cytaty z książek autora "Aleksandra Pilch"
Wciąż byłam ruiną, jednak będąc ruiną wypełnioną ciastkami, miałam odrobinę nadziei na to, że w przyszłości będzie choć trochę lepiej.
Powiedzieć, że ta eksplozja mocy była obezwładniająca, to jakby przemilczeć czyjeś płomienne wyznanie miłości, gdy chciało się wykrzyczeć podobną odpowiedź. Ona rozrywała na kawałki moją duszę.
Jutro czy pojutrze niech dzieje się, co chce. Teraz po prostu cieszyłam się, że wciąż oddycham i mam to dla kogo robić. Nasze ciała delikatnie kołysały się w majowym słońcu i wszystko było po prostu cholernie właściwe.
Bóg jeden wie, że on oraz kontrola pożegnali się jakiś czas temu. Strzelał, a dopiero później zadawał pytania. Oczywiście, jeśli cokolwiek zostało z człowieka, mogącego powiedzieć choć słowo.
- Aleś się załatwił, gamoniu - mruknął, przyklękając koło zranionego uda.
- Nie jest tak źle - machnął ręką na gderanie kumpla, ale otrzymał tylko kolejne burknięcie.
Trick ścisnął ranę, a Blake ledwo stłumił krzyk.
- Wcale - Hamilton sarknął. - Przecież tryskasz entuzjazmem, nie krwią.
Od samego początku napędzał się nienawiścią, ale teraz stała się jego pożywieniem. Sycił nią myśli, mięśnie i całą duszę. Czerpał z niej pełnymi garściami, byleby mieć jak najwięcej sił, żeby pozabijać ich gołymi dłońmi.
Długo i okrutnie.
Dokładnie tak, jak na to zasługiwali.
Beznamiętna maska na twarzy May w końcu pękła przed oczami Blake’a, który wpatrywał się w nią intensywnie.
Strachu, tak usilnie ukrywanego, nie dało się pomylić z żadną inną emocją.
Po odwiedzeniu piekła, cisza zaczęła być dla niego po dwakroć ważniejsza.
Nikt go tak nie określa -- odparłam z goryczą. - Dla wszystkich jest złotym chłopcem, dobrym kumplem i zapatrzonym we mnie facetem. Najlepiej przyszłym mężem. Nikt nie widzi tego co ja, ani naj wyraźniej tego co wy, nie w moim otoczeniu.
Są takie problemy ze słowem „nie", przez które można napytać sobie biedy. Być może winni są ludzie chcący narzucić komuś własne poglądy na sprawę nie rozumieją, że czasem rzecz właściwa dla nich dla kogoś innego jest co najmniej niekomfortowa. Nie zdają sobie sprawy z tego, ze chcesz uniknąć nieprzyjemności, jakie ich poglądy wywołują. Problemy z tym słowem pojawiają się w życiu nieustannie Jak na złość nie do wszystkich ono trafia, nie wszyscy potrafią je interpretować tak, jak człowiek przy zdrowych zmysłach powinien.
Nikt go tak nie określa -- odparłam z goryczą. - Dla wszystkich jest złotym chłopcem, dobrym kumplem i zapatrzonym we mnie facetem. Najlepiej przyszłym mężem. Nikt nie widzi tego co ja, ani naj wyraźniej tego co wy, nie w moim otoczeniu.
Moje spotkanie z Leonardem i Tobiasem nie było błahe, było ważne. Było moim ratunkiem w wielu aspektach — nawet w tych, o których pewnie nigdy się nie dowiem z racji ich ulotności.
Chciałam być silna, musiałam być silna. Jednak skąd wziąć siłę, gdy ma się wrażenie, że jest się martwym w środku? Czułam się wyzuta z mojej duszy, serca, każdej najmniejszej części, z której się składałam.
Leonardo i Tobias walczyli z własnymi łatkami - łatkami, które pozwolili sobie przypiąć i przyjęli je, jakby myśląc, że niczego innego nie otrzymają od życia. Domyślałam się, jak zgorzkniali by się stali, gdyby nie mieli siebie nawzajem.
- Mam tu nie przychodzić?
- Nie przychodź bez mózgu - burknął na niego. - Życie jest miłe mnie i wszystkim bywalcom. Wybacz, Parrish, ale nie życzę sobie tutaj akcji samobójczych.
- Nie jesteś tylko jakąś dziewczyną w opałach - powiedział ostrożnie, a jego twarz nabrała miękkiego wyrazu. Wręcz czułego. - Jesteś przyjaciółką, Tamaro. A o przyjaciół dbam, nie zostawiam ich bezbronnych.
Cholera, nawet jak nie chcę, to i tak wszystko w mojej głowie krąży wokół niego. Tego, co wypisywał, tego, co teraz robi, gdzie jest, czy mnie obserwuje, co następnego szykuje.
[…] wciąż byłam tą czternastoletnią dziewczyną, która poznała swojego prześladowcę. Wciąż pozostawałam niedouczona i nieświadoma tak wielu rzeczy. Pozostawiona w świecie, który może lepiej byłoby opuścić. To oznaczało, że Nick wygrywał. Będzie miał mnie w garści bezwolną, bo nic innego mi nie pozostanie.
Spał tak spokojnie, ale zło chyba właśnie tak miało. Jego twarz wygładziła się i odmłodniała, miękkie usta miał lekko otwarte. Boże, jak ja go nienawidziłam.