cytaty z książek autora "Bianca Okońska"
Był chłopakiem z tak zwanego dobrego domu, genetycznie i socjoekonomicznie skazanym na sukces oraz obrzydliwie wręcz przystojnym i dopóki się nie odzywał, wzorowo przystawał do jej wymagań.
Potrzebował w samotności powoli, metodycznie spacerować w moim kierunku. Musiał odejść, by nas odnaleźć. By odnaleźć mnie.
Nagle zdaję sobie sprawę, że chyba przez wszystkie te lata jakoś na swój sposób byłam smutna. Nawet gdy o tym zapomniałam, to byłam smutna.
Ludzie się zmieniają, nie znamy przyszłości i nie chcę jej znać.
Smutki rodzą się raczej zimą, wiosną i latem znikają, blakną w słońcu.
Jednym z objawów wypalenia zawodowego jest właśnie cynizm wynikający z poczucia bezsensu i obniżanie oceny własnych dokonań.
Ja nigdy nie rozumiałam malarstwa. Obrazy niczego we mnie nie poruszają, patrzę na nie i nic nie widzę.
Tak strasznie mnie bolało, że nie mogłam sobie przypomnieć, czy kiedykolwiek mnie nie bolało.
Jadąc tramwajem ze słuchawkami w uszach, przyglądałam się na przykład jakiejś parze i próbowałam odgadnąć, o czym rozmawiają. Chciałam ocenić, czy w tej właśnie chwili wyznają sobie miłość, czy może zrywają znajomość.
Ktoś musi się bać w samotności, by ktoś inny mógł zakwitnąć wśród ludzi.
Jestem punktualna. Zawsze na czas. Nawet gorzej – najczęściej przychodzę przed czasem. Ostatecznie skazując się na ciągłe czekanie.
Za swoją największą zaletę zawodową uznaję zdolność odczytywania ludzkich emocji i myśli z ich zachowania, gestów, mimiki.
Jakby On był częścią mnie, częścią mojej historii, mojej osobowości. Czymś niezbywalnym.
Chciałam, rozpaczliwie chciałam nas naprawić. Chciałam nas stworzyć. Wierzyłam, że jeśli tylko bardzo będę się starać, to pokocham go tak mocno, jak wcześniej kochałam tylko Jego. Naprawdę próbowałam, ale teraz w gabinecie czułam wyłącznie bezsilność.