cytaty z książek autora "Magdalena Knedler"
Matka zawsze mówiła, że jak się z kimś spędza pół życia, to się go tak po prostu nie wyrzuca z pamięci, a już zwłaszcza w sytuacji, kiedy ludzie rozstają się za obopólną zgodą i nikt do nikogo nie ma pretensji.
Człowiek staje się najpierw ofiarą drugiego człowieka, a później ofiarą samego siebie.
Zło czasem rodzi się tak po prostu, bez konkretnej przyczyny. Dla samego tylko zaistnienia.
Cała ziemia nie ma znaczenia - znaczenie ma tylko jej fragment, który można uczynić swoim własnym. I należy w nim zaistnieć.
Serce w koniuszkach palców. Mózg. Nerwy, złość i niemoc. To wszystko, czego chciałoby się dotknąć, co chciałoby się zmiażdżyć. Poczucie, że nic nie można, że na nic się nie ma wpływu.
Miał rację, że w ograniczony sposób ufał ludziom. Bo ludzie byli głupi. Zwyczajnie głupi.
Zawsze myślałam, że na kasę do Biedronki idą ci, którzy nie mają szansy gdzie indziej. Którym nie chciało się uczyć, studiować, tracić czasu na bezsensowne ambicje i marzenia. Otóż nie! Na kasę w Biedronce może trafić absolutnie każdy. Każdy, kto nie ma alternatywy, pomysłu, wyjścia, kto czeka na swoją szansę. I każdy, kto nie szuka alternatywy, pomysły, wyjścia, kto nie czeka na swoją szansę. Bo po prostu chciałby coś zarobić i opłacić rachunki.
Granice na mapie można łatwo przekroczyć, ale znacznie trudniej pokonać barierę języka i zawartego w nim obrazu świata.
Niektórzy przez całe lata ukrywali przed światem wstydliwe sekrety. Kobiety maskowały siniaki, mężczyźni udawali, że wychodzą do pracy, z której zostali zwolnieni, dzieci kłamały, że w szkole wszystko w porządku, choć tak naprawdę nie radziły sobie z nauką i były szykanowane przez rówieśników. Przykłady można by mnożyć w nieskończoność. Nikt nie przyznaje chętnie, że w jego rodzinie i bliskim otoczeniu coś szwankuje. Nikt nie przyznaje się bez oporów do własnych słabości. Do tego, że jest poniżany. Takich rzeczy nie można wyczytać na portalach społecznościowych.
Nie da się przetrwać wojny i żyć później dawnym życiem.
(...)przyszłość musi być przecież lepsza niż to,co teraz,niż,to co zwłaszcza teraz.Niech tylko ktoś pamięta...
Dobrze mieć za przyjaciela człowieka, który nie martwi się przyszłością, a za to wyciska wszystkie soki z teraźniejszości.
I choć doświadczył tego wszystkiego, nie potrafił i nie powinien uznać się za przegranego.Bilans przedstawiał zyski i straty, a życie toczyło się dalej i widocznie jemu przypadła w nim do odegrania taka, a nie inna rola.
Człowiek, prawdziwy człowiek nie żyje z dnia na dzień, rozmyśla o własnych uczynkach, snuje plany na przyszłość, przygląda się światu, szuka w nim ładu i sensu.
Tak naprawdę nie ma idyllicznych krain, sa tylko wrażenia, obrazy, zapachy i punkt widzenia, od którego wszystko zależy.
- Lubię klasykę kryminału -wydukał. - To takie ... prawie przyjemne, prawda? Niby trup się ściele, ale atmosfera niemal sielska. Angielska prowincja, wszyscy nienagannie ubrani i o nienagannych manierach, prowadzą światową konwersację, popijają herbatę z tycich filiżaneczek i małymi kęsami konsumują kanapki z ogórkiem, a detektyw ich obserwuje i słucha, po czym na koniec zaprasza do salonu, w którym wyjaśnia, dlaczego popełniono zbrodnię, i wskazuje winnego. Żadnych ekwilibrystycznych opisów trupa. I nikt nikogo przez pół książki nie goni. Z rzadka też bohaterowie dają sobie po gębach. Mam wrażenie, że to poniżej ich godności. A przynajmniej u Agathy Christie.
W jednej popowej piosence usłyszał, że dom to nie budynek, ale uczucie, i że jest tam, gdzie serce. A gdzie było jego serce? Nie wiedział, czy w ogóle je ma. Wszystkich lubił, ale nikogo nie kochał.
Nie wstydziła się pochodzenia, rodziny, korzeni, ale to wszystko naprawdę nie miało na nic wpływu – ani na jej myślenie, ani na jej twórczość. A jednak była obca. Mimo powojennej ogromnej, szarpiącej każdy nerw radości, że czas wielkiego i strasznego szaleństwa już za nimi, na zawsze. A w Paryżu? W Paryżu też była obca. Albo po prostu inna, może to lepsze słowo.
Bo tylko sztuka, która pobudza do przeżywania, ma znaczenie.
Każdy artysta jest częścią sztuki do pewnego momentu, do momentu, w którym sztuka go potrzebuje. Później dzieło radzi sobie samo i już nie potrzebuje artysty, w zasadzie cały proces tworzenia jest pozbywaniem się go. Tak naprawdę to smutne, bo później artysta może nawet bardziej potrzebować dzieła niż dzieło jego.
Lubiła czasem brak równowagi. Stan, w którym naprawdę żyła chwilą i radziła sobie dobrze, a o jutrze nie myślała. Brak równowagi lepiej się jednak sprawdza wtedy, gdy człowiek jest zdrowy. Gdy może biec, brudzić ręce, zmęczyć się, a później położyć i odpocząć.
W sztuce chodzi o to, żeby szukać zdziwienia, wciąż i wciąż szukać zdziwienia, ale w życiu … W życiu na koniec liczy się to, czy była w nim miłość. Choć ślad miłości. Szczypta.
Akceptowała doświadczenia, które nałożył na nią los. Dzięki temu była sobą. A jej sztuka była jej sztuką.
Jeśli się chce mieć kontrolę nad wszystkim,
to w efekcie nie ma się jej nad niczym. Nie można wszystkiego uporządkować. Nie można ludziom powierzyć ról, których nie chcą grać.
...szaleństwo dawało siłę, wielką siłę zdolną przenosić góry, ale na krótko. Taka szaleńcza siła wyczerpywała się wtedy, kiedy ludzie zauważali, że pod tym szaleństwem nie ma czegoś głębszego i solidniejszego. Fundamentu. Mądrości.Nie szukania winnych- a wiadomo, że jakiś winny zawsze się znajdzie-tylko prawdziwej mądrości, która obejmowałaby także dobroć. Na świecie różnie się działo, każdy to wiedział, ale podburzanie jednych przeciwko drugim nie było ani mądre, ani dobre.
...alkohol to zło. Na co kucharka, że na tym świecie wszystko jest zło i nie ma co się pitolic, tylko trzeba stwardnieć i zhardzić.
(…) mówiłaś, że wysysa z ciebie życie kawałek po kawałku, a jednak ci go całkiem nie odbiera. I że jeśli kogoś dopada Zmora, to ten ktoś najpierw usiłuje się bronić, wierzga, płacze, jęczy, poci się, ale w końcu zastyga w bezruchu, jak sparaliżowany, i daje się jej nasycić (…) Zmora i tak zrobi to, co chce, i tak dostanie od ciebie to, czego potrzebuje (…).