cytaty z książek autora "Katarzyna Kostołowska"
Jeśli coś ułożyło się tak, jak się ułożyło, chodzi raczej o dostosowanie się. Wpasowanie do układanki konstruowanej przez życie, na które - tylko naiwniacy twierdzą inaczej - nie miewa się decydującego wpływu.
Bywają takie dni, które splatają ludzkie losy w zupełnie nieoczekiwany sposób. Nie w sposób magiczny ani też nadprzyrodzony, bo zwyczajne życie zwyczajnych ludzi nie polega na cudach. Chodzi raczej o synchronizację zdarzeń, która - choć trudno ją wyjaśnić - również jest zupełnie zwyczajna. Zdarzyła się przecież każdemu. Gdzieś, kiedyś, jakoś. Można to zjawisko nazwać przeznaczeniem, można też chaosem. Zdarza się, choćbyśmy nie chcieli. Czasem komplikuje sprawy, czasem je rozstrzyga. Nad tym też nie da się zapanować. Tak już jest, i już.
Rozmyślała o tym, jak dziwnie wszystko się układa. Jak bardzo wbrew założeniom, na przekór planom, w poprzek nadziejom. Również o tym, że wszelki bunt jest pozbawiony sensu.
Na jej ustach pojawił się grymas prawdziwego zadowolenia. Uśmiech był nieco niewprawny, nieco krzywy, bo ostatnimi czasy, niezbyt wesołymi, wargi odzwyczaiły się od wyrażania czystej radości. Ale wreszcie się pojawił.
Rodzice powinni stać z boku. Kibicować, pomagać, ale raczej wyłącznie z pozycji widzów. Na tym polega ten świat. Dorosłość to trudne wybory. Kompromisy. Ustępstwa. I choćby bardzo się nie chciało, tak właśnie musi być.
Człowiek niesiony na skrzydłach miłości jest nieprzytomny. Głupi. Ślepy. Przyjmuje wszystko bez zastanowienia i karmi się romantycznymi bzdurami, które szybko rozbijają się o rzeczywistość jak nocny motyl o reflektor pędzącego auta.
Ufała samej sobie. Polegała na swoim stylu bycia, bo nigdy jej nie zawiódł.
Już jako dziecko snuła pozbawione głębszego sensu rozważania nad niesprawiedliwością losu.
Wtedy usłyszała śmiech. Donośny, o charakterystycznej tonacji, dobiegający z bliska, a jednocześnie z dalekiej przeszłości, właśnie bowiem w przeszłości rozlegał się często w obecności Zosi. Czasem drażniąc, czasem stanowiąc lek na całe zło.
Miłości nie potrzebował, bo w nią nie wierzył. Kiedy przestał, sam nie wiedział, miał tylko niejasne podejrzenie, że to się stało wtedy, kiedy jako chłopiec patrzył na klęczącą na podłodze mamę uczepioną nogawek spodni odchodzącego ojca.
- Pewnie wyglądam jak zmora... Jestem już spóźniona. Zabiją mnie tam.
Podparł się na łokciu. Popatrzył, dodając otuchy, bo w ten sposób, że natychmiast poczuła się piękna.
- Jesteś taką całkiem, całkiem zmorą, powiem ci. A co do zabijania... Zanim to uczynią, poproś o ostatni telefon. Chyba dadzą ci do tego prawo.
- Do ciebie? - Zmrużyła oczy, wciągając idiotyczne granatowe spodnie garniturowe, których szczerze nienawidziła.
- Jeśli chcesz żyć.
Chciała żyć z nim, już to wiedziała.
To było bodaj najbardziej wzruszające. Że on już woli nie patrzeć. Woli żyć. Z brakiem, owszem, ale już tylko schowanym w sercu. Bez potykania się o ten brak. Codziennie, co godzinę, co minutę. Stale.
- Czy >>leszczu<< to jest brzydkie słowo?
- Nie - odparła Anita. Nieuważnie, bo nie chciało się jej wnikać. Choć jako matka trojga dzieci, jako osoba nauczona doświadczeniem, powinna.
