cytaty z książki "Michalina Wisłocka. Sztuka kochania gorszycielki"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Żyję tylko wtedy, gdy kocham, reszta to tylko kalendarz.
Miłość to szereg lat przyjaźni, serdeczności, opieki i serca. Jednym słowem kapitał wspólnych doświadczeń, a nie słowo jako czek bez pokrycia.
Nie, ja uważam, że życie ma smak, a ludzie cwałują jak konie z klapkami na oczach i nic nie widzą. Przecież wszyscy mamy taki sam cel: śmierć. Warto się zatem rozejrzeć wokół, poczuć aromat, bo za chwilę będzie za późno.(...) Każdy dzień ma swoją nitkę szczęścia, nie wolno przechodzić obok niej obojętnie.
Śmierć powinna być godna i pełna szacunku, i dostojna, w otoczeniu kochających ludzi, a nie taka jak psa wygnanego na ulicę. Sama przez się jest dostatecznie straszna, a tym bardziej, gdy nie można czuć w dłoni ręki kochającego człowieka.
s. 129 „...Nie zabierajcie mężczyznom możliwości opieki nad wami. Nic się nie stanie, jak czasem zemdlejecie w jego ramionach”.
Żeby postępować mądrze, trzeba patrzeć dookoła i wyciągać wnioski. Nic w życiu samo nie przyjdzie. Nie ma złotej pigułki.
s. 317 „....wakacyjny romans nie może być powodem rozbijania życia prywatnego... ..ma nikłe szanse na przetrwanie w zderzeniu z prozą życia...”.
s. 320 „...miłość jest sztuką, dlatego pośpiech w łóżku jest błędem niewybaczalnym, trzeba pozwolić pracować wyobraźni...”.
Szczęśliwe małżeństwo musi być zamknięte komórką dwojga ludzi.
Wakacyjny romans nie może być powodem rozbijania życia prywatnego. (...) ma nikłe szanse na przetrwanie w zderzeniu z proza życia.
s. 361 „....Nie ma miłości bez ufności. A ufność przewraca na grzbiet żółwia do góry nogami i żaden pancerz go nie chroni i odsłania mu miękką pierś i gardło, tam gdzie mieszka życie...”.
Miłość to szereg lat przyjaźni, serdeczności, opieki i serca. Jednym słowem kapitał wspólnych doświadczeń, a nie słowo jako czek bez pokrycia. Może z czasem być z pokryciem, ale to dopiero życie pokaże. Tak od ręki obdarować kawałkiem swojego życia, czasem uczuciami i myślami obcego człowieka, który tylko powie słowo "kocham". A jeszcze psuć sobie inne wątki. Harmonię w pracy. To już czyste wariactwo.
Życie nie daje się układać w rozdziały chronologiczne, choć nie da się przecież zatrzymać czasu, który mknie do przodu. Ale do niektórych momentów wraca się czasem wiele razy, są odtwarzane w pamięci bez końca, jakby nie można było dać kroku w przód.
Jak to się robi? W którą stronę patrzeć, żeby łzy zawróciły tam, skąd przyszły?
Miłość musi mieć jakieś własne dni i noce. Trochę własnego życia, rozmów, spacerów i bycia razem.
Śladem człowieka, gdy przeminie, jest to, co zostawił na innych ludziach i w swojej pracy, a pięknym zakończeniem pełnego trudów życia będzie to, że kwiat czy drzewko, które posadził, wyrosną z atomów jego ciała. Taka jestem zmęczona życiem i jego konfliktami, że myśl o przedłużeniu mojego życia w wieczność napawa mnie przerażeniem.
W młodości ciągle się wierzy, że przyjaciel to drugie ja, że miłość to spotkanie połówek jednej duszy. Mój Boże... A potem zmysł obserwacji i zdolność wnikliwego myślenia rozwija się i stopniowo widzimy, że te wszystkie jedności to po prostu powiązanie pewnych braków i konieczności życiowych. Człowiek, któremu, jak diabłu, oddało się całą duszę, nagle staje przed tobą zupełnie obcy, a nawet wrogi. Patrzy najspokojniej, jak ty umierasz z rozpaczy.
Otacza mnie niezwykły spokój, żyję w kieszeni Pana Boga. Ostatnio nie szarpią mnie tęsknoty i pragnienia, otacza mnie cisza i spokój. Szczęście. Po co o nim myśleć?
Przed rozpoczęciem stosunku kobieta musi być tak fizycznie podniecona, żeby odczuwała konieczność stosunku.
