cytaty z książek autora "Meridiane Sage"
Przy skulonej, łkającej i własnoręcznie odzierającej się z boskiej godności Nilani pojawił się zaraz inny młodzieniec, będącym jednych z pomniejszych bóstw.
- Nie płacz, matko. Przecież Narissan powróci niebawem. Śmierć nie jest i nigdy nie była mu panem.
Na twarzach zebranych malowała się powaga. Nikt nie ośmielił się zakłócić ciszy, która zawisła nad zamgloną polaną... Ciszy tak idealnej, że aż przerażającej. Tej nocy wszystko się zaczęło.
- Niepotrzebne nam do szczęścia użeranie się z prostakami oderwanymi od cepów – dopowiedział usłużnie Frederic Lagresse. – Lepiej, żeby się bali i tkwili w przekonaniu, że są sami. Wtedy będą potulni jak baranki, a my zachowamy władzę.
Istniało życie i istniała śmierć. To pierwsze właśnie dobiegało końca, podczas
gdy drugie otwierało swe bramy.
Jesteś Ventusem.
Nie, jednorożcem – odparował, świdrując ją wzrokiem. – Róg spiłowałem, a tęczowy ogon ukryłem w spodniach, jeszcze jakieś pytania?
Nie łudźcie się. Nikt tu po nas nie przyjdzie. – Falen narzucił na głowę kaptur. Usta Ventusa wykrzywił straceńczy uśmiech, idealnie odzwierciedlający ich nienajlepszą sytuację. – Eleanore Febris nie ma córki. Już nie.
Kiedy ludzie zbyt mocno zaczynają wierzyć we własną potęgę i szczęście, coś zawsze przypomni im, jak słabi są w rzeczywistości.
Na wielkim, skąpanym w mgle poranka placu, otoczonym diorinejsskimi krużgankami, piętrzył się wysoki stos. Ogień, którym płonął, był bardziej niebieski od nieba i wszystkich oceanów świata. Wokół żałobnego stosu zebrały się całe zastępy odzianych w purpurę postaci.
Miano nerimich w Karterze nosiły wampiry i zmiennokształtni - krwiożercze bestie, zabijające każdego, kto stanie im na drodze. Niechęć wobec nich budził też fakt, że niemal pod każdym względem górowali nad Karterczykami. byli silniejsi, szybsi, posiadali wyostrzone zmysły... W dodatku szczycili się nieśmiertelnością.