(...) Na ułamek sekundy zapadła cisza, nagle rozdarta przez wrzask Miłka.
-Spierdalaj, leszczu!
Znał Aśkę. Wiedział, w którym miejscu przebiegają granice jej niewielkich możliwości.
- Ty?! - zdumiał się tak szczerze, że niemal ją to rozśmieszyło.
- Tak. Ja - odpowiedziała całkowicie o tym przekonana. Wiedziała bowiem, że dokładnie tak będzie.
>>Choćby nie wiem co!<<, pomyślała.
Tomasz popatrzył na nią jak na kogoś obcego. Jak na kogoś, kogo właśnie poznawał.
- Właśnie. A ten Szymon? Przecież on... Przecież wy...
Anita wzruszyła ramionami. Z bezradnością wobec zagadnienia, jakie postawiła przed nią Karolina. Trochę też ze smutkiem, że nie wie, co powiedzieć, bo nie zna go dobrze, nie zna właściwie wcale. I z jeszcze większym spowodowanym obawą, że w związku z tym, co właśnie postanowiła, może już nie poznać.
Wierzyła w jedną miłość na całe życie i tą miłością był jej barczysty mąż. Więc gdyby musiałaby żyć po nim, żyłaby bez miłości.
Każda normalna rodzina jest normalna tylko na zewnątrz. Bo nie ma rodziny, która nie skrywa tajemnicy. Każdą coś od środka drąży. Każdą coś boli, bo każda składa się z ludzi, a ci nigdy nie bywają wyłącznie wspaniali, za to często zawodzą.
Pokręcił głową z niedowierzaniem. Zrozumienie kobiet, podążanie poplątanymi ścieżkami ich mózgowych zwojów prowadzące do skojarzeń, o jakich nie śniło się nie tylko logikom, ale nawet filozofom, przerastało go, a także za każdym razem dziwiło.
Na nic nie jest za wcześnie. Szkoda życia na czekanie nie wiadomo na co.
Człowiek niesiony na skrzydłach miłości jest nieprzytomny. Głupi. Ślepy. Przyjmuje wszystko bez zastanowienia i karmi się romantycznym bzdurami, które szybko rozbijają się o rzeczywistość jak nocny motyl o reflektor pędzącego auta.
Rozmowa z przyjaciółką zawsze jest lekiem na całe zło, bo nawet jeśli lek działa krótko, to doraźnie bardzo pomaga.
Nie potrafiłaby go oszukać, tak samo jak nikogo bliskiego. Pomyślała, że tak zaczyna się coś wielkiego. Spotykasz kogoś zupełnie obcego, patrzysz na niego i już znasz go całe wieki.
Złe wspomnienia są zawsze przepędzane przez te dobre. Miłe wspomnienia zawsze są ważniejsze, bo to je się pielęgnuje, nie wypiera się ich tak, jak wypiera się te złe.
- A kiedy przyjdzie mama? - zapytał tatę mały Kordian.
- Jak zredukuje stężenie etanolu we krwi.
- A co to jest etanol?
- Puste kalorie.
- A co to są puste kalorie?
- Lody. Lody na przykład.
Amplituda rozpaczy i wyrzutów sumienia wariowała na niewidzialnym wykresie.
- Ja pierdolę! - wyrzuciła z siebie, kiedy się rozłączyła.
- Kogo lub co? - Piękna Helena podniosła wzrok znad folderów o najnowszych promocjach w salonie Fiata.
- Pana Staszka.
- Uuuu. Nie znam.
Jednak czas płynął nieubłaganie. Czas nie dawał czasu. Ola, Teresa i Ilona myślały właśnie o tym. Każda w sposób skrojony na swój wiek. Oli ledwie przeleciało przez mózg, w Teresie zatrzymało się na dłużej. Ilona nawet nie zarejestrowała myślenia o czymś, do czego zdążyła przywyknąć dawno temu.
Ludzie grają przed innymi ludźmi. Maskują swoją prawdziwą naturę. Srają na ideały.
Kobieta musi wiedzieć, że jest warta każdego poświęcenia.