cytaty z książek autora "Herman Raucher"
[...] zaczęli już rozumieć, że mnie się nie da zrozumieć.
Chodziło raczej o to, że z wiekiem zdałam sobie sprawę, że trzeba czegoś więcej niż strzału w ciemnościach, by zostać ojcem. To znaczy prawdziwym ojcem".
W ogrodzie, gdzie wszystko, co rośnie, jest chwastem, nie pysznij się swoim imieniem, lecz raczej pozostań bezimienny - w nadziei, że ktoś, ktokolwiek, może zobaczyć w tobie kwiat.
[...]
Latem 1942 roku cztery razy dokonali nalotu na stację Straży Przybrzeżnej. Obejrzeli pięć filmów i mieli dziewięć dni deszczu. Benjie zepsuł zegarek, Oscy porzucił harmonijkę ustną, a Hermie w szczególny sposób przepadł na zawsze.
[...]
Piosenka była melodyjna i łagodna, przywodziła mu na myśl chór kobiecych głosów śpiewających piosenki mówiące o miłości, która przeminęła lub utraciła, przy akompaniamencie starszego pianisty, którego palce przesuwały się po klawiaturze, podczas gdy u jego boku wisiał papieros usta i kieliszek wina czeka na pianinie. Od czasu do czasu podchodzi troskliwy i wyrozumiały kelner, pilnując zawartości kieliszka na odpowiednim poziomie. Rzeczywistość. Wyobraźnia.
[...]
He tried to avoid the eyes of the weather-beaten old Yankee. With guys like that around, no wonder the British ended up with all their fucking tea in Boston Harbor.
[...]
She was clinging to the man, trying to become a part of him. He was leaving. She knew he had to go. She didn't know when she'd see him again. It was an old familiar story... .
I uderzyło mnie, że czas, jaki armia wykrawa z życia poborowego, może być zdumiewająco łatwy do zniesienia, zakładając, że człowiek ma jakieś marzenie, w którym może się schronić - twarz, uśmiech, niejasną obietnicę, fałszywą nadzieję, nawet zwykłe kłamstwo. Potrzeba do tego tylko żywego stworzenia i realnej tożsamości, którą można je uzupełnić.
Dom to miejsce, do którego wracasz, gdzie odzyskujesz siły. Dom to coś w rodzaju specjalnego kącika we wszechświecie. To miejsce, gdzie wciąż żyją wszyscy, którzy w nim kiedykolwiek mieszkali...
Na tym polega natura domu. Wchłania swoich mieszkańców w pewnym sensie sprawiając, że stają się nieśmiertelni...
- I nikt inny się tam nie zapędza?
- Kajakarze. W letnie miesiące zlatujo się jak czarne muchy, aż po okolice rzeki Allagash. (...) Co jakiś czas kilku zabierajo rzeki, ale i tak przyjeżdżajo.
- Znaczy się... toną?
- No wiesz, wypływać nie wypływajo.
[...]
W dobrym towarzystwie nudzili się cholernie.
Podawali jednego zamoczonego papierosa wzdłuż kolejki, zaciągając się dramatycznie, jak żołnierze cieszący się krótkim wytchnieniem od krwawej bitwy. A ciche i nieskrępowane powietrze zapewniło Hermiemu odpowiedni klimat do jego wnikliwych obserwacji:
„To było najdłuższe lato w moim życiu”.
[...]
She was radiant. It was the only word. Radiant. With her long legs and flowing hair and green eyes, soft and limpid green eyes, how in my dreams you haunt me ... .