cytaty z książki "Zbrodnia i kojot"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
- Przede wszystkim będziemy potrzebowali od chuja gwoździ.
- Od chuja? Ile to dokładnie?
- Yyy...
Tu Granuaile pośpieszyła mi na ratunek w roli znawczyni jednostek miary.
- Upraszczając, to trochę więcej niż od cholery, ale znacznie mniej niż od kurwy.
- [...] Po co, do licha, nosi pan przy sobie miecz?
- Na wypadek apokalipsy zombi. Miecz ma tę zaletę, że nigdy się nie kończy amunicja.
-Są tylko trzy rzeczy, które możesz zrobić, kiedy coś spada z nieba - mawiał mój archdriud. - Odsunąć się, schować się pod czymś albo dać temu czemuś powody do zmiany zdania. - Potem zwykle rzucał we mnie rozwścieczonym kogutem.
,,Na przewielgachne, buszujące w śmieciach niedźwiedzie, piętnaście ujemnych kiełbasek! To jakiś koszmar!
Jak już być zjedzonym, to przynajmniej przez miłego rekina z prościutko zbudowaną szczęką , a nie przez otwór gębowy złożony z chitynowych blaszek i mnóstwa kilkuczłonowych wyrostków z każdej strony, które na dodatek gilgoczą cię niemiłosiernie, nim przesuną cię do wola i dopiero stamtąd do żołądka.
- Dobra. W Czwartym Świecie czeka na nas samochód.
- A w nim ubrania?
Nie. Masz pan przecież tu swoje ciuchy. - Kojot wskazał mi dżinsy i koszulę na brzegu rzeki. Starannie obwąchane i podeptane przez Garma.
- Mokre i zabłocone.
- To lataj pan sobie na golasa, panie Druid. Co mnie do tego, hę?
Nie sposób opisać, jak miło jest biec, gdy już nie jest się do tego zmuszonym.
Jest prawdziwa poezja w szumiących lasach i w łagodnych stokach wzgórz.
Jest pieśń w wietrze, błogosławieństwo w pocałunkach słońca.
Są całe opowieści w szemraniu wody w strumieniach i epopeje w przypływach oceanu.
- Skórokształtni chcą sobie zrobić z pana tatara, a pan latasz sam jeden po ciemku? Chociaż byś se pan przy sobie nosił jakieś gwiazdy ninja czy co.
(...)
Panie, on nawet nie dodał sobie keczupu ani nic, normalnie żarł pana na surowo, bez frytek nawet, choćby kawałeczka ciasta na deser.
-Są tylko trzy rzeczy, które możesz zrobić, kiedy coś spada z nieba - mawiał mój archdriud. - Odsunąć się, schować się pod czymś albo dać temu czemuś powody do zmiany zdania. - Potem zwykle rzucał we mnie rozwścieczonym kogutem.
-Są tylko trzy rzeczy, które możesz zrobić, kiedy coś spada z nieba - mawiał mój archdriud. - Odsunąć się, schować się pod czymś albo dać temu czemuś powody do zmiany zdania. - Potem zwykle rzucał we mnie rozwścieczonym kogutem.
Panu się może zdaje, panie Druid, że ja po prostu uwielbiam być zżerany przez wielkiego pieprzonego psa? Przeżuł mnie i połknął, ale ja wykitowałem dopiero, kiedy kwasy w jego żołądku zalały mi łeb, bo skurczybyk moją głowę wszamał sobie w całości. Pamiętam każdą cholerną sekundę.
Jego martwe ślepia wbite były we mnie i głowę daję, że zlokalizował mnie bez trudu, bo własnie wyłem coś bez sensu, zgodnie z zasadą: "Umieraj wściekły i najgłośniej jak się da".
Masz, Kojocie, tyle godności co borsuk z rzeżączką. Byle ślimak ma porządniejszy kręgosłup od ciebie. Przywiążę cię jajami do przodu do klatki z małpami i nagram składankę z tego, co będzie potem słychać.
...dobrze wstać skoro świt, jutrzenki blask duszkiem pić.