cytaty z książki "Mikrokosmos. Portret miasta środkowoeuropejskiego"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Kaznodzieja regularnie ostrzegał przed trzema zagrożeniami: ze strony Turków, Husytów i Żydów. Ponieważ w mieście trudno jednak było znaleźć Turków, czy husytów, całe odium spadło na Żydów. W maju wretslawscy Żydzi zostali pojmani, a ich majątki skonfiskowane. Oskarżono ich m. in. o zatruwanie wody w studniach oraz "profanację hostii" i torturowano tak długo, aż złożyli odpowiednie zeznania. Mówiło się, że Kapistran żywo interesował się tymi "przesłuchaniami". Pierwszą grupę czternastu więźniów z wyrokiem śmierci przywiązano na Rynku do drewnianych tablic. Rozpalonymi do czerwoności obcęgami szarpano ich ciała, wrzucając krwawiące szczątki do kadzi umieszczonych na palenisku. Potem skazańców poćwiartowano żywcem. Pozostali otrzymali wybór: nawrócenie albo stos. Część z nich - w tym Rabin - popełniła samobójstwo. Kolejna grupa czterdziestu jeden Żydów została spalona na Placu Solnym 4 lipca. Według standardów średniowiecznych, o czym przekonał się Hus, kary za odstępstwo religijne były surowe. Według standardów współczesnych, świadczą one o bardzo szczególnej, patologicznej wizji chrześcijańskiego ruchu odnowy.
Oznaką rangi Presslawia była ekspansja miejskiego systemu miar i wag. Na przykład, w 1630 roku "presslawska mila" została przyjęta na całym Śląsku. Ta ogromna jednostka długości była równa trasie - wymierzonej drewnianym kołem - od Bramy Piaskowej, przez trakty miejskie i osiem mostów, do przedmieścia Hundsfeld (Psie Pole). Była to odległość wynosząca 10 282 metry.
Egzekucje przestępców były traktowane jako rozrywka. W Bresslau przyciągały one podobno aż 15 tysięcy widzów. Możliwość obserwowania "niedoróbek" prawdopodobnie powiększała atrakcyjność spektaklu. W 1811 roku wyjątkowo partacka dekapitacja przyczyniła się do zmiany pruskiego prawa. Kat z Liegnitz był dotąd uznawany za mistrza w operowaniu mieczem, jednak tym razem się nie popisał:
>Jego pierwszy cios trafił zdecydowanie za wysoko i spowodował tylko niewielkie krwawienie; drugi cios był zupełnie chybiony i zerwał jedynie opaskę skazańca. Kiedy ofiara próbowała się rozejrzeć, zadał trzeci cios i znów chybił. W tym momencie kat z Bresslau chwycił miecz i wymierzył czwarty cios, który nareszcie oddzielił głowę od korpusu do tego stopnia, że wystarczyło piąte uderzenie, by głowa całkiem odleciała<
Podobno legnickiego kata trzeba było osłaniać przed rozwścieczonym tłumem. Tego samego roku w pruskim kodeksie miecz jako narzędzie egzekucji zastąpiono czterokilogramowym toporem.
Breslau miał także swój cyrk. W 1889 roku Zirkus Renz znalazł stała siedzibę na Luisenplatz. Pod wielkim namiotem trzy tysiące breslauerów oglądało codziennie pokazy akrobatów i egzotycznych zwierząt. Podobne atrakcje, ale bardzo szczególnego rodzaju, oferował Ogród Zoologiczny. Wystawiano tam bowiem na pokaz przedstawicieli rodzaju ludzkiego. >Pokazy ludzi< (Völkerschauen) rozpoczęły się w 1874 roku od prezentacji nubijskiego szczepu z Sudanu. Murzynów trzymano w zagrodach, nosili swe zwyczajne stroje i mieli zachowywać się możliwie naturalnie oraz dawać spektakle plemiennych tańców i obrzędów. Wystawa okazała się tak wielkim sukcesem, że po niej urządzono następne: w 1882 roku pokazywano australijskich aborygenów, w 1894 sudańskich Dinków, w 1897 Kałmuków z Astrachania, w 1899 Aszantów z Gwinei, a w 1906 przedstawicieli ludu Futa z Senegalu. Kulminacja nastąpiła w roku 1912, kiedy beduińska karawana - z szejkiem i haremem w komplecie - odegrała scenę porwania przyszłej nałożnicy. Breslauerzy byli z pewnością zdumieni i podekscytowani, a może nawet czuli odrazę, lec w owej epoce imperializmu ich poczucie wyższości nad rasami kolorowymi pozostało na pewno niezachwiane. Nigdy nie przyszłoby im do głowy, że wystawianie ludzi w zoo jest w jakikolwiek sposób naganne.
