cytaty z książki "Para z dzieckiem"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Brzmi to absurdalnie, ale po urodzeniu młodszego w centrum uwagi powinno być starsze dziecko. Bo im mniej zmieni się w jego życiu, tym łatwiej przyjmie ono domową rewolucję.
Jeśli chcemy mieć więcej dzieci, nie budujmy z tymczasowym jedynakiem więzi na wyłączność. Warto od początku tworzyć sieć dobrych związków z innymi członkami bliższej lub dalszej rodziny.
Macierzyństwo jest zadaniem trudnym, czasem wyczerpującym do granic możliwości, dlatego też każdej matce zdarzyło się poczuć przy dziecku wściekłość, niechęć, zazdrość, bezradność, lęk, a nawet nienawiść. Mamy prawo do tych uczuć - pod pewnymi warunkami. Uczucia pozytywne powinny przeważać nad negatywnymi. Dobrze, jeśli matka czuje, że ponad doraźną irytacją albo rozczarowaniem wciąż jest w niej potencjał miłości i troski.
To nie uczucia, a czyny rodziców mogą uczynić z dzieciństwa koszmar, ważne zatem, aby nad naszymi uczuciami panować i nie wylewać ich na dziecko bez opamiętania.
Przede wszystkim nie zapominajmy, że dzieci nie potrzebują matki idealnej - wystarczy im matka "dość dobra", czyli taka, która przeżywa nieraz bardzo skomplikowane uczucia, wahania i niepewność, ale przy tym cierpliwie, krok po kroku, uczy się samej siebie i swojego dziecka.
My, współczesne kobiety, chcemy mieć wszystko natychmiast, bez wysiłku i poświęceń. Zastawiamy więc na naszych mężczyzn liczne pułapki, tyle że w ostatecznym rozrachunku same w nie wpadamy.
Stereotyp wszechmogącej i masochistycznej Matki Polki wciąż tkwi głęboko w zbiorowej psychice i nie każda kobieta ma dość odwagi, by stawić mu czoło. (...) Warto zrobić mały krok i powiedzieć przynajmniej sobie samej: "Mam prawo chcieć innego życia, mam prawo czuć się obciążona i nie muszę szukać dla siebie żadnych dodatkowych usprawiedliwień.
Od ciężaru roli dobrej matki, żony i gospodyni uciekać można na różne sposoby, ale wspólne jest to, że kobieta nie decyduje się, by innym - a nawet sobie samej - powiedzieć wyraźnie, że chce coś zmienić w życiu.
Choć opieka nad małym dzieckiem bywa bardzo wyczerpująca, zwłaszcza jeśli godzi się ją z pracą, nie powinno być to przecież zmęczenie nieprzerwane, odbierające ochotę do życia. Zwykle po kilku tygodniach odróżniamy już rzeczywiste priorytety od nieistotnych drobiazgów, porzucamy niszczący perfekcjonizm - i odnajdujemy się jako całkiem niezłe matki, skuteczne pracownice, a nawet zdarza nam się czuć zadowolenie z życia.
Rzetelniej byłoby przyjąć, że pośród wielu decyzji, które człowiek musi podjąć, jedną z najważniejszych jest decyzja o trwałym związaniu się z drugim człowiekiem i posiadaniu dzieci - lub o życiu w pojedynkę. Ten drugi wybór (bo należy uznać, że jest to wybór, choćby nieświadomy) pojawia się w większości kultur rzadziej, ale nic nie uprawnia do tego, żeby uznać go za moralnie, społecznie czy psychologicznie mniej wartościowy.
Żadna liczba dzieci w rodzinie nie zapewnia szczęścia ani rodzicom, ani dziecku. Nie można arbitralnie ustalić, czy lepiej mieć przeinwestowanego jedynaka, czy puszczoną samopas gromadkę.
(...) kandydatki na żony wymagają dużo, a nie dają znów tak wiele. Chcą dla siebie jednocześnie przywilejów tradycyjnie męskich (wolność, autonomia, samorealizacja), ale również tych uznawanych za raczej kobiece (bezpieczeństwo materialne i społeczne oraz oparcie). W dodatku trudno im się zgodzić na koszty związku: konieczność dostosowania się do drugiej osoby, obowiązki, odpowiedzialność. Nie muszą i nie chcą prasować koszul, gotować codziennych obiadków czy mieć wyłączności na reprezentację rodziny na wwywiadówkach i być dyspozycyjne seksualnie na żądanie. Ale z drugiej strony oczekują, że mąż wypełni PIT, naprawi pralkę, da w prezencie najnowszy krem odmładzający za 700 zł i zawsze obiegnie samochód dookoła, aby otworzyć drzwi.
Samotność matek ma wiele odcieni. Kluczowe jest pytanie, jak doszło w życiu konkretnej kobiety do tej specyficznej sytuacji macierzyńskiej, a także zagadnienie, dlaczego samotność nadal trwa.
W doświadczeniu rodzicielstwa tkwi potencjał wspaniałych i unikalnych przeżyć. Ale zdarza się, że nawet ich nie zauważamy, zajęci przeżywaniem chronicznej żałoby po utraconej wolności.
Jeśli ktoś chce uprawiać seks bez miłości i gotowości do związku, to niech się przynajmniej zabezpieczy stuprocentowo - nieprawda, że nie można.
Niestety od jakiegoś czasu mężczyźni są w matrymonialnym odwrocie. Wprawdzie nie wszyscy - życie pokazuje, że tradycjonaliści, którzy w razie czego posłuch w łóżku i w domu wymuszą pięścią, żenią się akurat chętnie i bez obaw. Ociągają się raczej mili chłopcy, za których chętnie byśmy wychodziły, czyli ci, którzy szanują i lubią kobiety i zostali wyedukowani w kulturze związku partnerskiego. Co ich powstrzymuje? W dzisiejszych czasach seks jest dostępny bez ślubu, dzieci przestały się dzielić na małżeńskie i inne, a legalna żona nie jest gwarantowanym, bezpłatnym robotnikiem do obsługi wspólnego gospodarstwa. Mężczyzna może mieć więc pewne wątpliwości, czy małżeństwo jest mu do czegokolwiek potrzebne.
Decyzje o rodzicielstwie, choć często rozważane w sposób dorosły i racjonalny, mają swoje drugie dno. Małżeństwo bez dzieci może być udane, ale tylko wtedy, kiedy obie strony rozumieją, dlaczego podjęły taką decyzję. Bezdzietność rzadko jest wspólnym dobrowolnym postanowieniem; na ogół jeden z partnerów dostosowuje się do drugiego w przekonaniu, że inaczej związek nie przetrwa. Często rodzi to utajoną gorycz, która po wielu latach może zatruć związek.