cytaty z książki "Cztery"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
O tym, że świat jest straszny, wolę zapominać przy niej niż przy alkoholu.
Dobrze by było, gdyby poczucie winy przypominało nam, aby następnym razem bardziej się postarać.
Myślałem, że jeśli wyjawię jedną tajemnicę, to z resztą pójdzie już bez problemu, ale okazuje się, że szczerość to nawyk, który wyrabia się z czasem a nie coś, co można uruchomić w dowolnej chwili.
Nie miałem pojęcia, że ból może mieć tyle odmian, tyle smaków, że może wyżerać, palić, pulsować i kłuć.
[...] - Wszystkim wam udało się przeżyć - oznajmia Amar. - Moje gratulacje. Przetrwaliście pierwszy dzień inicjacji. Jednym wyszło to lepiej, innym gorzej. - Patrzy na Erica. - Ale nikt z was nie wypadł tak dobrze jak Cztery. - Pokazuje na mnie. Marszczę brwi - cztery? Czy on mówi o moich lękach? [...] - Jak się naprawdę nazywasz? Coś na E...? - pyta Eric, mrużąc oczy. [...] - Nazywam się Cztery - cedzę przez zęby. - Jeśli jeszcze raz nazwiesz mnie Sztywniakiem, to będziemy mieli problem.
- Zasada numer jeden, jeśli nie chcesz, żeby ludzie dostali zawału - mówi. - Jeśli ktoś cię nie widzi, daj znać, że wszedłeś.
Mam taką teorię, że bezinteresowność i odwaga wcale nie są bardzo od siebie odległe.
- To znaczy, że te lęki nie mijają?
- Czasem mijają. A czasem ich miejsca zajmują inne. Ale nie chodzi o to, żeby niczego się nie bać. To niemożliwe. Chodzi o to, żeby nauczyć się panować nad strachem, umieć się od niego uwalniać.
Ale w którymś momencie zabroniłem sobie o tym marzyć, bo dużo trudniej marzyć o czymś, czego nie można dostać, niż radzić sobie z tym, co jest naprawdę.
Nie jestem pewny, czy z odwagą jest tak jak z mądrością, że nabiera się jej z wiekiem, ale może tu, w Nieustraszoności, odwaga to najwyższa forma mądrości, świadomość, że przez życie można i powinno się przejść bez strachu.
Zawsze wydawało mi się to dziwne, że cały ten ból, którego doświadczyłem, nie zostawił żadnego widocznego śladu. Nie mam dowodów i niekiedy zaczynam wątpić, czy to wszystko s ogóle się wydarzyło, bo wspomnienia z czasem się zacierają. Chcę, żeby coś mi przypominało, że choć rany się goją, to nie znikają na zawsze - noszę je ze sobą zawsze i wszędzie, taka jest natura rzeczy, taka jest natura blizn.
Stawiam tacę między Zekem i Shauną i mówię:
- Potrzebuję waszej pomocy. [...]
- Co to ma być? - chce wiedzieć Peter. - Chcecie mnie nastraszyć? - pyta szyderczo.
- Nie - odpowiadam. - Chcemy ci tylko coś uświadomić. Nie ty jeden masz kumpli, którzy są gotowi zrobić komuś krzywdę.
- Wydaje mi się, że instruktor nie powinien grozić nowicjuszom. - Peter patrzy na mnie wielkimi oczami.
- Ja ci wcale nie grożę - mówię. - Nawet cię nie dotykam. Poza tym według nagrania przechowywanego w pomieszczeniu kontrolnym w ogóle nas tu nie ma.
Zeke szczerzy się, tak jakby to było silniejsze od niego. To on wpadł na ten pomysł.
- Ale ja ci grożę - warczy Shauna. - Jeszcze jeden taki numer, a pokażę ci, co to znaczy sprawiedliwość. - Trzyma nóż na wysokości jego oka i powoli przyciska ostrze do powieki. Peter zamiera i wstrzymuje oddech. - Oko za oko. Rana za ranę. [...] Podchodzę do Petera i przekrzywiam głowę. - Może i jesteś w stanie zadawać ból, nowicjuszu... my za to możemy zamienić twoje życie w piekło.
Bez względu na to co twierdzi ta kobieta, tu wcale nie jest bezpiecznie. Nie ma bezpiecznych miejsc, bezpiecznych prawd, bezpiecznych sekretów.
Oto więc dwunastu nowych członków Nieustraszoności! [...]
12. ...
11. ...
10. ...
9. ...
8. Shauna
7. Ash
6. Zeke
5. ...
4. ...
3. ...
2. Eric
1. Cztery.
- Gra nazywa się wyzwanie. [...] - Pierwsza osoba wybiera kogoś i wymyśla mu jakieś trudne zadanie. Wybrany najpierw pije, potem wykonuje zadanie, a na koniec może wytypować kolejną osobę. Jak już wszyscy zmierzą się ze swoimi wyzwaniami lub zginą w czasie ich realizacji, upijamy się trochę bardziej i wracamy do domu. - A kto wygrywa? [...] - Wygrywa ten, kto nie wymięknie.
Choć rany się goją, to nie znikają na zawsze- noszę je ze sobą zawsze i wszędzie, taka jest natura rzeczy, taka jest natura blizn.
Jedno wiem na pewno: o tym, że świat jest straszny, wolę zapominać przy niej niż przy alkoholu.
Matka przedstawiła mi wczoraj dwie możliwości : stać się pionkiem w Nieustraszoności lub bezfrakcyjnym. Ale jest jeszcze trzeci wybór : nie być ani jednym, ani drugim. Z nikim się nie sprzymierzać. Nie wychylać się, być wolnym. Tego tak naprawdę chcę - pozbyć się wszystkich ludzi, którzy chcą mnie ukształtować w konkretny sposób, pozbyć się ich po kolei i nauczyć się samodzielnie kształtować samego siebie.
Rywalizacja pozwala nam nad sobą pracować, wydobywa z nas to, co najlepsze, co najsilniejsze.
To ty będziesz musiał żyć ze swoją decyzją(…) Każdy wcześniej czy później się z nią pogodzi, niezależnie od tego, co wybierzesz. Tylko nie ty.
Nie jestem niczyją własnością. Należę wyłącznie do samego siebie.
Może jest we mnie coś z masochisty - wykorzystuje jeden rodzaj bólu, żeby poradzić sobie z innym.