Maria (Maruška) Kudeříková (1921 - 1943) była jedną z niezliczonych ofiar gestapo, które straciły życie w Kletschkau. Ta dopiero wchodząca w dorosłość dziewczyna należała do grupy komunistycznej i aresztowano ją pod zarzutem rozsiewania wrogiej propagandy na jej rodzinnych Morawach. Z Pragi wysłano ją do Breslau, gdzie udało jej się napisać pamiętnik - >Okruchy życia< - zanim 21 marca 1943 roku została zgilotynowana.
Co znamienne, zaledwie trzy lata później jej komunistyczni towarzysze zabili w tym samym miejscu inna młodą dziewczynę - dokładnie w jej wieku i za identyczne przestępstwo.
Jak postępy medycyny nie uchroniły mieszkańców przed zarazą, tak rozwój nie wyplenił zabobonów. Rozkwit humanizmu niemal dokładnie zbiegł się w czasie z lawiną procesów o czary. (Kiedy dzieła Erazma podbijały raczkujący rynek książki, biblia łówców czarownic, Malleus maleficarum, osiągnęła bodaj 28 wydań). W Presslawiu dały o sobie znać obydwie tendencje. Już pod koniec XV wieku miasto ogarnęła gorączka polowań na czarownice. Dotychczas ofiary topiono albo wypędzano; po roku 1532 kary zaostrzono, wprowadzając spalenie na stosie. W razie zaistnienia okoliczności łagodzących ofiarę przed spaleniem ścinano. Kodeks karny Świętego Cesarstwa Rzymskiego zalecał stosowanie tortur, jeśli oskarżona była podejrzana o nauczanie czarów bądź o konszachty z czarownicami. Spalenie na stosie było karą nakładaną na wszystkie czarownice, które spowodowały uszkodzenie ciała albo inne szkody. Protestanci nie byli wcale lepsi. Jak się uważa, protestancki łowca czarownic pastor Benedict Carpzov, który działał w sąsiedniej Saksonii, jest odpowiedzialny za śmierć dwudziestu tysięcy kobiet. W drugiej połowie XVI wieku liczba procesów o czary stopniowo malała, ale nadal zdarzały się sensacyjne przypadki. Jednym z nich był proces tzw. Zuckelhese, 97-letniej kobiety sądzonej w sierpniu 1559 roku. Zgodnie z uświęconą tradycją, została skazana na śmierć przez utopienie. Kiedy nie poszła na dno - widomy dowód jej winy - zabił ją kat, gruchocząc jej kości. Z kolei około roku 1580 wdowa z Katharinengasse została oskarżona o uprawianie sodomii ze swoim angielskim dogiem. Zwykłą koleją rzeczy, po denuncjacji i przesłuchaniu została ścięta i spalona. Nieszczęsny pies spłonął wraz z nią.
Już w kwietniu 1933 roku źródła SPD donosiły o strzelaninie na ulicach Breslau między konkurencyjnymi jednostkami SA. W ich przekonaniu była to oznaka fundamentalnego podziału w szeregach nazistów, a zarazem dowód zdradzenia przez Hitlera interesów klasy robotniczej. Rok później stało się jasne, że dni SA są policzone. Przywódcy NSDAP uznali oddziały szturmowe za element niezdyscyplinowany, który zbyt poważnie traktuje >socjalistyczny< składnik >narodowego socjalizmy<.
Śląsk, bastion SA, mógł się przyjrzeć rzezi z bliska. Akcją kierował Udo von Woyrsch (1895-1983), Oberführer SS i Sonderkommissar Himmlera na Śląsk. Polecono mu aresztować niektórych przywódców SA i zająć komendę policji w Breslau. W rzeczywistości Woyrsch posunął się o wiele dalej. Jego ludzie wpadli w amok. Szef policji w Breslau, Edmund Heines, został stracony w trybie doraźnym. Jego zastępcę, Engelsa, zawieziono do pobliskiego lasu i zastrzelono z broni myśliwskiej. Jednoręki dowódca Freikorpsu Peter von Heydebreck zginał z okrzykiem >Niech żyje Führer!< - najwyraźniej nie był świadom, że to Führer zarządził jego egzekucję. Gauleiter Brückner został usunięty z urzędu i wygnany z prowincji. Zakrojona na szeroką skale i krwawa czystka w szeregach SA została zakończona dopiero na osobiste polecenie Göringa.
Smutnym finałem lat kryzysu był rok 1923, kiedy inflacja prześladująca gospodarkę niemiecką od roku 1913, zupełnie wymknęła się spod kontroli. W grudniu marka niemiecka osiągnęła ostateczne dno, tracąc na wartości ponad miliard razy. W Breslau litr mleka kosztował 240 000 000 000 marek, jajko 246 000 000 000.
Dyrekcja Zakładów Linkego - Hofmanna, mając w pamięci niedawne niepokoje, przywoziła z Berlina świeżo wydrukowane banknoty, żeby wypłacać wynagrodzenie dwa razy na dzień - w próżnej nadziei, że w ten sposób uda się przeciwdziałać natychmiastowej dewaluacji.