cytaty z książek autora "Marta Bijan"
W moim życiu najpiękniejsze jest to, czego nie ma.
Wierzyłam, że uda mi sie przyzwyczaić do tęsknoty, ale może to ona musiała przyzwyczaić sie do mnie.
To, co najbardziej cenię w okularach przeciwsłonecznych, to funkcja gapienia się na innych bez poczucia wstydu.
Skoro minie wszystko, co dobre, minie tez wszystko, co sprawia ból.
Te krótkie momenty, kiedy myślisz, że jesteś kimś, charakteryzują się tym, że są krótkie.
Kiedy pozwala się odejść czemuś z pozoru ważnemu, nagle się okazuje, że dalej oddychasz, słońce dalej praży ci policzki i świat ani trochę się nie zmienił. Możesz kontynuować życie bez większego szwanku. Czy było to zatem aż tak ważne?
-Przeszłość - powtarzała często moja mama - jest jak pryszcz wyskakujący przed studniówką. Możesz go maskować i wyglądać pięknie, ale i tak najlepszy chłopak z balu z tobą nie zatańczy. - Dlaczego? - spytałam za pierwszym razem. - Bo mu na to nie pozwolisz.
Najpierw będzie go interesowało wszystko, co mówisz. Będzie patrzył na ciebie jak na impresjonistyczny pejzaż wśród niezrozumiałej sztuki nowoczesnej. Zapamiętaj to spojrzenie bardzo dobrze. Za parę lat będziesz marzyć, by chociaż jeszcze jeden raz w życiu tak na ciebie spojrzał. Będziesz wiele mówić, żeby znowu poczuć na sobie ten wzrok, ale im więcej słów z siebie wyrzucisz, tym mniej on będzie słuchał. Wszystko stanie się bełkotem, czymś, co wygłuszy na potrzeby chwili. Będzie miał dość twojej paplaniny, tej samej, która go przy tobie zatrzymała. Powoli znienawidzi w tobie wszystko, za co cię pokochał.
Jedni mówią, że dorosłość zaczyna się, kiedy odbierasz z urzędu dowód, inni, że kiedy pierwszy raz płacisz za czynsz z własnej kieszeni. Przeszłam obydwa te magiczne etapy i wciąż nic sie nie zmieniało. Nie czułam się inna.
Nie byłam szkolnym popychadłem. Nikt mnie nie wyzywał. Nikt nie wytykał mnie palcem. Nikt mnie nie widział [...] Tymczasem nikt nie zwracał na mnie większej uwagi, chyba że trzeba było pożyczyć długopis albo zapytać o termin sprawdzianu, bo ktoś nie dosłyszał słów nauczyciela.
A ja plakalam, bo już tęskniłam. Płakałam, bo wiedziałam, że ta chwila zaraz przeminie i stanie się wspomnieniem, slajdem, który będe odtwarzać w myślach, dokładnie tym, czym teraz juz była.
Lepiej powiedzieć "może", niż "nie wiem". Mówienie "nie wiem" świadczy o niewiedzy.
tak bałam się Twojej śmierci, że opłakiwałam Cię za życia
utknęłam w tym mieszkaniu
jak w grobie
codziennie przynosiłam świeże znicze
do Twojej sypialni
tak bałam się Twojej śmierci, że
kiedy odeszłaś
byłam już po żałobie.
Każdy ma takie miejsce, że gdy w nie trochę połaskotać, zaczyna się płakać, zamiast śmiać.
Kiedy widzisz u kogoś poprzeczną bliznę na nadgarstku, możesz spodziewać się wszystkiego.
Nie boimy się tego, co jest.
Boimy się tego, co może się stać.
Czasem wystarczy wyrzygać się na podłogę, a potem posypać kałużę brokatem, żeby inni, przechodząc, pomyśleli, że to sztuka.
Czy w październiku będę mogła dalej oddychać i świat się nie zmieni?
Każda miłość jest inna. Ta pierwsza była najpiękniejsza. Uczucie, któremu nie masz szansy dać upustu, może napędzać cię do końca życia.
Nie powiem ani słowa o tacie, o tym, że przez jego brak w naszym życiu panicznie boję się miłości, Bożego Narodzenia i mężczyzn, że nie znoszę otwartych przestrzeni, że nienawidzę ludzi, że umieram każdego dnia na zawał, wylew i raka, że obsesyjnie myślę o śmierci, że jestem uzależniona od mamy, żyletek i Tristana, który też jest martwy.
Nic poza uczuciem potwornego wyczerpania i niepokoju, który od tamtego dnia miał mi towarzyszyć już niemal zawsze. W różnych formach, o różnym natężeniu, a jednak codziennie. Niepokój został moim żarliwym kompanem, razem z tęsknotą.
To był tak zwany lęk przed lękiem.
Łzy nie oczyszczają.
Mogą płynąć i płynąć, ale prawdziwy skowyt i tak tłumisz w brzuchu, bo nigdy nie chcesz narobić hałasu.
Mężczyzna może zapłodnić kilka kobiet w ciągu dnia. Ty zostaniesz zapłodniona raz i na kilkanaście miesięcy ci wystarczy.
Całe życie się czegoś boisz, do tego stopnia, że lęk paraliżuje cię w najzwyklejszych momentach, a kiedy to już się dzieje, nagle jesteś z tym pogodzony.
My marzymy o locie w kosmos, zdobyciu Księżyca. Każdy z nas patrzy co noc na swój Księżyc i próbuje odnaleźć do niego drogę - poprzez tworzenie - w głębi duszy mając świadomość, że w rzeczywistości nigdy tam nie dotrze. Zostaliśmy skazani na wieczny niedosyt już w chwili narodzin, już wtedy obraliśmy sobie nieosiągalny na tym świecie cel. Pragniemy czegoś wyimaginowanego, co być może istnieje, ale na pewno nie tutaj. Dlatego chcemy umrzeć, by odnaleźć sens w śmierci. Gdzieś musi on być.