cytaty z książek autora "Joanna Kulmowa"
Piszesz, żeby pisać, że człowiek jest mimo wszystko dobry. Ależ tak! Ja jestem dobra, Ty może też, może jeszcze klika osób (zwłaszcza wśród najbliższych przyjaciół). Ale ludzkość, zbiorowość - to nic wesołego. Dlatego nie powinno się dać decydować większości - złej, niemądrej większości.
Oto
co mi się marzy:
znowu ujrzeć maski
zamiast twarzy.
Patrzcie, jeszcze jej nie dość! Patrzcie, jak śmiesznie ucieka! No, papugo, powtórz swoje credo: „WIERZĘ, WIERZĘ, WIERZĘ W CZŁOWIEKA!”
A gdy legniesz, zgoniona, w rowie,
to o zmierzchu czerwonego dnia,
ten, w którego wierzyłaś – człowiek –
przyjdzie, będzie mówił: „To ja.
Ucisz serce – zielony liść!
Niechaj gardzą tobą, niech się śmieją,
ja – nie umiem bez ciebie żyć,
matko głupich,
moja matko,
Nadziejo...
Nie dopieści się bryła z bryłą,
kiedy każda nazbyt niecała:
ona była tam, gdzie jego nie było,
gdzie on sięgał – ona nie sięgała.
„Ty kanciasty, ty kwadratowy,
do miłości trzeba obu ciał!”
A on na to: „Byłby zawrót głowy,
gdybym miał tę głowę, gdybym miał...”
Tak leżeli razem i gdzie indziej,
przez noc całą w nie spełnionym grzechu,
nie spotkawszy się nigdy i nigdzie –
śmiech bez ciała, ciało bez uśmiechu.
Wierzysz w Boga – powiadasz.
Lecz będąc w potrzebie
czy nie modlisz się raczej by On uwierzył w ciebie?
Jestem zdziebełkiem.
Drobiną.
Szybko soki przeze mnie przepłyną.
Czy z tej czy z tamtej strony krat
mędrzec przez kraty widzi świat.
Wołanie pociągów
Krzyk żurawi ciągnących nad rzeką
światło gwiazdy co za lasem się pali –
wszystko daleko daleko ale nie tak daleko
jak wołanie pociągów z oddali.
A najdalsze to jest właśnie najszczęśliwsze
jak ten pociąg co gdzieś tam najdalej gwiżdże.
Jak biegnące dokądś tam szyny których nigdy
nigdy nie dogonimy.
(...) wypowiedzenie najbardziej nawet przeklętego przez prawo i obyczaj słowa lub znaku nie jest tym samym, co fizyczna napaść. Słusznie jednak upieramy się, że pewne wypowiedzi robią to, co nazywają, w sposób prawdziwie i trwale groźny. I te należy zwalczać. (Ryszard Koziołek).
Nie po morzu
nie po ziemi
nie po niebie – więc uciekać od siebie
w głąb siebie?
Żebym upadała przeklinała
z nocy na dzień głębiej tobą nasiąkała
złą skłonnością ułudą swojską
głupkowatą pychą rodową.
Moje pierwsze ostatnie słowo.
Moja wado wrodzona
Polsko.
Most był – most nie poddany dróżnikom.
Most był długi a znikąd donikąd.
Szli po moście w niedzielę z niedzieli
a o sobie że nim chodzą nie wiedzieli.[...]
A to było o szarówce nad wodą
jak ich dwoje w jedną mgłę wywiodło.
I skończyli romans ledwie nie spełniony
i skoczyli z mostu we dwie inne strony.
Bóg stworzył najpierw zwierzęta.
A ja
to niby ta puenta?
O, co za dzień, wspaniały dzień,
słoneczny i pachnący!
Wolę być NIKIM w taki dzień
niż KIMŚ wśród ciemnej nocy.
Dzień dobrym światła! Serwus, cienie!
Cześć wędrującym smugom!
Już lepiej żyć przez JEDEN DZIEŃ
niż nie żyć BARDZO DŁUGO.