cytaty z książek autora "Vicki Grant"
HILDY: Nie wiem. Gdzie będzie można pogadać i zjeść coś tuczącego. (Zaleta kłótni rodziców: mam niedobór kalorii. Mogę zaszaleć).
BOB IKS: zaleta twojego płaszcza: nic nie widać
HILDY: #potogokupiłam
.
HILDY: No dobrze. To naucz mnie rysować.
PAUL: Już ci powiedziałem, jak się rysuje. Bierzesz ołówek i zaczynasz rysować. Tak samo jest z perkusją. Bierzesz pałkę i zaczynasz w coś walić.
HILDY: Rozumiem, dlaczego nie chcesz mnie nauczyć grać na perkusji. Bo wzięłabym pałkę i walnęła ciebie.
HILDY: A ty czego oczekujesz od przyjaciela?
BOB IKS: lojalności
HILDY: To wszystko?
BOB IKS: tak, chociaż piwem też nie pogardzę
HILDY: Zawsze tak było?
BOB IKS: jak byłem mały, wolałem czekoladę
.
Do tamtej chwili była dla mnie jak wojownicza bogini. Dzielna. Z zimną krwią. Ale wtedy kompletnie spanikowała. [...] Wystarczyło, że raz zajrzałam za tę jej tarczę, i teraz już nie mogę zapomnieć, że ona też miewa chwile słabości.
HILDY: Boję się, że zostanę sama, bo wszystkich do siebie zrażę. Nawet troje moich idealnych dzieci, zakładając, że zajdę tak daleko, w co szczerze wątpię, sądząc po obecnej sytuacji.
BOB IKS: ok. nr 5: ludzi którzy coś obiecują a potem tego nie robią. to właściwie nr 1. naprawdę tego nienawidzę
HILDY: Nikt tego nie lubi.
BOB IKS: nie to co skurwysynów, oklapniętej sałaty i elektro?
HILDY: Ja lubię elektro (w rozsądnych ilościach) ale nie przepadam za sk***ysynami ani oklapniętą sałatą.
BOB IKS: chyba o***niętą sałatą? nie podoba mi się twoje słownictwo
.
PAUL: Zwykle nie znam dziewczyn tak dobrze, zanim przejdę do... nastepnego kroku.
HILDY: Jakiego następnego kroku?
PAUL: No wiesz, na przykład pocałunku.
HILDY: To jest problem?
PAUL: Mhm.
HILDY: Dlaczego?
PAUL: Bo trochę to wszystko śliskie.
HILDY: A co, strasznie się śliniak?
HILDY: Co to za wypłosz w tle?
BOB IKS: Cel
HILDY: Ucierpiał w wyniku ataku?
BOB IKS: nie, a powinien
HILDY: To brzmi prawie jak przepraszam.
BOB IKS: Coś przerywa szum na liniach nie słyszę cię
.
PAUL: Mam metr osiemdziesiąt dwa, jeśli chcę na kimś zrobić wrażenie. A metr osiemdziesiąt, jeśli mówię szczerzę.
HILDY: Niesamowite, uśmiechnąłeś się.
PAUL: Byłem zdesperowany.
HILDY: Powinieneś częściej być zdesperowany. PAUL: Jeszcze tylko powiedz coś o robieniu lemoniady z cytryn, które rzuca nam życie, a słowo daję, że wstanę i wyjdę.
HILDY: Nie znoszę, kiedy chcesz być szczery, ale nie starcza ci odwagi.
-Dobrze. Jeśli szkoda mu czasu na odrobine flirtu na odległość, to znaczy, żeby ciebie nie zasługuje.
-Ale...
-Żadnego „ale”.
-Mógłby...
-Nie. Naprawdę. Kim ty jesteś? Przeterminowanym kurczakiem? Nie musisz sprzedawać się za pół ceny pierwszemu lepszemu.
BOB IKS: nie płacą mi za risercz. chociaż fajnie było oglądać twoje zdjęcia z dojrzewania. boże ale ono długo trwało. nosisz jeszcze to ustrojstwo na prawidłowy zgryz?
HILDY: Już odparu lat nie. Sygnały, które odbierałam z Plutona, zaburzały rozwój hormonalny ludzie mojej klasy. Zaczęły się z nimi dziać dziwne rzeczy, rosły im wąsy, całowali się na korytarzu...
BOB IKS: szkoda. do twarzy ci było
.