cytaty z książek autora "Frank McCourt"
Gromadźcie wiedzę. Umysł to wasz skarbiec, do którego nikt na świecie nie może się dobrać.Gdybyście wygrali Wielką Irlandzką i kupili dom wymagający umeblowania, czy urządzalibyście go byle jakimi rupieciami? Umysł jest waszym domem i jeśli wypełnicie go rupieciami rodem z kina, zgniją wam w głowie. Możecie być biedni, możecie mieć podarte buty, ale wasz umysł to pałac.
Świadomość, że świat nie może się wtrącać do tego, co się dzieje w mojej głowie, jest bardzo przyjemna.
When I look back on my childhood I wonder how I managed to survive at all. It was, of course, a miserable childhood: the happy childhood is hardly worth your while. Worse than the ordinary miserable childhood is the miserable Irish childhood, and worse yet is the miserable Irish Catholic childhood.
Całe jajko w niedzielę rano. O Boże, już myślę, co zrobię z moim jajkiem. Opukam je ostrożnie z wierzchu, delikatnie stłukę skorupkę, podniosę łyżeczką, włożę odrobinę masła do żółtka, posolę, bez pośpiechu zanurzę łyżeczkę, wyjmę porcję, znowu posolę, dołożę masła, włożę do ust. Boże, jeśli niebo ma jakiś smak, musi to być smak jajka z masłem i solą, a poza tym czy jest coś lepszego niż świeży ciepły chleb i kubek złocistej herbaty?
Ludzie zawsze chełpią się i biadolą z powodu nieszczęść wczesnych lat swojej egzystencji, ale nic nie może dorównać irlandzkiej wersji tego fenomenu, na który składają się: bieda, niezaradny, złotousty ojciec alkoholik; nabożna, przegrana matka jęcząca przy kominku; napuszeni księża; surowi nauczyciele i Anglicy wraz ze wszystkimi okropnościami, jakie nam wyrządzali przez osiem długich stuleci.
A przede wszystkim nieustająca wilgoć.
Deszcz zapędzał nas do kościoła -było to nasze schronienie, nasza siła, nasze jedyne suche miejsce. Tłoczyliśmy się w wielkich, wilgotnych skupiskach na mszach, błogosławieństwach, nowennach, usypiani monotonnym głosem kapłana, a para unosząca się z ubrań mieszała się ze słodką wonią kadzideł, kwiatów i świec.
Limerick zyskał reputację miasta szczególnej pobożności, my jednak wiedzieliśmy, że krył się za tym wyłącznie deszcz.
Kiedy myślę o swoim dzieciństwie, zastanawia mnie, jak udało mi się przeżyć. Było to, naturalne, żałosne dzieciństwo, bo nad szczęśliwym w ogóle nie warto się zastanawiać. Gorsze od normalnego, żałosnego dzieciństwa jest żałosne irlandzkie dzieciństwo, a jeszcze gorsze -żałosne irlandzkie dzieciństwo katolickie.
Pan Jezus i pogoda.
Nie sądzę, żeby Jezusowi, który jest naszym Panem, podobała się pogoda w Limerick, ponieważ tu zawsze pada, a Shannon sprawia, że w całym mieście jest wilgotno. Mój tato twierdzi, że rzeka Shannon to zabójca, bo zabiła dwóch moich braci. Kiedy się ogląda obrazy Pana Jezusa, to widać, że On zawsze spaceruje po starożytnym Izraelu w prześcieradle. Tam nigdy nie pada, nie słychać też, żeby ktoś tam kasłał, zapadał na suchoty czy coś podobnego; nikt tam nie ma pracy, bo wszyscy stoją sobie, jedzą mannę, zaciskają pięści i chodzą na ukrzyżowania.
Ilekroć Pan Jezus jest głodny wystarczyło, żeby poszedł do drzewa figowego czy pomarańczowego i już mógł się najeść. Jeśli miał ochotę na kufelek, mógł tylko machnąć ręką nad wielką szklanką i zaraz się napełniała. Mógł też chodzić z wizytą do Marii Magdaleny i jej siostry Marty a one bez pytania dawały mu obiad; jeszcze potem miał umyte nogi i wytarte włosami Marii Magdaleny, a Marta w tym czasie zmywała naczynia, chociaż moim zdaniem to nie było w porządku. Dlaczego ona musiała zmywać naczynia, kiedy jej siostra siedziała i rozmawiała z Panem Jezusem? Bardzo dobrze, że Jezus postanowił się urodzić Żydem w tym ciepłym kraju, bo gdyby urodził się w Limerick, złapałby suchoty i umarł po miesiącu a wtedy nie byłoby Kościoła katolickiego, żadnej komunii ani bierzmowania, nie musieliby uczyć się katechizmu ani pisać wypracowań o Panu Jezusie. Koniec.