cytaty z książki "Ostatnia spowiedź - Tom II"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Zaufanie to cząstka duszy, którą oddajesz komuś w nadziei, że nadal pozostanie Twoja.
Co to znaczy, że należymy do siebie?
To znaczy, że jesteśmy połączeni funkcją odwrotnych emocji. Ktoś dotyka ciebie... a to ja czuję ból.
Jeżeli on nie ma sił, ty musisz stać się jego siłą, bo na tym właśnie polega miłość!
Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, gdy nasze skrzydła zapomniały jak latać.* A kiedy nie chcemy otworzyć serca na ich pomoc, nie zostawią nas. Poradzą sobie.. wytrychem.
*Antoine de Saint-Exupery
Bo jesteśmy jedyni. Wyjątkowi i niepowtarzalni. Niezmienni i niewzruszeni, trwamy w tym, co nazywają wiarą, a co pozostaje jedynie strzępkiem ludzkich nadziei, że kochasz mnie tylko trochę mniej… bo nikt nie mógłby kochać tak, jak ja Ciebie.
Kiedyś jest bezludną wyspą, zawsze bliższą niż "nigdy" i zawsze zbyt daleką od "teraz". Czekając na dzień odliczasz godziny. Czekając na "kiedyś" śledzisz zapamiętane myśli i niespełnione sny.
Pytasz mnie, jak stworzyć miłość tak piękną i niedoścignioną, by echa jej słów odbijały się po stokroć, ożywając w umysłach raz po raz od nowa. Pytasz, jak dobierać zdania, by dźwięki melodii nigdy nie ustały, a gwarny szum braw był tak samo wyraźny jak krople kapiących łez, które słyszałeś tylko w swojej głowie. Pytasz mnie, nie dostrzegając, że setki zdań i tysiące słów kiedyś obrócą się w nicość i pozostawią po sobie jedynie blady ślad istnienia. To nie finezja słów i kolejność zdań będą tym, co zapamiętałeś. To jedynie zarys obrazu sprzed Twoich oczu stworzy wspomnienie, którego nigdy nie stracisz.
Starożytni nie pisali nekrologów. U kresu drogi pytali tylko: „Czy kochał? Czy przeżył namiętność? Czy targały nim skrajności tak silne, że trzeba samemu ich doświadczyć, by kiedykolwiek móc zrozumieć ich sens? Czy postępował nielogicznie i pochopnie, często łamiąc reguły, by chronić coś, czego – jako nienamacalnego – nie mógł uchwycić. By chronić miłość?”. Jeżeli tak, odchodzi człowiek pełen nadziei i wiary. Odchodzi, pamiętając. Bo choć nie wszystko jest spisane na kartach, choć wiele pominięto, a może nie dostrzeżono, jego serce nigdy nie zapomni. A obraz sprzed jego oczu zawsze będzie tak samo wyraźny jak w tej właśnie chwili…
Wierze, że wszystko co się dzieje, ma swoją przyczynę i swój powód. Wszystko jest potrzebne, byśmy mogli coś zrozumieć lub czegoś się nauczyć. Byśmy mogli wybrać tę właściwą drogę, chociaż chcemy z niej zboczyć. Często nie zdajemy sobie sprawy, co los próbuje nam pokazać, i nikt nie powiedział, że w ogóle kiedykolwiek zrozumiemy. Bo czy ktokolwiek obiecał, że będzie łatwo?
A czy mówiłem Ci już, że oddychanie ma sens tylko wtedy, kiedy jesteś obok?
I chociaż nie trzymam się słów danych innym, zawsze dotrzymuję tych, które dałem sobie.
Czasem ludzie docierają na rozdroże i tam już zostają...Bo wiedzą,że którąkolwiek drogę by obrali,dojdą donikąd.
- Lubię, gdy jesteśmy tacy.
- Jacy?
- Szczęśliwi
Bo w teatrze życia nie ty wyznaczasz partie i nie ty piszesz role. Nie ty przewidujesz myśli i kierujesz biegiem dat, zwalniając lub przyśpieszając czas w odpowiednich momentach. Jesteś marionetką w rękach przeznaczenia, które nie jest okrutne, choć czasami nazywają go bezdusznym. Patrzący przez pryzmat słów nie rozumieją, że ono jest po prostu... niezmienne.
Noc jest jakby ciemniejsza i bardziej pusta, kiedy odliczając mijające, godziny wiesz, że prowadzą one tylko do kolejnych i następnych; nic niewartych; przepełnionych oczekiwaniem i połączonych ze sobą bólem i żalem minut, które zdają się tlić, bo przecież nie biegną. Gdy noc jest tak ciemna jak dziś, myśli szumniej zawładają sercem, a przesuwające się po jezdni białe paski wyznaczają tylko to, co już za, a nie przed tobą.
