cytaty z książki "Flet z mandragory"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
W wielu ludziach krąży po cichu robak szaleństwa. Jest czarny i ma trzy wielkie, fosforyzujące szkarłatem oczy. Długi ryjek zakończony otworem gębowym służy mu
do plucia - pluje celnie jak zawodowy snajper.
Karmi się naszymi snami.
Chłepce je po nocach, trawi i wydala z powrotem,
by przyszły do nas nad ranem i objawiły jeszcze inny świat.
Małe szeleszczące chwytniki pozwalają mu przeciskać się
przez każdą szczelinę ciała.
Tak właśnie wychodzi z jakiegoś zdarzenia, wiersza lub religii i wdziera się w nas przez oko, ucho lub por skóry, a potem wędruje w milczeniu żyłami i nitkami nerwów szukając
stałej przystani.
Kiedy wejdzie do duszy, człowiek staje się niebezpieczny
dla swej uczciwości.
Kiedy dosięgnie mózgu, człowiek zaczyna zagrażać swemu otoczeniu.
Ale kiedy dosięgnie serca, człowiek zakochuje się w jakiejś istocie
ludzkiej. Wówczas świat staje się dla niego niebezpieczny
i każdy krok zagraża mu klęską.
Mój czarny robak zadomowił się w duszy. Być może to tylko
chwilowy postój, przerwa w podróży dla nabrania sił.
Możliwe, że pewnego dnia zechce ruszyć dalej i wybierze serce albo mózg
zapraszając mnie do bajecznie zastawionego stołu obłąkania lub do
perłowej jaskini miłości, w której wszelki rozsądek zasypia, budzi się sumienie, a szczęście utożsamia się z wzajemnością czyjegoś serca i z nieczynieniem zła bliźnim.
Wtedy zdam egzamin końcowy z głupoty.
Tłum jest tylko chwilami niebezpieczny, głupi jest zawsze!
Zdecyduj się książę, albo jest piekło, albo miłosierdzie boskie jest nieskończone, ale nie mów mi, że obie te rzeczy są razem, bo to ubliża mojej inteligencji!
Kobieta zniesie każde łajdactwo z wyjątkiem nieskazitelności i każdą obelgę wyjąwszy nadmierny szacunek.
- Wszyscy pochodzimy od diabła i wszyscy do niego wrócimy.
Ile trzeba przeżyć, by napotkać tych kilka minut czekających na człowieka, i jak musi zaboleć, by człowiek nie ominął tej chwili.
Są takie słowa, które potrafią otworzyć każdy pysk, słowa boleśniejsze od kopnięcia w brzuch, trzeba tylko wiedzieć jakie to słowa.
Moje grzechy są jak zabłocone samochody, brzydkie... ale jak pędzą!
Nie poświęcę ani jednej sekundy na naprawianie planety, która jest wynikiem zakładu bogów o to, komu uda się zrobić największy bubel w kosmosie!
Nie zakochasz się w takim cmentarzu, który nie jest galerią ozdobnych epitafiów i nigdy nie zaznał rzeźbionego marmuru. Zdaje się, iż wyrzekł się on na zawsze słońca i śpiewu ptaków. Nikt nie byłby w stanie uchronić się tu od zadumy nad nędzami świata, które giną jeszcze podlej, niż żyją, pozbawione wolności od zarania, wiecznie w podróży do tego szczęścia, co nie istnieje, bo zapomniano je stworzyć.
Tak wiele dookoła ciszy, że niemal słychać, jak rozbijają się o szyby promienie ludzkich zasznurowanych marzeń.
(...) w ludziach tkwi duch nieostrożności, a w niektórych na dodatek sąsiaduje z nim duch przekory - miłośnik owoców zakazanych.
Wyzwolić się można tylko przez ucieczkę ze świata fizycznego ku psyche i ku tej obecności ducha, która żyje wewnątrz.
Robert miał tam coś, co nie istnieje - był szczęśliwy. Czy jest szczęśliwy teraz? Skoro się jeszcze nie powiesił, to chyba tak.
(...) jeśli ciało ludzkie podziurawić kulami, traci ono całą swą tajemniczość.
