cytaty z książek autora "Michelle Obama"
Dziś sądzę, że pytanie :"Kim zostaniesz, gdy dorośniesz?", które dorośli zadają dzieciom, jest zupełnie nie na miejscu.Tak jakby dorastanie mogło się zakończyć. Jakby w pewnym momencie człowiek kimś się stawał i koniec.

Nie znaliśmy historii ich życia, a każdy człowiek na świecie dźwiga jarzmo swoich doświadczeń - należy o tym pamiętać i to uszanować.

Dziś, jako dorosła, wiem, że dzieci już w bardzo wczesnym wieku dostrzegają, kiedy dorośli ich nie doceniają i nie angażują się w ich rozwój. Gniew, który się w nich wówczas budzi, może przejawiać się jako krnąbrność. Trudno jednak je winić. To nie są „złe dzieci”. One po prostu starają się przetrwać w złej sytuacji.

Twojej historii nikt ci nie odbierze. Nalezy do ciebie.

[...] poważnym wyzwaniem jest pogodzenie tego, kim się jest, z tym, skąd się pochodzi i dokąd chce się dojść.

Poszukując latami równowagi życiowej, odkryłam, że czasami warto zmienić priorytety i przez chwilę zadbać wyłącznie o siebie.

(...) doświadczenia nauczyły mnie, że świat działa czasem w sposób brutalny i przypadkowy, a ciężka praca nie zawsze gwarantuje pozytywne rezultaty.

Sport pomógł mu też zdemaskować różne mity o mieszkańcach dzielnicy i panujących w niej stosunkach, dzięki czemu przekonał się o słuszności życiowego credo mojego taty, że ludzie są w większości dobrzy, o ile dobrze się ich traktuje.

(...) ze zdumieniem odkryłam, że nie mam żadnego konkretnego pomysłu na siebie. Przez wszystkie lata edukacji nie udało mi się odnaleźć żadnej pasji, którą mogłabym przekuć w dającą poczucie spełnienia pracę. W młodości niczemu się nie poświęciłam. (...) tak panicznie bałam się porażki i tak bardzo zależało mi na szacunku innych oraz samodzielności finansowej, że bezrefleksyjnie wpakowałam się w prawo.

[...] jednorodność rodzi jeszcze więcej jednorodności, chyba że dołoży się świadomych starań, by temu przeciwdziałać.

(...) jak rzadko kiedy postanowiłam żyć chwilą, zamiast myśleć.

Człowiek nie uświadamia sobie, jak bardzo się przywiązał do swojego miejsca, aż musi je opuścić, odciąć korzenie, stać się drewienkiem na falach obecnego oceanu".

Po śmierci bliskiej osoby trudno, bardzo trudno jest żyć. Ból może dopaść, gdy idziesz korytarzem albo otwierasz lodówkę, wkładasz skarpetki lub myjesz zęby. Jedzenie przestaje smakować. Barwy szarzeją".

Rodzice wpoili nam, że należy dbać o dykcję. (...) Dandy także o to dbał- gdy chodziliśmy do niego w odwiedziny, skrupulatnie poprawiał naszą gramatykę albo napominał, byśmy starannie wymawiali słowa. Mieliśmy dzięki temu przekroczyć wszelkie bariery i więcej osiągnąć. Taki była plan. Zachęcano nas do tego. Mieliśmy być inteligentni i z tego dumni. Przejawiało się to w naszej mowie.

Gdyby zabrakło w moim życiu człowieka, który nieustannie pyta, co mną kieruje i co mi doskwiera, czy sama zadawałabym sobie takie pytania?

[...] ludzie są w większości dobrzy, o ile dobrze się ich traktuje.

Czasem czułam się jak łabędź na tafli jeziora - wiedziałam, że muszę elegancko wyglądać i dostojnie płynąć, lecz pod wodą energicznie przebierałam nogami.

Twojej historii nikt ci nie odbierze. Należy do ciebie.

W społeczności czarnych istnieje starodawne powiedzenie:"musisz być dwa razy lepszy, by przebyć połowę tej samej drogi".

(...) spóźnialstwo doprowadza mnie do pasji. Uważałam je wyłącznie za przejaw pychy.

Dziesiątki razy można usłyszeć odmowę, zanim ktoś powie ,,tak" co doprowadzi do realnych zmian.

Wychowano mnie bym myślała pozytywnie, żyłam otoczona miłością rodziny a rodzice dbali o to bym odniosła w życiu sukces.. Postanowiłam wyjść poza własną dzielnicę, patrzeć w przyszłość i pokonywać wszystkie trudności. Udało mi się to (...) lecz zaczęłam rozumieć, że nadzieja w jego rozumieniu jest znacznie potężniejsza niż moja. Samodzielnie wydostać się z beznadziejnego miejsca to jedno, czymś całkiem innym jest to miejsce odmienić.

Cieszyło mnie odkrycie prostego związku między intensywnością ćwiczeń a własnymi osiągnięciami.

Byłam zresztą przekonana, że po tylu godzinach wsłuchiwania się w brzdąkanie innych dzieci poduczyłam się już trochę przez osmozę.

Cechę tę zawsze już miałam przypisywać nowojorczykom. To instynktowny, natychmiastowy opór przed ograniczeniami w myśleniu.

Ci żyjący w dobrobycie i bez większych trosk ludzie byli niczym żywa ilustracja sukcesu, który można osiągnąć, gdy człowiek całkowicie poświęci się pracy.
