cytaty z książek autora "Wojtek Miłoszewski"
- Przewodniczący Komunistycznej Partii Chin wydał już osłonowe oświadczenie - powiedział grobowym tonem Surkow.
- Niby jakie?! - zapiał Putin.
- Mówi, że to nie ich armia i nie ich uzbrojenie. Powiedział, że takie mundury można kupić w każdym sklepie z mundurami - westchnął Szojgu, oczekując kolejnego wybuchu wściekłości.
Wszystko spieprzyłem. Zasrałem sobie nazwisko na własne życzenie. Do końca historii tego kraju zostanę zapamiętany jako prezydent bez jaj, którym sterują inni, a ja tylko uśmiecham się bezwolnie jak jakiś głupek, inaugurując kolejne dożynki i zawody sportowe.
- A teraz zwracam się do wszystkich narodów Zachodu - powiedział (Putin) - Tak, to jest wojna. Prawdziwa! W geście solidarności z Polską możecie już zacząć zmieniać swoje zdjęcia profilowe na Facebooku.
Andrzejku, ja cię bardzo proszę, nie wyprowadzaj mnie z równowagi! - Prezes był wyraźnie zdenerwowany. - Pieprzyć Polskę!
Już raz spojrzał chłopcu w oczy i to wstrząsnęło nim do głębi. Chłopiec nie płakał ani nie okazywał strachu, jego spojrzenie było absolutnie pozbawione emocji. Był zobojętniały na wszystko. Temu małemu, na oko dwuipółletniemu człowiekowi dawno temu zabrakło łez.
O tym, że pewne decyzje i zachowania były błędne, człowiek najczęściej przekonuje się dopiero po fakcie.
- Cholera, szkoda, że nie mogę tam zwami iść. Może jednak byśmy zrobili na szybko w nocy ustawę, że to ja jestem premierem? Andrzejek by to migusiem podpisał.
Prezydent zrobił minę, że w sumie dlaczego nie.
- Czy to, co robimy... Czy to ma w ogóle sens?
- Żołnierzu, to nie jest teraz czas na... - Gurski próbował przemawiać tonem stanowczego dowódcy.
- Bez takich mi tu, kurwa, Romuś! - Jovan podniósł głos i zmienił się na twarzy. - Po tym, co tu przeszliśmy, nie jesteś dla mnie jak brat. Jesteś dla mnie jak brat, siostra, matka, ojciec, kochanka ojca i wszyscy razem wzięci. Jesteś najbliższą mi osobą, więc proszę się, kurwa, o szczerą odpowiedź.
Gurski patrzył swemu zastępcy prosto w twarz i milczał.
- Zgadzam się z wami, ale mimo moich najszczerszych chęci nie udało się rozwiązać tego burdelu pod nazwą NATO. Polacy będą chcieli, żeby ich bronić - powiedział Donald Trump.
- Panie prezydencie, niech się pan nie martwi - pocieszył go ojcowskim tonem generał Milley. - Najpierw będą darli mordę, że to hańba, izolacjonizm i że jesteśmy tchórzami. Ale kiedy dołączymy we właściwym momencie i wygramy kolejną wojnę, znowu będą jeść nam z ręki.
- Jak zwykle. - Sekretarz obrony uśmiechnął się i mrugnął szelmowsko do Donalda Trumpa.
-Przewodniczący Komunistycznej Partii Chin wydał już osłonowe oświadczenie - powiedział grobowym tonem Surkow.
-Niby jakie? - zapiał Putin.
-Mówi, ze to nie ich armia i nie ich uzbrojenie. Powiedział, że takie mundury można kupić w każdym sklepie z mundurami...
- Proszę o pozwolenie zabrania głosu - powiedział Gurski z westchniecie
-Udzielam
- Panie generale, ja i mój pluton, jeśli Pan rozkaże, możemy nawet zająć cały mur chiński albo iść samotnie na Moskwę, jeśli będzie taka potrzeba, Mam tylko jedną prośbę
Generał czekał w milczeniu
-Niech pantrzyma ode mnie tę kurwę Przybylską z daleka, bo dojdzie do nieszczęścia.
