cytaty z książek autora "Ewa Bagłaj"
Bo przecież, żeby kogoś trzymać za rękę, trzeba najpierw swoją dłoń otworzyć.
Bo już wiem, że zaufanie nie zależy od pewności, że nikt nigdy mnie nie skrzywdzi. Może znowu to zrobi. A może to ja zranię kogoś, kogo kocham. Nie możemy sobie obiecać, że nie. Ale kiedy mu ufam, to znaczy wierzę, że poradzę sobie z każdą taką sytuacją. Że ona mnie nie złamie, ale da na przyszłość większą siłę.
Najważniejszą i najtrudniejszą rolę w życiu do odegrania dla każdego jest odróżnić prawdziwą miłość od jej dublerki
Najważniejsze w związku jest wzajemne wsparcie, życie ze sobą, a nie obok siebie".
Czemu dostaję to,czego nie potrzebuję, a tego, o czym marzę, pewnie nigdy nie będę miała?
W każdym człowieku tkwi jakaś obsesja, która z czasem pogłębia się bardziej, jeśli jej na to pozwolimy. Jednych niszczy, innych rozwija - w zależności od tego, co kto zrobi ze swoimi skłonnościami".
Chodzi o niebieskie drzewa (...) W dzieciństwie wierzyłam, że takie istnieją (...) Na horyzoncie widziałam wierzby zarastające brzegi Bugu i z tej odległości ich liście wydawały mi się zupełnie niebieskie. Dlatego wyobrażałam sobie, że mam niebo na wyciągnięcie ręki.
Łatwiej wyczyścić kopyta dzikiemu koniowi, niż powiedzieć, co się naprawdę czuje.
- Ta klacz była krzywdzona przez ludzi, odczuwała głód, strach i rwący ból w kopytach, a jednak nigdy w nas nie zwątpiła. Nie znarowiła się. Nadal potrafi z jednakową cierpliwością okazywać mnóstwo ciepła i sympatii. Jest dla maluchów jak żywa przytulanka. Służy nie tylko do jazdy, ale i do wywoływania uśmiechów u tych dzieci, które znają tylko ból i przerażenie. Dzięki temu, co przeszła i jaka jest, możemy się od niej uczyć wybaczania, zaufania i miłości.
- Bzdury - prychnął na to stłumionym, cynicznym śmieszkiem ojciec Patryka.
Spójrzcie na swój ziemski los jak na scenariusz do napisania. Rzeczywistość może być piękną fabułą. Bo ona jest dla każdego z nas tym, czym sami ją czynimy. Świadomym wysiłkiem albo i nie, jeśli zdajemy się na to, co dyktuje nam przypadek, zamiast walczyć o nasz autorski pomysł na życie.
Jeśli bardzo czegoś chcesz, to łatwiej w to wierzyć, niż szukać dziury w całym".
Kontroluję jego ruch za pomocą drobnych gestów, a nie siłowania się. Zamiast wymagać i żądać, nagradzam i to natychmiast, kiedy zrobi nawet mały krok we właściwym kierunku. Gdy tylko widzę jego dobre chęci. A jeśli koń odmawia posłuszeństwa, nie trzeba go zaraz karać, lecz najpierw pomyśleć, dlaczego top robi. Lepiej dziesięć razy pochwalić niż raz ukarać. Nikogo jeszcze nie uczyniono dobrym, dowodząc mu, że jest zły.
Widzisz, najczęściej ranimy innych właśnie w te miejsca, w które nas wcześniej ugodzono.
Zaklinacze nie istnieją - wyjaśniłam. - To taka przenośnia, żeby łatwiej nazwać to, co robią. Ale to nie magia. Chodzi o to, że konie cały czas do nas mówią. Można się z nimi dogadać równie dobrze jak z ludźmi. Trzeba tylko przemówić w ich języku.
Książka jest jak list w butelce. Wysyłam w świat wiadomość, ale kto i gdzie ją wyłowi, tego nie wiem.
Zresztą nawet jeśli nawaliłeś, jak twierdzisz, to każdy ma prawo od czasu do czasu popełnić błąd. Ważne żebyś wyciągnął z niego wnioski na przyszłość, a nie oskarżał się ciągle od nowa i rozpamiętywał to, co stało się i już nie odstanie.
Myślę, że to właśnie siła charakteru, siła moralna, jest największym bogactwem człowieka i czyni szczęśliwym jego życie, a także życie innych ludzi.
Klementyna Sołonowicz-Olbrychska
Szczęście nie zależy od tego, jak wyglądam, co posiadam, co umiem, a czego nie. Ani kim jestem dla świata. Liczy się to, czy wierzę w siebie i czy siebie lubię. Prawdziwe szczęście ma ten, kto wie, że jest wystarczająco piękny, mądry i dobry, aby go kochać. Bo każdy z nas taki jest, tylko że nie wszyscy w głębi serca są o tym przekonani. Moje szczęście kryje się w moich własnych oczach. Tylko oczach duszy, którymi patrzę na siebie i swoje życie - takie, jakie jest.
Czemu dostaję to,czego nie potrzebuję, a tego, o czym marzę, pewnie nigdy nie będę miała?
Nie dam się zarazić tą złością. Nie od dziś przecież wiem, że silne uczucia, zwłaszcza te negatywne, przenoszą się z jednej osoby na drugą jak płomień. U koni też tak się dzieje. Zwierzę wyczuwa lęk i reaguje własnym lękiem. Podobnie jest ze złością.
Przy tych zwierzętach trzeba zachowywać się spokojnie i konsekwentnie. Kluczem do ich serc jest asertywność, ten złoty środek między uległością a agresją.
Coś takiego niezłomnego i uczciwego w niej było, taka niewzruszona godność i ufność we mnie, i to słońce w oczach…
Nie przestawałam rozpaczać, dopóki ktoś nie posadził mnie na koniu taty. Był to ukochany, wspaniały koń, który dopiero co startował w zawodach. Wciąż aż kipiał energią. Pewnie w innej rodzinie nigdy by się to nie wydarzyło, ale że w tej najpierw uczyliśmy się jeździć konno, a potem chodzić, w końcu znalazłam się w siodle. Ktoś trzymał Kobrynia, ktoś inny mnie. i w jednej chwili ten pełen temperamentu sportowy koń stał się potulny.
Zawsze mnie to potem fascynowało, że konie doskonale wyczuwają, że siedzi na nich dziecko. Są wtedy ostrożne i uważne. Jeśli ludzie wokół nie zrobią nic nierozsądnego, one będą się bardzo starały, by tej małej istotce na ich grzbiecie nic się nie stało.
Ucieczka w dobroczynność ma tę zaletę, że chociaż nie umiem jeszcze pomóc sobie, to jednak potrafię zrobić coś dla innych i prędzej czy później zobaczę efekty swoich działań. A taka świadomość daje energetycznego kopa i siłę do zmiany tego, co się da również w samym sobie.