cytaty z książek autora "David Hewson"
...Świetna Cloacino, pani miejsca tego,
Spójrz łaskawym okiem na sługę swojego.
Niech płynie ofiara ma spójna, lecz miękka,
Nie bluźnierczo twarda, ni ohydnie prędka...
Wiem, że wszyscy mamy być dobrymi protestantami. Ale w każdym z nas tkwi odrobina katolika.
Byłem jak kapłan, który otrzymał list od Boga, a w tym liście przeczytał: Ty frajerze. Zrobiłem więc to, co by zrobił porządny, dzielny człowiek. Wyszedłem i spiłem się do nieprzytomności".
Mylił się ten, kto sądził, że natura zbrodni jest skomplikowana. U źródeł zbrodni leżą najprostsze popędy i potrzeby: strach, żądza, zazdrość, nienawiść, chciwość. Zadaniem policji - kiedyś jej zadaniem - było zdjąć warstwy oszustwa, osłonę kłamstw skrywającą ten prosty fakt.
Kocham twojego tatę. On kocha mnie. Oboje kochamy ciebie. Ale czasami miłość się psuje. To jak ... jak z rowerem. Jeździsz nim wszędzie. Przyzwyczajasz się do niego. Uważasz, że zawsze będzie. A on pewnego dnia się psuje i myślisz ... że to jego wina. A tymczasem to twoja wina, bo o niego nie dbałaś.
Poranna rutyna. Tym właśnie stało się całe życie. Serią mechanicznych poczynań i gestów prowadzących donikąd i niedających niczego.
Jak on wyglądał?
Zwyczajnie. Przestępcy nie należeli do jakieś osobnej rasy, naznaczonej bliznami i dziwnymi fizycznymi przypadłościami. Odrębnej niż ta, z której wywodziły się ich ofiary. Należeli do tej samej rasy. Obcy w autobusie. Mężczyzna w sklepie, który co rano mówi "Witam".
Albo nauczyciel, który codziennie przychodzi do tej samej szkoły, robi na wszystkich wrażenie swoją uczciwością, słynie ze swojej oczywistej przyzwoitości w świecie powszechnego zobojętnienia.
Przestraszeni ludzie są słabi. (...) Przestraszeni ludzie mogą być też niebezpieczni. Ponieważ próbują ukryć swoją słabość przez tchórzowskie okazywanie siły.
Po jakimś czasie zdaliśmy sobie sprawę, że szczęście nie pojawia z własnej i nieprzymuszonej woli. Czasami trzeba je mozolnie zbudować. Czasami od zera. Albo na zgliszczach. I jeden szczęśliwy dzień w całym żałosnym roku to niekiedy wszystko, na co możesz mieć nadzieję.
Małżeństwa nie kończą się kłótnią ani lekceważącym machnięciem ręki. Są jak bolesna żałoba. Wyżłobione ślady. Przedmioty sugerujące wspomnienia. Bariery, które trzeba znieść, aby życie toczyło się dalej.
Człowiek myśli, że może swoje dzieci pokierować, by robiły coś dobrego (...) Ale nigdy nie wiadomo, co je czeka. Tak naprawdę nie.
Ludzie bardzo panu współczują. I pańskiej żonie. Ale współczucie jest jak niedokręcony kran. Jeden mały ruch... - Wykonała sugestywny gest. - I się kończy. To, co przychodzi później, może nie być takie miłe.
Szwedzki gliniarz niespiesznie wszedł do środka. W życiu by nie dostrzegł bomby, chyba, że podeszłaby do niego na ulicy i przywitała się.
Zdałem sobie sprawę, że ja sam wszedłem do getta, pomogłem im zatrzasnąć za sobą drzwi i przekręcić klucz. Władzę nad nami daje im nasze przyzwolenie. Jesteśmy tym, kim wierzymy, że jesteśmy. Jakikolwiek będzie mój następny port, stanę się tam, do licha, kim zechcę.
Mam osiemnaście lat (…). Całe życie przeżyłam w kokonie bogatego dzieciaka i było mi w nim bardzo zimno. Chcę kogoś kochać. Chcę, by ktoś kochał mnie.
Jednak dużo się wtedy nauczyłam. Na przykład tego, że mądrość to synonim prostoty. Że poszukiwanie tajemnic i spisków tylko zamula wodę, która na początku jest przejrzysta. Pierwsze rozwiązanie przeważnie jest… trafne. Tak, to chyba dobre słowo.
Przyjmij moją radę, proszę. Musisz mieć szersze towarzystwo, niż ten dom może ci dać. Nie dławmy się tu wzajemnie. Taka jest natura starych, że pożerają młodych, kiedy tylko nadarzy się okazja. Musisz zrobić, co w twojej mocy, by uniknąć naszych bezzębnych paszcz.
Więź między ludźmi wygasa, gdy jeden z nich wydaje ostatnie tchnienie, a obrzędy mają sens dla żywych, nie zmarłych. Daniel nie odczuwał potrzeby uczestniczenia w nich. To, co było między nim a Scacchim, znieruchomiało w bursztynie jego pamięci. Zmienna była tylko przyszłość.
Nie istnieje miłe, wygodne miejsce pomiędzy dobrem a złem. Trzeba wybrać między jednym a drugim.
A można by pomyśleć, że to się działo wczoraj. Albo w ogóle w jakimś innym życiu. Tragedie rozgrywały się poza normalnym czasem, poza codziennością. Miały niewiarygodną zdolność przygasania i ożywania jednocześnie. Nie zdarzyło się coś takiego jak domknięcie. To był pusty frazes na użytek terapeutów. Po prostu ból utrzymywał się tak długo, że stawał się znajomy, jak ból zęba czy ból fantomowy amputowanej kończyny.
Przecież ty ze mną nie rozmawiasz, pomyślał. Nigdy nie rozmawiałaś. Od dawna. Od ślubu. Ślub zmienił wszystko. Wcześniej, kiedy jeszcze mieli romans, zakazany, sekretny, ukradkowy, łączyła ich niewyobrażalna namiętność. Szaleńczy ogień, który obrączka ślubna ugasiła niemal z dnia na dzień, przemieniając magię w przyziemność.
Nadzieja to cudowna sprawa (...). Dopóki nie dajesz się jej oślepić.