cytaty z książek autora "Annie Proulx"
Między tym, co wiedział, a tym, w co starał się wierzyć, istniał pewien rozziew, ale nic na to nie można było poradzić, a jeśli nie można czegoś zmienić, trzeba z tym żyć.
Na schodach coś mi przyszło do głowy. Czy miłość jest w takim razie jak torba że słodyczami, podawana z rąk do rąk, aby się nią częstować nawet więcej niż raz? niektóre cukierki szczypią w język a inne przypominają zapachem ciężkie perfumy. W jednych jest nadzienie ciężkie jak żółć, inne łączą miód i truciznę, a jeszcze inne szybko się przełyka. Ale pośród zwykłych krówek i miętówek jest kilka wyjątkowych, jeden czy dwa kujące śmiertelnie w serce i inny przynoszący ukojenie i łagodna przyjemność. Czy wyjął z torebki tego ostatniego?
Iskry uniosły w górę ich prawdy i kłamstwa.
Niewielu rodziców słyszało o okropieństwach, których dopuszczał się na ich synach i córkach morderczy kler. Po takiej edukacji dzieci już nigdy nie mogły być prawdziwymi Mikmakami.
He pressed his face into the fabric and breathed in slowly through his mouth and nose, hoping for the faintest smoke and mountain sage and salty sweet stink of Jack but there was no real scent, only the memory of it, the imagined power of Brokeback Mountain of which nothing was left but what he held in his hands.
Indianie to nasz problem. Nie używają ziemi, jak należy, łażą tylko w tę i z powrotem i polują. A Pismo mówi wprost, żeby używać ziemi. A tutaj jest jej tyle, że każdy może robić na niej, co mu się żywnie podoba i ruszać dalej. A Indian nie da się przekonać do właściwego używania ziemi: do karczowania, uprawiania, obsadzania i zbierania. Do hodowania na niej zwierząt. Do wydobywania z niej kopalin. Do czerpania drewna. Mówiąc krótko, to dzicy, nieznający cywilizacji ludzie. I wrogowie chrześcijan.
Czy miłość przypomina torbę różnych cukierków, którą podaje się z rąk do rąk, z której można się poczęstować więcej niż tylko raz? Niektóre mogą szczypać w język, inne wydzielają mocne zapachy. Niektóre mają nadzienie gorzkie jak żółć, inne zawierają miód zmieszany z trucizną, jeszcze inne dają się szybko połknąć. A wśród powszechnie znanych miętusów i dropsów można znaleźć prawdziwe okazy: jeden może zawierać w swoim wnętrzu śmiertelne igły, inny spokojne i łagodne przyjemności. Czy jego dłoń zaciska się właśnie na takim cukierku?
Tak trafił do chaotycznego świata jęczących drzew wyrywających dziury w piętrze koron, przewracających inne drzewa, łamiących się wpół, eksplodujących drzazgami. Niektóre drzewa nie chciały padać, splatały się konarami z sąsiadami, chwiejąc się na zrąbanych do połowy pniach. Inne - a tych było niewiele - rosnące na obrzeżach nowego wyrąbiska, nieosłonięte przez powalonych towarzyszy, czekały na wichurę, która zmiecie je zieloną falą, wyrwie z korzeniami, aż padną, pryskając wokół grudami ziemi.
Las na swój sposób pożerał Rene, swojego nieprzyjaciela. Zawsze przed nim wyrastał. Rene nie miał siły przestać go rąbać, a on wyrastał z wigorem na nowo, wypuszczając bezczelnie niezliczone pędy z pni po ściętych drzewach i z wciąż żywych korzeni, jakby nic sobie nie robił z nieustannych wymachów siekiery. Na horyzoncie wciąż było coraz więcej drzew. A Rene Sel cierpiał, widząc, że wymachy siekierą nic nie znaczą wobec nieskończoności leśnej kopuły zwieńczającej ziemię.
Przybysze nie chcieli zrozumieć tej dziwnej nowej krainy, brali z niej tylko to, co przynosiło zysk. Nie mieli o niczym pojęcia. Las rósł dla nich.
(...)nie powiedziała im jeszcze o niebezpieczeństwach, o tym, że ekolodzy, ludzie odbudowujący las, są atakowani i zabijani, że jakakolwiek ingerencja w zyskowne niszczenie lasów wywołuje odwet.
Była to jego własna kraciasta koszula, gdzieś zapodziana, jak sądził, dawno temu w jakieś pralni, jego brudna koszula, z rozerwaną kieszenią, z brakującymi guzikami, ukradziona przez Jacka i ukryta we wnętrzu jego koszuli, obie razem jak dwie skóry, jedna w drugiej, dwie w jednej.
Jeśli Jack Buggit wydostał się ze słoika kiszonych ogórków, a ptaszek ze skręconą szyją odleciał, co jeszcze może się wydarzyć? Woda starsza od świata, diament pęka w krwi kozła, szczyty gór świecą lodowatym blaskiem, a lasy rosną w głębinach oceanów? Może się zdarzyć i tak, że cień dłoni chwyta kraba, a wiatr daje uwięzić się w kawałku sznurka z węzłami. I jeszcze miłość. Która trwa czasem bez bólu i rozpaczy.
Uważał, ze ludzie, stając w obliczu jakiejkolwiek obfitości, czują potrzebę zagarnięcia wszystkiego, a następnie zniszczenia i zrujnowania tego, czego użyć nie mogą.
Wypij to. Herbata jest dobra chce się po niej żyć. Taka jest prawda.
Gdy człowiek się starzeje, miejsce, z którego pochodzi, przywołuje go coraz głośniej i głośniej.
Owszem, mamy tu do czynienia z wprost niesamowitą ochroną przeciwplagiatową. Każde zdanie roi się od tyłu literówek, że żaden autor nie rozpoznałby w nich swego dzieła.