- Więc jeśli chodzi o miłość, można ją mieć w dwóch odsłonach - mówiła spokojnie, ale jej twarz otoczona burzą loków podskakiwała energicznie. - Albo na początku jest wielki wybuch, który gaśnie równie gwałtownie, jak się pojawił, albo mały, delikatnie żarzący się węgielek. Gdy jednak w miarę trwania kolejnych lat zadbać o ten drugi, to można rozniecić silny płomień, który będzie palił się całymi latami.
- Jeszcze jedno - zagaił Krasula. - Te skurwysyny też na pewno nas słuchają, więc łączność radiowa do minimum. Ale musicie mieć jakiś kryptonim. Mi wszystko jedno, co chcecie?
- Czy ja wiem. - Gurski wzruszył ramionami. - Może coś z Czterech pancernych. Brzoza?
- Ja ci zaraz, dam kurwa, brzozę - wychrypiał Krasula. - Zapomnieliście, kto jest ministrem obrony? Zaraz się ktoś przypierdoli, że to sprawa polityczna.
Mama zawsze mnie uczyła, że trzeba okazywać innym dobre serce. Trzeba pomagać ludziom.
- Górski, wasz raport jest już w systemie?
W odpowiedzi porucznik Gurksi pokręcił przecząco głową, za to Przybylski rzucił mocnym glosem:
- Mój już jest, panie kapitanie.
Roman popełnił błąd. Wiedział, że sytuację zna tylko z opowieści i nie powinien tego robić, ale widząc nienaganny mundur Przybylskiego kontrastujący z jego własnymi, zakrwawionymi łachami, po prostu nie mógł tego darować.
- Raport z czego? Siedzenia w krzakach? Ilu, kurwa, macie rannych i zabitych.
- Kto obraża polskiego prezydenta - powiedział wzniosłym tonem - obraża cały naród. W takiej sytuacji nie wyobrażam sobie naszej dalszej rozmowy.
Czego oni od nas wiecznie chcą? pomyślał, obserwując nacierających żołnierzy rosyjskich. Ani u nas ropy, ani gazu, czy innych złóż. Morze zimne, nad Bałtykiem latem często pada, a w ogóle to nie po to wypowiada się wojny, żeby leżeć na piasku. To wszystko bez sensu. Od stuleci po prostu nie mogą zostawić nas w spokoju.
Czy ja sobie, kurwa, myślałem, jęknął w duchu, że to naprawdę film sensacyjny? Były nauczyciel historii, który nie odnalazł się we współczesnej rzeczywistości handlu na telefon, otyły niedojda, ma nagle kraść samochody i odpalać je na zwarcie. No dalej, powiedz sobie jeszcze kilka razy, jaki jesteś beznadziejny, to na pewno pomoże, pomyślał.
Nadia usiadła naprzeciwko, owinięta kołdrą. Część materiału zsunęła się i wzrok Zenga zatrzymał się na pełnej piersi
dziewczyny. Doktoraty, habilitacje, prace naukowe podziwiane przez miliony ludzi oraz sześćdziesięcioletni dorobek naukowy. A mnie rozpraszają cycki studentki — pomyślał. Porażka.
Ale tak to już było z alkoholikami, że akurat na wódkę zawsze potrafili zdobyć forse. Choćby i spod ziemi.
- Panowie - zaczął prezydent (USA) - dziękuję za przybycie. Co to za gówno w Polsce?
- Wojna na całego - powiedział generał Milley - Ruscy rozjeżdżają ich swoim walcem.
- Na twoją następną kampanię grosza nie będę szczędził. Robota ci się podoba?
- No pewnie. Jest super. W przyszłym tygodniu lecę do Kanady, a potem do Japonii. Panie prezesie, pan wie, że ja bym za panem w ogień wskoczył.
- Wiem, wiem. - Zmęczony prezes przetarł twarz dłonią. - Dobra, Andrzejku, nie męcz mnie już. Miałem długi dzień, leć do siebie.
- Dobranoc, panie prezesie. - Prezydent uścisnął dłoń swojego pryncypała i wyszedł, cicho zamykając drzwi.
Tak naprawdę w życiu nie ma wartości większej i bardziej potężnej niż pieniądze.