cytaty z książek autora "K.C. Archer"
Od najmłodszych lat przeczucie Teddy nauczyło ją smutnej prawdy: wszyscy kłamią. Ojciec kłamał, gdy matka pytała o swe gotowanie, koledzy z klasy kłamali, gdy nauczyciel pytał o pracę domowa, jej rzekomi przyjaciele kłamali, gdy pytała ich o plany na weekend. Nie mogła żyć w ciągłym zdenerwowaniu, ale nie mogła też żyć z wiecznie złamanym sercem- bo wiedziała, że ludzie, którym ufała, nie byli godni zaufania. Robiła więc wszystko, by wyłączyć to uczucie wszędzie poza stolikiem do pokera.
W HOŁDZIE
TYM, KTÓRZY PRZESZLI PRZEZ ANGEL ISLAND
I NIE ZOSTALI PRZYJĘCI,
TYM, KTÓRZY ZOSTALI ZAWRÓCENI,
TYM, KTÓRZY BYLI TRAKTOWANI NIESPRAWIEDLIWIE,
BO BYLI INNI
I DLATEGO, ŻE OBAWIANO SIĘ ICH ODMIENNOŚCI.
PAMIĘTAJMY, ŻE TO RÓŻNICE CZYNIĄ NAS SILNIEJSZYMI.
ANGEL ISLAND, 1910-1954.
- A jaki to dar sprawił, że czułaś się jak odmieniec, Daro? - spytał Jaremy.
- Ostrzeżenia o śmierci - odparła Dara. - Potrafię przewidzieć, że ktoś niedługo przejdzie na drugą stronę.
Nagle wszyscy przy stoliku zamilki.
Dara uśmiechnęła się złośliwie.
- Nie martwcie się, nikt z was nie padnie twarzą w tofu. - Wgryzła się chleb z masłem. - A przynajmniej tak mi się wydaje.
W ciszy Teddy przyglądała się mężczyźnie, którego uznała wcześniej za gracza. A przecież to właśnie ona dostrzegała tylko to, co znajdowało się na powierzchni. Wszystko, co zrobił i powiedział jej o sobie - o pomocy rodzinie partnera, to, że nie chciał zostawić Molly - świadczyło o jego lojalności. O tym, że mógł żarliwie kochać. Że gdy już znajdzie to, czego szuka, nie będzie chciał tego wypuścić. To ona nie potrafiła go do siebie dopuścić. Może to nie Piro ustalał warunki ich relacji, lecz ona?
Nagle zobaczyła Nicka przechodzącego obok latarni na łuku ścieżki. Zamiast czuć się zagubiona, zdumiona czy smutna, poczuła złość. Oszukał ją. Okłamał.
- Ej! - krzyknęła i popchnęła mężczyznę. W następnej sekundzie została przyciśnięta do drzewa. - Przestań! To tylko ja - wydyszała.
Odetchnął i puścił ją wolno.
- Następnym razem, gdy zrobisz coś takiego agentowi federalnemu, może rozwalić ci łeb.
Poczuła rozrywającą się linę w całym ciele. W jednej sekundzie Molly wisiała, a w drugiej spadała. W filmach o napadach takie rzeczy rzeczy działy się w zwolnionym tempie. Bohater miał czas na reakcję. A Teddy mogła tylko patrzeć.
Teddy złapała Kate za ramię.
- Co to, u diabła, było?
Kate jej się wyrwała.
- To się nazywa wygrywanie, Cannon. Powinnaś czasem spróbować.
Popatrzył na jej oczy, potem na usta, a później znowu na oczy. Siłą rzeczy Teddy zrobiła to samo.
- Przestań. - zażądał.
- Co mam przestać?
- Patrzeć na mnie w ten sposób.
- To ty przestań tak na mnie patrzeć.
- Jak?
- Jakbyś chciał mnie pocałować. - powiedziała.
Spojrzał na nią drwiąco.
- Chyba oszalałaś.
Uśmiechnęła się złośliwie.
- Jesteś studentką.
- Jestem dostatecznie dorosła, żeby zrobić wszystko, co przyjdzie ci do głowy.
Teddy podniosła wzrok i ujrzała Jeremy'ego, który zatrzymał Molly przy drzwiach do biblioteki. Objęli się. Czasami Teddy nie potrafiła powiedzieć. czy Jeremy był częścią problemu, czy też rozwiązaniem. Jego obecność wydawała się uspokajać Molly, ale jednocześnie nią wstrząsała.
Nie wiedziała, czy biegnie w kierunku czegoś, czy też od czegoś ucieka - wiedziała, że jeśli pobiegnie dalej, w końcu będzie zbyt zmęczona, by myśleć.
- Jeśli walczysz o to, co słuszne, to w jaki sposób trafiłeś do więzienia?
- Czasami dobro i zło nie są czarno - białe. - Wyprostował się na krześle. - Czasami decyzje nie są takie moralnie... proste.