Wcześniej myślała, że jeżeli tylko zacznie spadać, nie trafi nigdzie indziej niż w jego otwarte ramiona. Kiedy nadszedł dzień próby zrozumiała, jak bardzo się pomyliła. Wtedy, gdy najbardziej go potrzebowała, on zwyczajnie się cofnął, a ona całym ciałem rąbnęła o beton. Kiedy wychodziła z rodzinnego domu i nikt nie podał jej ręki na pożegnanie, nie poczuła żalu.
Teraz, gdy bezceremonialnie przekroczyła próg ich własnej sypialni, też go nie czuła – lecz zimny wyraz oczu nie zmienił się ani trochę.
To prawda, być może nie rozumiał, że ona stała się kimś innym. A stała się właśnie w momencie, kiedy on odszedł... a ona pozostała tutaj.
Bo choćbym niewiadomo jak długo uciekała, nieuniknione stało się moim cieniem. I choćbyś nie wiem jak mocno mnie trzymał, ja i tak czuję jak nadchodzi.
Tom zamknął drzwi swojej sypialni i sprawdził zasuwę dwukrotnie, jakby zamykał zakamarki własnej duszy, do których inni nie powinni mieć dostępu. Odgradzał się, budując mur z własnych przekonań i zasad, by dopiero za nim dopuścić do głosu serce i pragnienia. Serce, któremu nie wolno było jej kochać, i pragnienie, o którym nie wolno było mu nawet myśleć…
Przeszedł niemrawo przez pokój, ściągając z siebie dzisiejsze ubrania. Czuł, jak cuchną wódką i papierosowym dymem. Minął stojące pośrodku łóżko, wyminął szafkę nocną z małą lampką i znalazł sobie ustronny kąt, gdzie oparł się plecami o ścianę i osunął na podłogę. Wyglądał jak człowiek strudzony biegiem, ściganiem się z czymś, co nieustannie zdawało się go pokonywać. Dzisiaj tylko patrzył, tylko oglądał ich razem, lecz czuł się dziwnie przytłoczony, jakby obciążony… Jak gdyby każdy jej ruch, gdy śmiejąc się, odrzucała włosy do tyłu, odznaczał piętno na jeszcze głębszych warstwach świadomości.
Bał się myśleć, że Tom Rothfeld umarł. Ten Tom, którego znał i w którym mógł pokładać nadzieję. Ten, którym był i ten sam, którego teraz tak usilnie starał się odnaleźć.
Musisz się zatracić, żeby pozwolić sobie wrócić. Musisz biec szybciej, by twój cień nigdy nie zdołał cię dogonić. Musisz upaść. Bo to koniec. Pokłoń się, gdy będziesz znikał wśród gasnących świateł.
Teraz nie mógł uwierzyć, że przez lata pisania piosenek, których teksty były uważane za jedne z najgłębszych i najbardziej emocjonalnych w Europie, pozostawał w tym wszystkim tak płytki i głupi. Teraz wiedział, że miłość nie jest frazą lub melodią. Jest lawiną słów i dźwięków, jest poematem barw i odcieni. Jest tym, co czuł, kiedy nie chciał zasypiać, by móc na nią patrzeć.
- Wierzysz w cuda, Tom? W przeznaczenie? - zapytała, a on zaśmiał się kpiąco.
- Zależy, co ma być tym cudem - powiedział jakby od niechcenia.
- To, że ja i Bradin znaleźliśmy siebie, mimo że nigdy nie powinniśmy się spotkać. To, że czasami zdaje mi się, że to, co jest między nami, rozumiemy tylko my, bo tylko my jesteśmy w stanie to poczuć. To, że uwielbiam wsłuchiwać się w rytm jego serca, gdy zasypiam na jego ramieniu. Ten dziwny dreszcz za każdym razem, kiedy ktoś w pomieszczeniu wymówi jego imię. To, że tak bardzo go teraz potrzebuję, mimo że mnie zranił.
- To nie żaden cud, tylko miłość - rzucił niewzruszony.
- A to nie to samo, Tom?
Nic nie czuję.
Mam wrażenie, że świat stanął w miejscu i to tylko ja zapomniałam przestać się kręcić.
Bo choćbyś nie wiem , jak mocno próbował trzymać ją w swoich ramionach, przecież czujesz, że nie należy do Ciebie.
Jeśli chcesz zmierzyć się z prawdą,podejdź do lustra i spójrz w swoje oczy.
Jeżeli on nie ma siły, ty musisz stać się jego siłą, bo na tym własnie polega miłość.
Od dziecka przyzwyczajony był walczyć o swoje i teraz nie radził sobie z własną bezsilnością. Robił więc cokolwiek.
Żeby nie myśleć.
Żeby nie liczyć godzin.
Żeby zostać samemu i móc wsłuchiwać się w wyrzuty własnego sumienia.
Najbardziej przeraża mnie to, że ciebie nie ma, a ja nadal muszę oddychać.
Czasami ludzie docierają na rozdroże i tam już zostają, Brade... Bo wiedzą, że którąkolwiek drogę by obrali, dojdą donikąd.
Bo przecież zawsze uciekała, zawsze unikała zmian, zawsze wątpiła.