cytaty z książki "Rozpacz"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Dzięki Bogu nie ma w pokoju lustra, podobnie jak nie ma Boga, któremu dziękuję. (s.181).
wydał z siebie dźwięk, który niewybredni powieściopisarze oddają jako "hm".
Lubiłem i nadal lubię stawiać słowa w głupich i niezręcznych sytuacjach, łączyć je ze sobą błazeńskim ślubem kalamburu, wywracać na nice, atakować znienacka. Co w marszałku robi szał? Albo co igra w epigrafie? Jak tyran zmienia się w narty, skąd las w lasce i co wiąże tę laskę ze skalą? (s.49).
Jej miłość przekraczała niemal granice, w których zamykał się świat jej uczuć.
(...) artysta dostrzega przede wszystkim r ó ż n i c ę pomiędzy rzeczami. Podobieństwo widzi profan. (s.43).
Najdroższe marzenie autora: przekształcić czytelnika w widza.
Artysta nie może żyć bez miłosnych kaprysów ani bez cyprysów, jak gdzieś powiedział albo powinien był powiedzieć Puszkin. (s.112).
Kradzież to największy hołd, jaki można złożyć danej rzeczy. (s.76).
Cóż może być banalniejszego niż artysta bez grosza przy duszy?
Książka ma mniej 'białogwardyjskiego' posmaku niż inne moje emigranckie powieści, będzie więc mniej kłopotliwa i irytująca dla czytelników wychowanych na lewicowej propagandzie lat trzydziestych. [Przedmowa do wydania amerykańskiego, 1966]
s.8.
Zawsze zdumiewały mnie zasoby śliny, jakimi zdaje się dysponować lud. (s.17).
(...) komunizm naprawdę stworzy piękny kwadratowy świat jednakowych osiłków, mikrocefalów o potężnych ramionach (...)
(s.26).
Z reguły ceniono mnie zawsze za nietuzinkowy humor; humor w naturalny sposób łączy się z dużą wyobraźnią; biada wyobraźni, której nie towarzyszy dowcip. (s.59).
Jeśli nie jestem panem swojego życia, sułtanem swojego istnienia, to nie ma takiej ludzkiej logiki ani takich napadów ekstazy, które by zdołały chociaż w części wyperswadować mi głupotę mojego nieznośnie idiotycznego położenia, położenia bożego niewolnika, nie, nawet nie tyle niewolnika, ile po prostu zapałki, którą bez żadnej potrzeby zapala i gasi jakieś ciekawskie dziecko, postrach swych zabawek. (s.93).
(...) artystyczny wymysł zawiera bowiem znacznie więcej prawdy wewnętrznej niż realne życie. (s.109).
Wolałbym nie rozmawiać o moim talencie, bo zna się pan na sztuce, jak kastrat na... (tu następowało nieprzyzwoite porównanie, w którym nie było mowy o śpiewie). (s.113).
Samobójstwo jest najgorszą formą pobłażania samemu sobie. (s.124).
Oczami wyobraźni widzę nowy świat, w którym każdy będzie przypominał każdego (...) świat, gdzie robotnika, który padł trupem u stóp swej maszyny, natychmiast z pogodnym uśmiechem rozwiniętego socjalizmu zastąpi jego doskonały sobowtór. (s.139).
Łatwo dowieść, że Bóg nie istnieje. Nie sposób przecież na przykład przyjąć, że poważny Jahwuś, taki mądry i wszechmogący, może tracić czas na podobnie obłąkańczą namiętność, jak gra w ludzików, że - co jeszcze bardziej niedorzeczne - ujął tę grę w przepisy potwornie trywialnych praw mechaniki, chemii oraz matematyki i że nigdy - proszę zauważyć, nigdy! - nie ukazał swojej twarzy, pozwalając sobie tylko na ukradkowe spojrzenia, mętne aluzje i wstydliwe szeptanie (też mi objawienie!) spornych prawd zza pleców jakiegoś nieszkodliwego histeryka. (s.92).
Nigdy nie całowałem jej w usta: nie znoszę brei pocałunków. Podobno dawni Słowianie także, nawet w chwilach podniecenia seksualnego, nigdy nie całowali swoich kobiet - uważali za rzecz cudaczną, a nawet nieco odrażającą dotykanie nagimi wargami czyjegoś nabłonka. (s.135).
(...) świat jest wystarczająco wielki, by spokojny mężczyzna z brodą znalazł na nim schronienie. (s.137).
(...) wstęp do krainy błogosławionych winien być osobom postronnym wzbroniony. (s.94).
(...) pochodził bowiem z Moskwy, gdzie lubują się w kpiarskim dialekcie pełnym trywialności (...) (s.36).
(...) chmury co i rusz chowały w dłoni słońce, które ukazywało się potem znowu - jak moneta kuglarza. (s.13).
Hermann i Humbert są do siebie podobni tylko o tyle, o ile smoki namalowane przez tego samego malarza w różnych okresach jego życia przypominają się wzajemnie. Obydwaj są neurotycznymi łajdakami, jest jednak w raju taka zielona alejka, po której raz do roku wolno przechadzać się o zmierzchu Humbertowi, Hermannowi natomiast piekło nie pozwoli nigdy oddalić się choćby na chwilę.
[Wstęp do wydania amerykańskiego, 1966]. s.9.
Pospiech rzeczą jest wskazaną - wołał stary pan Iwanow, kiedy wkładał, niezbyt modnie, na ramiona swoje spodnie. (s.149).
(...) artysta nie odczuwa skruchy, nawet wtedy, gdy jego utwór nie zostanie zrozumiany, niezostanie przyjęty. (s.154).
(...) po niemiecku pieniądze to złoto, po francusku - srebro, po rosyjsku - miedź (...) (s.84).