porze wszyscy już od dawna śpią. Chciałbym mieć swój udział w ratowaniu naszego systemu emerytalnego, ale nic z tego, jeśli te dziadki nie będą wychodzić z domu.
Gdy nigdzie nie czujemy się już bezpiecznie, stajemy się zwykłą zwierzyną łowną. Zdobyczą, która bez przerwy ucieka, oglądając się za siebie, i nigdzie nie znajduje wytchnienia.
Stoisz już jedną noga nad przepaścią.
Niedługo runiesz w pustkę...Do grobu, który cierpliwie dla ciebie kopałem.
Myślisz, że przepaść nie ma dna. Po raz kolejny się mylisz, mój aniele.
Na dnie jestem ja. Czekam na ciebie.
Na dnie siebie znajdziesz mnie.
Kiedy Cloe zmierza w stronę gabinetu, personel, określany chętniej mianem współpracowników, kłania się jej z szacunkiem. Usłużnie, potulnie chyli czoła przed przyszłą cesarzową. Wymuszone uśmiechy, poddańczy wzrok. Cloe to uwielbia.
Z każdym dniem odczuwa coraz większą rozkosz. Niesamowite, jak szybko rodzi się zamiłowanie do władzy.
Wiesz, lubię je stopniowo niszczyć. Kroić na kawałki! Patrzeć jak się miotają, walczą z niewidzialnym wrogiem. Tracą wszystkie punkty odniesienia, tracą wszystko, co zbudowały. Obnażyć je, odzierać z ciała...To czysta rozkosz...
Gdy umiera drapieżnik, zwierzyna łowna nie posiada się z radości...!
- W gruncie rzeczy mój plan polega na tym, żeby odkupić moją winę, zapraszając panią na kolację.
Jest zaskoczona. Instynktownie spogląda na lewą rękę Alexandre'a. A konkretnie na palec serdeczny. (...)
- Tak jestem żonaty- potwierdza Gomez.- Mówiłem, że chcę pójść do restauracji, a nie do hotelu.
Słyszę bicie swojego serca. Czuję je. Dziwne, jak można niekiedy czuć własne serce. A przecież przez większość czasu nie zwraca się na nie uwagi.
Dyrektor natychmiast schodzi na dół, ściska rękę Gomeza. (...)
- Pastor, dyrektor personalny- oznajmia pompatycznie.
- Inspektor Gomez, policja kryminalna. Dyrektor niczego.
- Ma pan nakaz? (...)
- Nakaz, żeby pójść do pana gabinetu? A może pieczęć królewską?
- No bo...
-No bo co? Chcę zadać panu kilka pytań. Ale jeśli pan woli, mogę zawieźć pana w tym celu na komisariat śliczną białą furgonetką z niebieskim kogutem. My nazywamy ją suką. Użyje pan jak pies w studni! Wybór należy do pana.