cytaty z książki "Nano"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Jej drzemka okazała się niemal snem zimowym. Trwała w sumie 3 godziny i w pewnym momencie George zaczął się nawet zastanawiać, czy Pia w ogóle zamierza wstać przed nadejściem rana.
Bardzo wcześnie w życiu nauczyła się, że w sytuacji zagrożenia trzeba liczyć tylko na siebie, a w razie potrzeby nie cofać się przed bezpardonową walką.
Pia wzruszyła ramionami. Widziała wszystkiego może kilka filmów. Jej życie obfitowało w dramatyczne wydarzenia. Nie odczuwała potrzeby szukania dodatkowych wrażeń na dużym ani małym ekranie.
Ten postępujący upadek był przerażający, nie dla matki, bo ona nie miała już świadomości swojego stanu, ale dla niego: widział w nim złowieszcze memento.
Bezczynność była dla niej torturą. Nienawidziła jej bardziej niż porannego wstawania, bo budziła uśpione w jej pamięci demony. Wakacje, urlopy, tego typu rozrywki były nie dla niej. Uważała je za bezsensowną stratę czasu i okazję do niepotrzebnego myślenia. Musiała mieć zawsze jakiś cel przed sobą, powód, żeby wstać z ciepłego, przytulnego łóżka, coś, co da jej siłę i energię na przeżycie dnia.
Choć Pia była przyzwyczajona do samotnego życia i je lubiła, wymuszona izolacja dawała jej się we znaki bardziej, niż się spodziewała. Zaczynała nawet podejrzewać, że wcale nie jest takim odludkiem, za jakiego się wcześniej miała. Przywykła do krótkich rozmów i przelotnych kontaktów z innymi ludźmi w trakcie pracy [...].
- [...] Poza tym za nic nie darowałbym sobie tego widoku: kolarz w pocie czoła wjeżdżający samotnie na szczyt, mierzący się w tym samym stopniu z własnym bólem i zmęczeniem, co z innymi zawodnikami. Dla mnie w tym właśnie zamyka się cała istota tego sportu.
- Wiem, że go lubisz - powiedział Jimmy.
- Widzę w nim metaforę życia - wyjaśnił Berman.
Kiedy za oknem pokoju matki zaczął zapadać zmrok, podniósł się powoli. Naprawdę nie cierpiał tych wizyt. W jakiś pokrętny sposób wydawały mu się niegrzeczne wobec matki. W duchu podejrzewał, że gdyby wiedziała, jak przyjdzie jej skończyć, pierwsza powiedziałaby mu, żeby jej nie odwiedzał, tylko zapamiętał taką, jaka była wcześniej jako kochająca matka.
Darował sobie próby pożegnania się i ruszył długim korytarzem w kierunku holu, oddychając płytko, żeby nie czuć odoru. Wstrząsał się z obrzydzenia i gardził sobą za to, bo mało kto tak dobrze jak on był świadom cienkiej, zbudowanej z włókien nerwowych granicy, która oddzielała jego stan umysłu od stanu matki.
Pia zabębniła palcami o poręcz sofy. Społeczne i polityczne zagadnienia związane z nanotechnologią jej nie interesowały. Dla niej to była nauka, wyjątkowo obiecująca dziedzina nauki.
Kobieta popijająca herbatę nie miała pojęcia, kim on jest. Wiedział o tym i już go to nie dziwiło ani nawet nie wytrącało z równowagi. Jeśli istnieje jakiś Bóg, myślał, ma bardzo ponure poczucie humoru. Ludzie nie powinni tak kończyć życia.
Czuła, że potrzebuje czyjejś rady, że powinna opowiedzieć komuś o tym wszystkim, choćby tylko po to, by usłyszeć własne myśli.