cytaty z książek autora "Siergiej Lebiediew"
(...) prastare antropoidalne rasy nie zniknęły, lecz nauczyły się współistnieć z ludźmi, upodobniły się do nich wyglądem, ale pozostała w nich ludożercza natura.
Szedłem po nasypie; trudno było mi sobie uzmysłowić, że w tym nasypie nie ma niczego oprócz straconego czasu niewolniczej pracy i setek tysięcy taczek z ziemią. I jeśli była w nasypie jakaś skala, to jedynie skala bezsensu dokonanego czynu.
W dniu, gdy powinno się uczcić trud i pracę, ludzie odreagowywali na sobie wszystko, czego nie mogli odreagować na kamieniołomie, na halach przemysłowych i kominach kombinatu; w dniu legalnego, a nawet popieranego pijaństwa w ludziach nagle uruchamiała się określona, nagromadzona i jak gdyby zawczasu ustalona skłonność do samodestrukcji; tak jak rozlicza się z życiem nie zdrowy człowiek, lecz beznogi kaleka, który jest już w jednej trzeciej martwy - i musi zabić już tylko dwie trzecie samego siebie, śmierć już wykonała część swojej pracy, i kaleka przystępuje do dzieła w sposób zdecydowany i sprawny, wiedząc, że jego śmiertelna droga jest o jedną trzecią krótsza.
(...) tak jest łatwiej, niż zdać sobie sprawę, że wszystko, co widzę, przynależy ludzkiej naturze.
(...) w łagrze dzięki duchowemu doświadczeniu zrozumiał, że istoty, które według jego wiedzy wyginęły dziesiątki tysięcy lat temu, są wokół niego.
(…) to, co najistotniejsze we wzajemnych relacjach, dokonuje się w jednym momencie, po którym cała przeszłość mierzona jest już w oparciu o zaufanie, a gdy go brakuje, to wszystko jest już na zawsze zaprzepaszczone.
Ludzie woleli niczego nie pamiętać niż pamiętać ze strachem lub ze smutkiem.
To, co jest dostrzeżone kątem oka, rozproszone, będące poza sferą skierowanej uwagi, mimo wszystko wpada w ogólny potok postrzegania, ale przemieszcza się w nim nierozpoznane, nagromadza się i pewnego razu może dokonać przewrotu w świadomości.
Nie mógł znieść, że wyrządzone przez niego zło już nie istniało jako zło.
Człowiek bronił się, odgradzał, nie władał tą ziemią, a budki ochrony były architektonicznymi potomkami łagrowych wieżyc; ziemia to była zarażona grzybicą -grzybicą wartownika, i to wszystko - płoty, drut, szlabany - było jak jeden trwający wiecznie krzyk: "stój bo strzelam!" (...) naszła mnie refleksja, że żyjemy na własnej ziemi jak okupanci, że patrzymy na siebie nawzajem jak więzienny klawisz przez judasza...
(...) śmierć była istotą tutejszych miejsc, tutejszego wywróconego świata, gdzie życie stawało się skrajnie monotonne, a śmierć wyjątkowo różnorodna. Życie kurczyło się , a śmierć wręcz przeciwnie, mnożyła się, wzrastała, jak wzrasta puls.
Nieokreśloność przyszłości i codzienne troski na rzecz przetrwania zmuszają ludzi do bardziej egoistycznych zachowań, skupiania się na najbliższym kręgu, przez co pomniejszają ogólne zasoby solidarności i tym samym otwiera się droga dla pełnych gorliwości mniejszości.
Tam, gdzie gatunek ludzki jest reprezentowany wyłącznie przez ciebie, powstaje dziwna, niemożliwa w innych miejscach tęsknota: nie tęsknota za ciepłem, za obcowaniem z ludźmi, lecz tęsknota za człowiekiem w sensie antropologicznym; ślad cudzego buta na piasku przy strumyku może wywołać stan zaniepokojenia - nie wiesz, kim jest ten obcy człowiek: samotny poszukiwacz złota, uciekinier czy błogosławiony, który poszukuje w tundrze spokoju i objawienia - ale ty pójdziesz po tym śladzie dlatego, że nawet możliwe zło, z którym ryzykujesz spotkanie, będzie mimo wszystko pochodzić od istoty twojego gatunku.
Co pozostaje, gdy nic już nie pozostaje - to właśnie te nie nadające się do wyrzucenia i czyste przedmioty, a także te, podobne do zabezpieczonych jako dowody rzeczowe przez kryminologa, zwykłe śmieci; na przekór złudnej nadziei pozostają świadectwa jakichś przechodnich, chwilowych nieporządków - oto rozbiły się okulary, oto pękła filiżanka, oto zginęła spinka - jakby życie specjalnie je gromadziło, zwracając nam naszą nic niewartą nerwowość wobec drobnych trudności; pozostaje ta składająca się z rzeczy biografia, która pokazuje, że tak naprawdę nic w naszym życiu się nie wydarza, nic się nie dzieje; i koniec końców pozostają te śmieci, pamiątki, nacięcia zrobione na szkolnej ławce nożykiem do ostrzenia pióra.