Na dodatek w tym piekielnym czasie umiera jej matka. (...)Po matce zostało niewiele, tylko list i dwie karteczki. Czytała je i płakała. Przede wszystkim z tęsknoty, ale także z żalu. Że tak długo była ślepa i nie widziała, co w życiu ważne, a co ważniejsze.(...)Zawsze żyła tylko nami. Rozumiała naszą trójkę, raczej czwórkę, bo i tatę, jak nikt na świecie. a była tak mądra, że każdy z nas mógł liczyć na pełne zrozumienie w jego największych życiowych trudach. Umarła w najcięższych czasach mojego życia, kiedy mogłam tylko brać. Teraz tyle mogłabym jej dać, ale nie doczekała.(...)Oprócz opieki i serdeczności przez całe życie mama dała to, co miała najcenniejszego: pogodę ducha, ogromne poczucie humoru, bezmierną tolerancję w stosunku do innych ludzi i jakieś ciepłe zainteresowanie dla każdego człowieka, który znalazł się w orbicie jej życia. Na pewno daleko mi jeszcze do jej świata.
Podobno mam twarz do ról charakterystycznych, ale przecież nie o to chodzi, tak sobie pomyślałam, że coraz przystojniejsza i piękniejsza robię się od wewnątrz, a coraz bardziej bestiowata na zewnątrz. (...) Jedna tylko pociecha, że można jeszcze szybciej ubestwić się od środka niż na powierzchni.
Boże, jak on z tym pierścionkiem wyjechał i mi przez myśl przeleciało, że ja bym miała wstawać rano, prasować jego koszule, przyszywać jakiś urwany trochę guzik, bo on musiał być nieskazitelnie ubrany i tak dalej, to mi się słabo zrobiło.
Miłości, ciąźy i jazdy na wielbłądzie nie da się ukryć...
(...) usunęła trzy ciąże, ale nigdy się do tego nikomu nie przyznawała. Dlatego całe życie tak walczyła o antykoncepcję, bo wiedziała, jak trudne i bolesne są to decyzje dla kobiety. Za każdym razem, kiedy zachodziła w ciążę, zawodził jakiś środek antykoncepcyjny.
(...) Wisłocka zdecydowała, żeby nie podawać matce zalecanych przez lekarza zastrzyków, które utrzymywałyby ją przy życiu. Wiedziała, że nie życzyłaby sobie takiej wegetacji. Zawsze im powtarzała, że nie rozumie, czemu w książeczkach do nabożeństwa jest napisane "od nagłej i niespodziewanej śmierci zachowaj nas, Panie". To właśnie nagła i niespodziewana śmierć była jej zdaniem godziwą nagrodą za uczciwe życie.
Nie powinnaś tak się cieszyć z wykrytych chorób, one za każdym razem oznaczają dla pacjenta miesiące leczenia. Trzeba być najpierw człowiekiem, potem lekarzem (...).
Weekendy wykończona pracą Michalina spędzała najczęściej w łóżku. I właśnie w tym łóżku znajduje zdjęcia. Pornograficzne, z genitaliami na wierzchu, w różnych pozach, z udziałem 36 kobiet. Mówiło się o jej mężu pół żartem, pół serio, że "Stasiu lubi obscena". To wiedziała, i bolały ją nie tyle same zdrady, ile fakt, że fotografie były robione w ich łóżku, które uważała za ostatni wspólny intymny przyczółek.
Kobiety miały bardzo trudną sytuację. (...) Niektóre, żeby poronić, wbijały w macicę druty do robótek, inne próbowały przebić macicę szpilkami do włosów. Chciały poronić, a nie miały pieniędzy na lekarza. Co chwila przywożono je do szpitala z krwotokiem. Wiele z nich nie przeżywało tych pokątnych zabiegów. Niektóre za grube pieniądze szły na zabieg do prywatnych lekarzy, którym w tamtych latach za przerwanie ciąży groziło 10 lat i odebranie patentu. Biedniejsze kobiety chętnie udawały się do tanich akuszerek czy innych "specjalistów", rujnując sobie zdrowie. Jak można wymagać od nich, żeby rodziły, kiedy mąż pije, a dziesięciorgu dzieci nie ma co dać jeść? Najgorsze było to, że nikt się tym zupełnie nie przejmował. Władza udawała, że problemu nie ma. (...) Do głowy jej wówczas nie przyszło, że wiele lat po jej śmierci sytuacja wielu kobiet będzie wyglądać tak samo jak w chwili, gdy zapisywała te słowa w pamiętniku.
(...) szczęśliwe małżeństwo musi być zamkniętą komórką dwojga ludzi. Stały obserwator w środku, co gorsza komentator, to zabójstwo dla małżeństwa.
(...) jakże często zdarza się, że tak bogato czcimy pamięć ludzi, którzy odeszli w niedostatku.