cytaty z książki "Elita"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
-(...) Nie rozumiem, jak to możliwe, że dalej mnie kochasz.-przyznałam się.
-Tak po prostu jest. Niebo jest niebieskie, słońce jest jasne, a Aspen na zawsze kocha Americę. Tak już został urządzony ten świat.
-Poddaję się. Przepraszam, Ami, jesteś taka cierpliwa, ale ja sama nie mogę słuchać, jak gram. To brzmi, jakby fortepian na coś chorował.
-Szczerze mówiąc, bardziej jakby umierał.
- Jak to jest być zakochanym? (...)
- To najcudowniejsza i najokropniejsza rzecz, jaka ci się
kiedykolwiek może przydarzyć – powiedziała po prostu. – Wiesz, że
znalazłaś coś niesamowitego i chcesz zatrzymać to na zawsze, a każda
sekunda, przez którą to posiadasz, to coraz większy strach, że możesz
to stracić.
- Nie płacz, skarbie. Gdybym mógł, oszczędziłbym ci łez na resztę życia.
Oddychałam z trudem, ale zdołałam wykrztusić.
- Nigdy więcej cię nie zobaczę. To moja wina.
Maxon przytulił mnie mocniej.
- Nie, ja także powinienem być bardziej otwarty.
- Powinnam być bardziej cierpliwa.
- Powinienem był ci się oświadczyć tamtego wieczora w twoim pokoju.
- Powinnam była ci na to pozwolić.
- On cię naprawdę kocha - powiedział Gavril, kiedy już stanęłam pewniej.
Nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy.
- Dlaczego pan tak myśli?
Gavril westchnął.
- Znam Maxona od dziecka. Nigdy w podobny sposób nie postawił się ojcu."
"Elita" str. 281 (rozmowa Gavril'a i Ami).
Maxon zwilżył językiem wargi, niepewny, co dalej zrobić. To był ten moment. To było pożegnanie.
- Zmieniłaś mnie na zawsze. I nigdy cię nie zapomnę.
Przesunęłam dłonią po jego piersi, wygładzając marynarkę.
- Nie umawiaj się z nikim innym na ciągnięcie się za ucho. To mój gest. - Uśmiechnęłam się z wysiłkiem.
- Wiele rzeczy jest tylko twoich, Ami.
Ponieważ teraz należałam do niego. Wiedziałam to. Nigdy nie byłam niczego tak pewna.
Być może kluczem do sukcesu jest zachowanie chłodnej głowy, kiedy inni wpadają w panikę".
Jak ja, America Singer-Piątka, zupełny nikt-mogłam się zakochać w Maxonie Shreave, Jedynce, TYM Jedynce?
- Kriss to dobry wybór. Będzie znacznie lepszą księżniczką, niż ja bym się kiedykolwiek mogła stać.
Maxon roześmiał się.
- Nie jest taką prowokatorką. Bóg jeden wie, co by się stało z krajem rządzonym przez ciebie.
Ja także się roześmiałam, ponieważ miał całkowitą rację.
- Prawdopodobnie doprowadziłabym go do upadku.
Maxon odpowiedział, nadal z uśmiechem.
- Być może nasz kraj właśnie tego potrzebuje.
- Postaraj się nie wpakować w żadne kłopoty pod moją nieobecność, dobrze? - poprosił żartobliwie.
Przy Kriss nie próbował żartować. Czy to coś znaczyło? Uniosłam prawą rękę.
- Obiecuję, że będę się starała zachowywać wzorowo.
Maxon roześmiał się.
- Świetnie, to mam o jedno zmartwienie mniej.
- Ami, nie powinnaś mieć wątpliwości, że od początku podbiłaś moje serce. Myślę, że już o tym wiesz.
Kiedy spojrzał mi w oczy, widziałam to w każdej cząstce jego osoby i czułam w każdej cząstce swojego ciała.
- Wiem.
- Ale w tej chwili nie potrafię ci ufać.
Poczułam się, jakby ktoś mnie uderzył.
- Jak to?
- Pokazałem ci tak wiele moich sekretów, broniłem ciebie w każdy możliwy dla mnie sposób. Ale kiedy ty nie jesteś ze mnie zadowolona, działasz bez zastanowienia. Odtrącasz mnie, obwiniasz albo, co najważniejsze, próbujesz zmieniać cały kraj.
Nieprzyjemnie było słuchać czegoś takiego.
- Muszę wiedzieć, że mogę na tobie polegać. Muszę wiedzieć, że potrafisz dochować tajemnicy, zaufać mojej ocenie sytuacji i nie ukrywać przede mną niczego. Chciałbym żebyś była ze mną całkowicie szczera i przestała poddawać w wątpliwość każdą podejmowaną przeze mnie decyzję. Musisz we mnie wierzyć, Ami.
- Panienko? - zapytała Anne. - Czy stało się coś złego?
Uśmiechnęłam się.
- Nie, chyba że uważacie za złe to, że tu zostanę.
- Naprawdę? - pisnęła Lucy.
- Właśnie tak.
- Ale jak to? - zapytała Anne. - Myślałam, że panienka mówiła...
