cytaty z książek autora "Sigríður Hagalín Björnsdóttir"
Bandyci są niegroźni, dopóki pozostają osamotnieni. Niebezpieczni robią się dopiero wtedy, kiedy normalni, inteligentni i wykształceni ludzie stają z nimi w jednym szeregu i biorą udział w tych okropnościach.
Tata nie opowiadał mi bajek przed snem, mawiał, że bzdur i tak wystarczy; czytał mi o geologii, astronomii i magnetyce.
(...) sny to tylko tęsknota i smutek, kochane i dawno utracone twarze, zbyt krótkie i bolesne żywoty.
Poeci niech rozprawiają o miłości, a ja ją znam, widziałam w akcji. To nic innego niż katastrofa naturalna.
...miłość jest najwspanialszą i najstraszniejszą rzeczą jaka może nam się przytrafić, wywraca świat do góry nogami, czyni nas bezbronnymi i wystraszonymi, jest szczeliną otwierającą się pod naszymi stopami, w której czai się jedynie otchłań, strach przed utratą ukochanej osoby.
(...) inteligencja może być głupia i arogancka. Może dać człowiekowi fałszywe poczucie bezpieczeństwa. Czasami każe ludziom sądzić, że panują nad czymś, nad czym nie da się panować. Czasami rozsądek to tylko ułuda, czasami trzeba brać pod uwagę inne rzeczy, intuicję, uczucia innych.
Najgorsze koszmary to te, w których wszystko jest takie jak przedtem. W których wszystko toczy się zwyczajnie, po mieszczańsku, człowiek jedzie samochodem i zatrzymuje się na czerwonym świetle, przechadza się między pełnymi półkami w sklepie, siedzi w restauracji włoskiej i musi wybierać między pizzą a makaronem. Nagle wali mu się świat, samolot nie ma gdzie wylądować, drogi prowadzą donikąd, na talerzu przed człowiekiem bije żywe serce. Nie ma ludzi, znikli w niewyjaśnionych okolicznościach w jakichś przerażających miejscach, i to człowiek osobiście za to odpowiada.
Sokrates nie umiał czytać. Żył w czasach, kiedy Grecy przestali wierzyć w przekazy ustne i zaczęli różne rzeczy zapisywać. Sokrates był przeciwny, uważał, że kiedy człowiek zacznie pisać i czytać, nastapi regres myślenia, ludzkość straci zdolność zapamiętywania i jasnego rozumowania. Sam nigdy nic nie napisał, to Platon spisywał wszystkie wypowiedzi.
Ani ja, ani żadna inna osoba nie została stworzona do czytania i pisania. Jesteśmy stworzeni, by mówić i myśleć nowe myśli, rozwiązywać problemy, jesteśmy stworzeni by śpiewać i tańczyć i manualnie tworzyć piękne i przydatne rzeczy, jesteśmy też stworzeni do zabijania, nienawiści, miłości i wiary. Nie po to by czytać i pisać. Musimy przeprogramować nasz mózg, aby się tego nauczyć.
Ciepłe mleko owcze ma niewiele wspólnego z pasteryzowanym, opakowanym w karton płynem, który pamiętam z dzieciństwa, a które potem zmieniało się w pretensjonalny dodatek kawiarniany, au lait, macchiato, to tu jest gęste, tłuste i grudkowate i wbija we mnie kalorie niczym cios w gębę.
Badacze zobowiązani są trzymać się faktów i wniosków naukowych. Nie mamy czasu na fascynację ani napawanie się zajefajnością.
(...) kiedy ludzie siedzą wokół garnka z gorącą zupą i dzielą się jedzeniem, łamią się chlebem, coś się dzieje. Mózg wytwarza hormon, oksytocynę, ten sam, który wytwarzany jest podczas stosunku, ten sam, który matki podają swoim dzieciom z mlekiem. Miłość biochemiczna. Miłość wybaczy wszystko i wszystko zniesie, ale może ta spajająca siła, która nas wiąże, jest tylko hormonem. Leifur zawsze się z tego śmiał, nauka ma swoje odpowiedzi, a człowiek powinien po prostu wierzyć w to, co chce [s.272].
- (...) Życie tu staje się coraz bardziej obrażające, żywność z magazynów portowych wydzielana jest tym, którzy są przychylni władzy, a te tak zwane oddziały ratownicze robią się coraz bardziej brutalne. (...) Za to Elin trzyma łapki przy sobie, dopóki jej malutki flecista krąży po kraju, gromadzi wokół siebie chuliganów ze wszystkich miasteczek i dmucha w miech nacjonalizmu.
- Nie ma znaczenia, czy biorę w tym udział, czy nie.
- Ma, i to kolosalne.(...) Bandyci są niegroźni, dopóki pozostają osamotnieni. Niebezpieczni robią się dopiero wtedy, kiedy normalni, inteligentni i wykształceni ludzie stają z nimi w jednym szeregu i biorą udział w tych okropnościach [s.211].
Nie musimy się obawiać niczego, poza własnym strachem. A oni go w nas wzbudzają. Niektórzy są w stanie zniszczyć naród, byle tylko dorwać się do władzy. Żeby rządzić na zgliszczach. (...)
***
- Teraz nie możemy publikować byle czego. Niewiele trzeba, aby wywołać awanturę, nie wolno straszyć ludzi. Nie mamy się czego obawiać poza samym strachem - mówi. - Winston Churchill.
- Nie, to powiedział Roosevelt. Churchill powiedział, że społeczeństwo, w którym ludzie nie mogą wyrażać opinii, nie ma przyszłości [s.55-56].
Życie jest lepkie, klei się do ciebie, zanim się zorientujesz. Musisz się szybko obracać, żeby cię nie unieruchomiło, łapać każdą nadarzającą się okazję.
Mimo to nie czuję żalu, teraz kiedy życie wokół mnie zastygło, siedzę w nim unieruchomiona niczym prehistoryczna mucha w kawałku bursztynu.
To jest Rejkiawik sprzed turystycznego boomu, pustawy i szary; niebawem Björk naniesie naród na mapę świata. To Rejkiawik sprzed rewolucji informatycznej, dwa lata po uruchomieniu pierwszych nici światowej sieci; w lepszych domach półki ozdabiają encyklopedie, a fakty jeszcze są faktami, nieatrakcyjnie oddzielonymi od poglądów. To Rejkiawik poetów, bimbrowników i odrzuconych czeków.
Łączą nas ze sobą tysiące najróżniejszych więzów: słowa, głosy, dotyk, teksty, krew, śpiew, struny, drogi, wiadomości bezprzewodowe. A niekiedy tylko widok tego samego słońca pełzającego po nieboskłonie, dźwięk tej samej piosenki w radiu, ten sam tekst mamrotany pod nosem w zamyśleniu podczas zmywania naczyń po kolacji.
Tak objawia się przynależność do społeczeństwa. Albo narodu, albo ludzkości. Gdziekolwiek człowiek zdecyduje się wytyczyć granicę.
Czasem zdarza się coś, co jeszcze silniej nas ze sobą wiąże, przybliża wzajemnie do siebie. Śluby, narodziny, zgony integrują rodziny; tragedie wojny i rozgrywki sportowe scalają narody, skłaniają różnych ludzi do marszu w jednym rytmie.
Z rzadka zdarza się coś, co cementuje całą ludzkość, łączy losy wszystkich ludzi, jakby zacięła się grawitacja i świat się zmniejszył, na moment, stał się nam bliższy; (...).