Dokonaliśmy w technice wynalazków, które zdumiałyby Leonarda i uczyniły go naszym uczniem, ale w świecie pozazmysłowym cóżeśmy odkryli? Własną bezradność i głupotę pod tysiącem postaci.
Stoi tam zamek opuszczony
Gotów, by zwiedzać jego blanki;
Przebiegnij schody marmurowe
I dotknij klamki.
I przeleć pustą salę balową,
Strach już ci w myślach nie zagrzebie;
I zdmuchnij z lutra pajęczynę
I wreszcie zobacz siebie.
I sięgnij ręką za boazerię,
Twój trud już skończył się gorliwy...
Byś szczęśliwym tylko przez kwadrans każdego dnia to dużo.
Kiedy umarł, ciśnięto go do skrzyni z umarłego drewna, skrzynię ustawiono na wózku i powieziono w kierunku policyjnego cmentarza. Był tam kiedyś park i stał stary dom pełen życia. Ktoś go kochał i szanował za to, że zapewnia schronienie, ogrzewa i daje poczucie posiadania. Ach, cudowność tych domów, w których nikt już nie mieszka i których urok nic nie znaczy, odkąd nikt nie powraca do nich pełen tkliwej tęsknoty. Rozmagnesowane gniazda w złowieszczej pustce cmentarzy.
Kiedy słabną konie, wilki zaczynają atakować sanie.
Ucho człowieka jest straszną furtą. Słowo, które w nią wpada, czai się w środku gotowe wylecieć na kształt krwiożerczego ptaka śmierci.
Na bagnetach można się oprzeć, ale siedzieć na nich nie sposób, bo prędzej czy później wbijają się w dupę.
Ludzie zawsze dobrze wiedzieli co burzyć, ale nie znaleźli jeszcze choćby widma tego co trzeba wznosić na ruinach. Żaden prorok nie umiał ofiarować ludzkości niczego więcej niż hasła - im mniej konkretne, tym głośniejszy prorok.
W takich chwilach, kiedy z rąk ludzkich wierzeń pozostają tylko okrwawione źdźbła trawy, a ściany piekła trzęsą się z radości - ukazuje się prawdziwe oblicze Ziemi.
(...) polityka zawsze jest jak człowiek uprawiający korespondencję na kartach wielkanocnych i bożonarodzeniowych, które od jakiegoś przedświątecznego zakupu pozostały mu w nadmiarze.
Siedzę na ławeczce obok trumny i patrzę sennie, zgarbione plecy grabarza i na pełny zad koński rozbujany w prawo i w lewo. Jestem jedynym uczestnikiem tego bluźnierczego pogrzebu bez księdza i odrobiny święconej wody.
Żyje, a jest w niej więcej śmierci niż w odciętych głowach, które rozwierają martwe usta i zdają się protestować, przeklinać i błagać niebiosa o pomstę.
Ludzie to tresowane małpy, a małpowanie to główny małpi odruch. Rzecz w tym, by należeć do treserów, którzy budują wzorce, albo do strażników, którzy pilnują precyzji małpowania. I to cała filozofia rządzenia. Uprawiając dalej tę zoologię, przyjmijmy, że małpy to ryby roślinożerne, zaś treserzy i strażnicy to rekiny. Rzecz więc w tym, by się tuczyć jako duża ryba - ta filozofia, z kolei, jest filozofią utrzymywania się przy władzy.
Jesteśmy jak ryby zamknięte w słoiku, dla których słoik to wszechświat, albo jak ostrygi-zachwycamy się perłami, które produkujemy, zapominając, że tylko to potrafimy produkować.
(...) ale w świecie pozazmysłowym cóżeśmy odkryli? Własną bezradność i głupotę pod tysiącem postaci. Coraz głębiej uciekamy w cywilizowany racjonalizm, który jest ślepym korytarzem! (...) niczego tak nienawidzę jak głupoty, która potrafi wszystko zasmrodzić, ale za to, niczym tak nie pogardzam jak rozumem, który potrafi wszystko wytłumaczyć, wszystko co istnieje w rygorystycznym świecie chronologii rzeczy i zdarzeń, w tym chlewie poznawalnym językiem,nosem, uchem, okiem, palcem i penisem, a dalej jest bezradny! Pierwsi druidzi i szamani plemienni wiedzieli więcej niż laureaci Nobla!