- Wiem, wiem. Trudno to wyjaśnić, ale mogę powiedzieć tylko tyle, że dostałam drugą szansę. Zależy mi na Maxonie i zamierzam o niego walczyć.
- To takie romantyczne! - zawołała Mary, a Lucy zaczęła klaskać w dłonie.
Czasem mam wrażenie, ze jesteśmy zasupłani tak, że nie da się tego rozplątać.
Ale jak miałam dokonać wyboru, skoro obie możliwości były równie dobre?
Jak mogłam podejmować decyzję, wiedząc, że tak czy inaczej jakaś część mnie będzie rozpaczać?
Pocieszałam się myślą, że mam jeszcze czas. Mam jeszcze czas.
- Kochasz ją? - zapytałam słabo. Nie chciałam widzieć wyrazu jego twarzy, ale długa cisza powiedziała mi, że łączące ich uczucie jest bardzo głębokie.
- To zupełnie inne uczucie niż to, które łączyło nas. Znacznie spokojniejsze, może więcej w tym przyjaźni, ale jest też bardzo stabilne. Mogę polegać na Kriss i wiem bez cienia wątpliwości, że jest mi oddana. Jak sama widzisz, w moim życiu jest bardzo mało stabilnych elementów, więc pod tym względem jej obecność jest dla mnie czymś nowym.
- Wpakowaliśmy się w bagno, prawda?
- Okropne.
- Czasem mam wrażenie, że jesteśmy zasupłani tak, że nie da się tego rozplątać.
Skinęłam głową.
- To prawda. Ogromna część mnie jest przywiązana do ciebie, bez ciebie czuję się zagubiona.
Aspen przyciągnął mnie bliżej, pogładził mnie po skroniach i policzku.
- W takim razie musimy pozostać zaplątani.
- Nie jesteś głupia.
- Owszem, jestem.
- Mer, czy uważasz, że ja jestem mądry?
- Oczywiście.
- Bo jestem. I jestem o wiele za mądry na to, żeby zakochać się w głupiej dziewczynie, więc możesz od razu to wykluczyć.
- Dlaczego nie miałabyś mnie wybrać, Mer? Czy nie jestem twoim jedynym wyborem? - zapytał Aspen z głębokim smutkiem w głosie.
- Tak. Czy to ci nie przeszkadza? Nie chciałabym być dziewczyną, z którą się żenisz tylko dlatego, że mój drugi wybór stał się niemożliwy, a ty nigdy nie patrzyłeś na żadną inną. Naprawdę chciałbyś mnie dostać z braku innych możliwości?
- Nie obchodzi mnie,w jaki sposób cię dostanę, Mer - odparł z żarem.
- Czyż on nie jest niesamowicie przystojny?- zapytała Kriss.
- Jest.
- Cały czas wyobrażam sobie, jak wyglądałyby dzieci z jego włosami i moimi oczami.
- Co się z tobą dzieje, Mer?
- Mam złamane serce, to właśnie się dzieje! Jak myślisz, jak się teraz czuję? Jestem kompletnie zagubiona, ty jesteś wszystkim, co mi zostało, i nie kochasz mnie dostatecznie mocno, żeby dać mi chwilę oddechu.
Rozpłakałam się, a Aspen w końcu się uspokoił.
- Przepraszam, Mer - szepnął. - Po prostu cały czas myślę, że straciłem cię z tego albo innego powodu, i czuję, że chcę o ciebie walczyć. To wszystko, co mogę zrobić.
Maxonowi z łatwością przychodziło obsypywanie mnie prezentami, odtworzył nawet dla mnie zapomniane święto i pilnował, żebym dostawała wszystko to, co najlepsze - ponieważ miał do dyspozycji cały świat. Aspen za to dawał mi bezcenne wykradzione chwile i najdrobniejsze pamiątki, które mogły nas połączyć, a ja miałam wrażenie, że jego prezenty są o wiele więcej warte.
Minęłam go bez słowa, ale zanim zdążyłam nacisnąć klamkę, delikatnie musnął moje ramię. To przelotne dotknięcie w kilka sekund sprawiło, że poczułam znajome pragnienie i tęsknotę, jakie budził we mnie tylko Aspen. Jedno spojrzenie w jego szmaragdowe oczy, głodne i głębokie, wystarczyło, żeby ugięły się pode mną kolana.
Byłabyś zaskoczona, jak rzadko udaje mi się dostać to, na czym mi naprawdę zależy.
[...] Maxon nie zachowywał się, jakbym czyniła dla niego świat lepszym miejscem. Zachowywał się, jakbym była jego światem. [...].
Pragnęłam, żeby ktoś zmienił układ gwiazd na niebie, tak żeby zapisywały jego słowa. Potrzebowałam ich; wielkich, lśniących i widocznych wtedy, kiedy ogarniała mnie ciemność.
To najcudowniejsza i najbardziej przerażająca rzecz, jaka może ci się przytrafić (...) Wiesz, że udało ci się znaleźć coś cudownego i chcesz to zatrzymać na zawsze, ale jednocześnie w każdej sekundzie obawiasz się, że możesz to stracić.
Niezależnie od tego, jak bardzo próbowałam nabrać dystansu, zależało mi na nim. Nie byłam gotowa, żeby o nim całkowicie zapomnieć.