cytaty z książki "W hołdzie Katalonii"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Duszą” socjalizmu, powodem, dla którego lgną do niego zwykli śmiertelnicy, gotowi za socjalizm nadstawić karku, okazuje się równość. Dla ogromnej większości ludzi socjalizm oznacza bezklasowe społeczeństwo, albo w ogóle nie oznacza nic. I dlatego właśnie, te parę zaledwie miesięcy spędzonych na służbie w milicji miały dla mnie tak duże znaczenie.
Wygląd Barcelony był czymś zaskakującym i przytłaczającym. Po raz pierwszy w życiu znalazłem się w mieście, gdzie klasa robotnicza była u władzy. (…) Sądząc z zewnętrznych przejawów, było to miasto, w którym klasa bogatych przestała praktycznie istnieć.
Dla pochodzących z bezwzględnej i szyderczej cywilizacji anglojęzycznej, dosłowność, z jaką ci idealistyczni Hiszpanie traktowali szablonowe rewolucyjne slogany trąciła patosem.
Dyscyplina nie istniała; jeżeli komuś nie spodobał się rozkaz, występował z szyku i wszczynał zażartą kłótnię z oficerem.
W koszarach rozpoczęło się coś, co można by, nie bez uśmiechu, nazwać „szkoleniem”. (…) Było zwykłą musztrą na palcu apelowym w najgłupszym, staroświeckim stylu. (…) Obchodzenie się z bronią nie wchodziło w zakres naszej nauki.
Przyznać muszę, że na pierwszy rzut oka obraz, który ujrzałem na froncie przeraził mnie. Jak, do licha, wojsko tego rodzaju może wygrać wojnę?
Niektórzy z żołnierzy notorycznie załatwiali się w okopie – wstrętny zwyczaj, szczególnie gdy przychodzi robić obchód w ciemnościach.
Przez cały mój pobyt w Hiszpanii widziałem niewiele walk. (…) To, co zwykło się nazywać okropnościami wojny, nie przydarzyło mi się zgoła nigdy.
W czasie wojny pozycyjnej pojawia się pięć ważnych problemów: drewno opałowe, żywność, tytoń, świece i wróg (…) wróg na szarym końcu.
Wręczono mi karabin Mausera z 1896 r. (...) Zardzewiały, z opornie chodzącym ryglem, drewniana podstawa lufy pęknięta, jeden rzut oka do wylotu lufy ujawnił, że jest skorodowana i chyba już nic jej nie pomoże.
Kilka pierwszych tygodni upływało na nauce miłości do Hiszpanów i na irytowaniu się z powodu ich pewnych osobliwych cech. (…) Wojny prowadzić nie potrafią. Wszystkich cudzoziemców jednakowo napełniała lękiem ich nieudolność, a przede wszystkim doprowadzająca do szału niepunktualność. (…) I nic w Hiszpanii, od posiłku począwszy, a na bitwie skończywszy, nigdy nie obywa się w zaplanowanym terminie.
I tak już było podczas tej wojny, że kiedy tylko ktoś mógł w kogoś nie trafić, to zawsze mu się tu udawało.
Komuniści i POUM pisywali z większą zaciekłością o sobie nawzajem niż o faszystach.
Jedną z najsmutniejszych nauk, jaką przyszło mi wynieść z tej wojny, jest przekonanie, że lewicowa prasa w niczym nie ustępuje w swej kłamliwości i niegodziwości prawicowej.
Otrzymywaliśmy pomoc z Rosji i musieliśmy w tej sytuacji zezwolić na pewne akcje, których nie popieraliśmy.
Zagraniczni dziennikarze w Hiszpanii byli bez reszty zdani na łaskę Ministerstwa Propagandy, choć zdawałoby się, że nazwa tej instytucji powinna być dostatecznym ostrzeżeniem.
Człowiek musi brać czyjąś stronę i powinno być dostatecznie jasne, do kogo żywię sympatie. Poza tym nie udało mi się zapewne uniknąć przeinaczenia faktów (…) Uprzedzam zatem o swoich sympatiach i przypominam o błędach. Starałem się mimo wszystko być uczciwym.
Najgorsze nawet wady powojennego rządu byłyby chyba lepsze od frankistowskiego reżymu.(…) Hiszpania to przede wszystkim kraj rolniczy i chłopi prawie na pewno skorzystaliby na zwycięstwie rządu. Przynajmniej cześć z przejętej ziemi musiałoby zostać ich własnością.
Hiszpańska tajna policja miała parę cech wspólnych z Gestapo, ale niewiele z jego fachowości.
Była to scena niczym alegoryczny obraz wojny - zapełniony świeżymi żołnierzami pociąg wyjeżdżał dumnie na front, okaleczeni żołnierze wolno stamtąd wracali, a tymczasem widok dział na otwartych platformach pobudzał serca do mocniejszego bicia, bo działa zawsze robią wrażenie, i wyzwalał zgubne uczucie, że wojna jest mimo wszystko wspaniała.
Roztrząsanie szczegółów międzypartyjnych
waśni jest okropnym zajęciem — przypomina skok do gnojówki.
Trzęsienie ziemi w Japonii, głód w Chinach, rewolucja w Meksyku? Nie martw się, butelka mleka będzie stała jutro rano na progu, New Statesman wyjdzie w piątek.
- Nie chcemy do was strzelać. Jesteśmy przecież takimi samymi robotnikami jak wy.
U zarania tych wydarzeń (…) ludzie skłonni byli uważać je za żart.
Spotkałem oto po raz pierwszy kogoś, kogo zawodowym obowiązkiem było opowiadanie kłamstw – nie licząc dziennikarzy.
Przypuszczam, że tak już się dzieje podczas wszystkich wojen: ciągle ten sam kontrast pomiędzy wypielęgnowaną policją na tyłach, a obdartymi żołnierzami na froncie.
Wszystkie wojny, z upływem każdego miesiąca ich trwania, rodzą coś w rodzaju postępującego zła, takie bowiem sprawy, jak wolność jednostki i niezakłamana prasa są po prostu nie do pogodzenia ze skutecznością operacji wojskowych.
Po zwycięstwie nad Franco (…) przyszłość nie zapowiadała się różowo. Nikt rozsądny nie zakładał, że w kraju tak podzielonym i wyczerpanym, jakim będzie Hiszpania po zakończeniu wojny, pojawi się cień nadziei na demokrację.
Podjechał samochód patrolowy anarchistów. Był najeżony bronią. Obok kierowcy siedziała piękna czarnowłosa dziewczyna w wieku około 18 lat i przyciskała do kolan erkaem.
Tylko nieliczni mieszkańcy tego kraju posiadają rysy charakteru potrzebne nowoczesnemu totalitarnemu państwu - diabelną obowiązkowość i konsekwencję.