cytaty z książek autora "Grzegorz Drukarczyk"
- Będziesz przekazywał prawdy moje - głos pierwszy.
- Ale ja nie jestem Mojżeszem - głos drugi.
- A kto ci powiedział, durniu, że ja jestem Bogiem - głos pierwszy
-Śmierdzisz - stwierdziła.
-Śmierdzę - potwierdziłem.
-Gdybyś mógł się zobaczyć...(...)Wyglądasz jak najgorszy pijak z najgorszych slumsów, a nawet jeszcze gorzej.
-Kochanie- zaprawiłem szept słodyczą, wiedząc, że to słowo i ten ton drażnią ja najbardziej- ja jestem najgorszym pijakiem z najgorszych slumsów, a nawet jeszcze gorzej.
Pieprzenie o tym, że doskonale, że oczywiście, że pojmuję, byłoby tylko jałowym gadaniem. Nigdy nie chciej przekonać kogoś o rozumieniu jego problemów, jeśli nie trafiłeś na podobny problem. Uwierz, ale nie udawaj zrozumienia...
Włączyło się radio i cichy ciepły głos jakiegoś pacana zanucił ,,Mam różowe jajo,nigdy nie będę dam, różowe jajo mam". Ja miałem dwa -sine- ale nie uważałem, by był to powód do dumy.
-Bądź pewien, że kiedyś wreszcie cie zabije- wyszeptała ze złością.
-Ależ słodka-roześmiałem się- ty mnie zabijasz co noc. Wielkim nożem, na który napierasz całym ciałem. Co noc mordujesz z zimną krwią,a ja co rano budzę się żywy, by znowu wieczorem umrzeć...
Nie potrafił zapomnieć o śmierci żon i dziecka - nie chciał zapomnieć, a właściwie nie nauczył się jeszcze żyć z tą pamięcią.
Za imponującym stołem ofiarnym zdobnie przystrojony
proboszcz wygłaszał kazanie. Głos wzmacniany przez
aparaturę hi-fi brzmiał dumnie i srogo, membrany doskonale
wtłaczały w uszy słowa wielebnego pełnomocnika Pana na
okręg Ziemia.
- Zaprawdę powiadam wam, kajajcie się! Nieście z
pokorą swój krzyż! Umartwiajcie dusze i ciała wasze, by
posiąść szczęście wieczne! Nie myślcie o własnych dobrach,
ofiarujcie je Kościołowi na chwałę imienia Pańskiego. On
wam to wynagrodzi! Ten skromny przybytek - pulchną ręką
zatoczył krąg - potrzebuje wsparcia. Przydałyby się onyksowe
płyty na podłogę, srebrne lichtarze w obu nawach, krzyż z
mahoniu, spiżowy dzwon, jeszcze dwa budynki dla kapłanów,
seminarium, bo obecne jest zbyt ciasne, i wiele innych
podstawowych rzeczy, o których nawet nie macie pojęcia.
Czyż nasz kościół ma być biedniejszy od tego z południowej
dzielnicy? Chcecie uchodzić za skąpców szczędzących grosza
na Dom Boży?!
Zapadło milczenie. Urządzenie pogłosowe powtarzało
ostatnie słowa. Ludzie wyglądali na skruszonych -
proporcjonalnie do wysokości swoich rachunków bankowych.
- Nie czekajcie ani chwili dłużej! - podjął proboszcz,
wskazując ekran. - Oto numer naszego konta, ofiarujcie co
łaska, pamiętając, że On - pokazał na strop - patrzy na wasze
dłonie wypisujące czek. Podpiszcie się imieniem i
nazwiskiem, a my odprawimy mszę za najhojniejszych
dobroczyńców!
Z gorączkowym pośpiechem, jakby tym pragnąc
zamanifestować wiarę, obecni spisywali sześciocyfrową
przepustkę. Apostoł z bolesnym uśmiechem przyglądał się
twarzom ludzi. Wielu z nich nie wyglądało na bogatych, wielu
pewnie nie było stać na nowe meble, a mimo to gorliwie
umieszczali w notesach numer świętego konta.
Wniosek prosty - nie przyjmuj za pewnik niczego. Ani rzeczy materialnych, chcesz - daj spokój ani urojonych, a już nigdy człowieka. Jeśli chcesz położyć się wieczorem, jeśli chcesz wstać dnia następnego, jeśli jeszcze czegokolwiek chcesz - daj spokój wierze w człowieka.