cytaty z książki "Kasacja"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Prawda nie może być "że". Prawda jest prawdą. Nie ma wersji, odmian ani wariantów.
Na świecie jest właśnie taka sprawiedliwość, jaką dostaliśmy. Każdy ma swoją rolę do odegrania. Prokurator wyolbrzymia, my pomniejszamy, a sędzia szuka czegoś pośrodku. A przedtem ktoś układa normę prawną, wokół której wszyscy tańczymy jak pieprzeni Indianie, odpychając się wzajemnie i podkładając sobie nogi. To jest sprawiedliwość w demokratycznym wydaniu.
- Dobra, skończmy to pierdolenie - zaproponowała wreszcie.
- Jest jednostronne.
- Idziesz- zapytała Joanna, spoglądając na opierającego się o samochód towarzysza.-Czy będziesz tak wisiał jak ptasie gówno na gzymsie?
-(...) Prawdziwy facet ma mieć instynkt łowcy, rozumiesz?
-Potrafię zapolować na porządną promocję w Subwayu.
Kordian przypomniał sobie jedną z wielu mądrości Piłsudskiego: balansujcie, dopóki się da, a gdy się już nie da, podpalajcie świat.
Masz tempo jak krzyżówka genetyczna żółwia że ślimakiem, Zordon.
Gdy Bóg stworzył świat i w pewnym momencie zechciał, by przestępcy mieli jeszcze szansę na lepsze życie, ulepił z gliny prokuratora. Kiedy zmienił zdanie i stwierdził, że powinni ponieść srogą karę, wymyślił dziennikarza śledczego.
Trzeba skonkretyzować wroga. Dzięki temu staje się mniej straszny, a bardziej realny.
Słyszałam, że najchętniej wybierane przez więźniów są lektury spod pióra E.L. James.
- Tak się już zżyliśmy, że możemy razem robić exodus z własnej kancelarii? Może założymy swoją? O nie, czekaj, wcześniej staniemy przed ołtarzem, ty przybierzesz moje nazwisko i będziemy mieć na szyldzie "Chyłka & Chyłka". Co ty na to?
Mimo to wchodzili teraz do jej mieszkania.
-Ciekawi mnie, ilu facetów oprócz mnie widziało to miejsce - odezwał się Oryński, gdy otwierała drzwi.
-Niewielu. Większość swoich ofiar załatwiam poza domem.
Spojrzała na wyświetlacz. Stary. Nigdy nie dzwonił do niej o tak nieludzkiej porze.
- Co jest? - zapytała.
- Jak szybko możesz być w Szpitalu Bielańskim?
- To zależy, czy mam zapierdalać.
-Jak mawia mój syn: koks, dziwki i... cholera, tego ostatniego zapomniałem.
-Twój syn ma czternaście lat.
Uśmiechnęła się do niego blado. Ich spojrzenia spotkały się i przez moment trwali w bezruchu niczym para dzieciaków, które czują do siebie miętę, ale nie wiedzą, co z tym zrobić.
-(...) Jesteś twardą suką, która...
-A ty miękkim kutasem (...).
...wszystkiego,udało mu się zapamietać:złamane kutasy,jebane patisony,pierdolone świńskie ryje i chujogłowe tchórze....
- Męczy mnie określanie ich jako "ci ludzie" - odezwał się Harry jako pierwszy. - Odnoszę wtedy wrażenie, że są jakimś nieuchwytnym bytem, wręcz transcendentalnym , niemożliwym do objęcia rozumem, migoczącym gdzieś na styku metafizyki i realności.
Nikt mu nie odpowiedział.
- Może nazwijmy ich umownie Bandą Chuja - bąknęła Chyłka.
- Proponuję zamiast tego Kolektyw - podsunął McVay wodząc wzorkiem po kuchni. Najwyraźniej powiem Peerelu spowodował chęć powrotu do komunistycznej nomenklatury.
Jeszcze wczoraj wyobrażał sobie, jak będzie dumnie kroczyć jasnym korporacyjnym korytarzem, o ścianach w kolorze ecru. Teraz powłóczył nogami po tunelu wzdłuż i wszerz zasranym na beżowo.
- (...) Nie wiem, czy wiesz, ale ów profesor zamiast posłużyć się pojęciem "redakcja tekstu", pisał o "paralingwistycznych środkach wyrazu związanych ze zorganizowaniem wypowiedzi pisemnej w przestrzeni dwuwymiarowej znakami graficznymi".
Kordian pokręcił głową.
- Znasz to na pamięć?
- Powtarzaliśmy to na każdej imprezie studenckiej. To jedyne, co zapamiętałam z postępowania cywilnego.
- To i tak sporo, jak na karnistkę.
- Nie, czekaj, pamiętam jeszcze coś, też chyba z Radwańskiego: "prawo cywilne nie formułuje reguł działań konwencjonalnych dla czystej igraszki intelektualnej".
- Nie słuchasz żadnego Willa Smitha- wyjaśnia- Po pierwsze, ten gość jest gwiazdą Hollywood, a nie muzykiem. Po drugie, jest czarny, a czarni robią imitacje muzyki zwaną rapem albo hip-hopem, nigdy nie wiem jaka jest różnica. Po czwarte, jeśli już musisz, to słuchaj jakiegoś Eminema czy innego Donatana..
albo nie, zapomnij o nich. Tutaj się słucha tylko i wyłącznie Iron Maiden.
No nie, Zordon, teraz to już naprawdę... - skwitowała Joanna i zasłoniła oczy - Poraża mnie blask twojej wiedzy.
Nie pojedzie - zawyrokował Kordian.
Chyłka umieściła papierosa między ustami i spojrzała na niego spode łba. Pociągnęła sztacha, a potem uśmiechnęła się, kręcąc głową.
- Spodziewałem się prędzej dostać w ryj, niż zobaczyć twój uśmiech.
- Naprawi się - odparła, wskazując papierosem poharataną maskę.
- Chodziło mi bardziej o nas.
- To też się naprawi, głąbie.
Zamiast odpowiedzieć, Oryński również uśmiechnął się do siebie i skinął głową. Zasadniczo może właśnie to stanowiło najlepszą odpowiedź.
- Waltoś.
- Czytałem go na studiach, Chyłka.
- A teraz przeczytasz go ze zrozumieniem.
- Żebyś wiedział. Dzięki temu masz mniej sił na irytowanie się tym, co dzieje się wokół. Pewnych rzeczy nawet nie rejestrujesz. Papieros równa się zdrowie.
- Jeśli przymknąć oko na to, że zabija.