cytaty z książek autora "Ruth Ware"
Bądź sceptyczna, Hal - szepnął jej do ucha głos matki. I bądź podwójnie sceptyczna, kiedy chodzi o coś, w co CHCESZ wierzyć.
....Przed wszystko było dobrze. Po wszystko było zniszczone....
- Nie - przerywa mi. W końcu popatrzyła mi w oczy i nie zobaczyłam w jej spojrzeniu ani cienia uśmiechu, tylko jakiś żelazny upór, jakby miała zrobić coś nieprzyjemnego, lecz absolutnie niezbędnego.
Kiedy człowiek jest młody, nie dostrzega odcieni szarości. Coś może być tylko dobre albo tylko złe, słuszne albo niesłuszne.
Ludzka pamięć jest zawodna. Mózg dopowiada sobie historie. Uzupełnia luki fantazjami, po czym zaszczepia te fantazje we wspomnieniach.
Ludzie się nie zmieniają (...). Po prostu z większą precyzją ukrywają swoje prawdziwe ja.
Ale każdy może sobie ponarzekać, prawda? Wszyscy muszą znaleźć jakieś ujście, bo inaczej można wybuchnąć z frustracji.
Bardziej od bycia ranioną nienawidzę tylko, kiedy ktoś wtedy na mnie patrzy. Zawsze wolałam usunąć się na bok i lizać swoje rany w samotności.
Przypomniało mi się, jak uwielbiała obserwować ludzi, jak czasem rzucała jakąś uwagę niczym kamyk do stawu, a potem cicho się wycofywała, przyglądając się zmarszczkom na wodzie, podczas gdy ludzie go sobie wydzierali. Nie był to szlachetny nawyk.
Chirurdzy nie dbają o ludzi, nie podchodzą do sytuacji emocjonalnie. Są jak mechanicy: po prostu chcą ich rozciąć, zobaczyć, jak działają, rozmontować ich. Przeciętny chirurg przypomina małego chłopca, który rozkłada zegarek taty na części pierwsze, żeby poznać mechanizm działania, a potem nie potrafi poskładać go z powrotem. Im większe doświadczenie, tym lepiej ci idzie ponowne składanie człowieka do kupy. Ale zawsze pozostawiamy bliznę.
Zawsze myślałam, że bycie samowystarczalną to powód do dumy. Teraz zdaję sobie sprawę, że to jednocześnie swego rodzaju słabość.
Znam tego typu przyjaźnie - człowiek zawiera je na początku jakiegoś życiowego etapu, potem, w miarę upływu czasu, zdaje sobie sprawę, że nie ma z tymi osobami nic wspólnego, poza faktem studiowania na tej samej uczelni.
Nigdy nie wiem, co powiedzieć w takich sytuacjach. Nie cierpię, kiedy ktoś się wtrąca w moje sprawy, więc zakładam, że inni czują się tak samo. Ale czasem najwyraźniej mają ochotę się podzielić, i wtedy wychodzę na chłodną i dziwną, odsuwam się od ich zwierzeń. Staram się nie oceniać, nie naciskam na wyjawianie sekretów, ale też nie odrzucam wyznań. I tak naprawdę, choć po części nie mam ochoty słuchać o ich mało ważnych zazdrościach i dziwacznych obsesjach, z drugiej korci mnie, żeby namawiać ich do złego. Dzięki tej części siebie stoję, potakując, zapamiętuję, odkładam na później.
(...) czuła narastającą panikę, która puchła w środku niej, grożąc jej uduszeniem.
Nie ma takiej rzeczy, której nie da się nauczyć z historii, żeby poradzić sobie z teraźniejszością (...).
Hannah kiwa głową. On nie chce odkopywać bolesnych wspomnień, a ona to rozumie, czuła się tak przez ponad dziesięć lat. Ale prawda jest taka, że śmierć Neville`a sprawiła, iż zaczęła czuć się inaczej - a nawet ona nie potrafi w pełni wyjaśnić dlaczego.
W każdej klasie jest jakiś kozioł ofiarny, niepopularny dzieciak, z którym nikt nie chce siedzieć, który jest o wszystko obwiniany i wybierany jako ostatni w grach zespołowych. Chyba również nieuniknione jest to, że każda klasa ma swoją królową pszczół.
Jest mu trudno, ona to dostrzega. To kość niezgody w całym ich związku, jego tendencja do odcinania się od niej, do udawania, że wszystko w porządku, podczas gdy tak naprawdę jest o krok od załamania. najgorsze, że im bardziej denerwuje się w pracy, im bardziej martwi się o pieniądze, tym mniej mówi. "Porozmawiaj ze mną" - krzyczała od prawie dziesięciu lat, a on nadal nie wiedział, jak sobie poradzić z własną bezbronnością, gdy się otworzy, bo całe jego dzieciństwo polegało na tym, by nie okazać słabości.
To trochę jak otwarcie tyłu jakiejś maszyny i oglądanie kręcących się w środku chroboczących trybików. Nieco rozczarowujący jest banał tego, co prowokuje ludzi, ale z drugiej strony to też fascynujące: oglądać ich wewnętrzne mechanizmy.
Bóg jeden wie, że nie chcę mieć dzieci, ale widok szczęśliwej rodziny sprawia, że człowiek mimowolnie czuje się wyrzucony poza nawias.
Nigdy nie pokazuj im, że jesteś zaskoczona, nic tak nie zamyka ludzi jak krytyka.
Mózg nie pamięta dobrze. On opowiada historie. Wypełnia luki i zaszczepia w nich te fantazje jako wspomnienia.
Muszę spróbować dotrzeć do faktów.
Ale nie wiem, czy pamiętam, co się rzeczywiście stało, czy też to, co chce, żeby się wydarzyło. Jestem pisarką, kłamię zawodowo. Wiecie, czasem trudno określić, kiedy przestać. Człowiek widzi lukę w narracji i chce ją wypełnić jakimś powodem, motywacją, wiarygodnym wyjaśnieniem.
A im bardziej naciskam, tym więcej faktów rozpływa mi się pod palcami.
Kiedy jest się bardzo chorym, następuje swego rodzaju efekt skupienia. Widziałam to u mojego dziadka, kiedy odchodził. Człowiek przestaje się przejmować dużymi sprawami. Świat kurczy się do bardzo małych rzeczy: tego, jak sznurek od szpitalnej koszuli niewygodnie odciska się na żebrach, bólu w kręgosłupie; tego, jak czyjaś dłoń leży w twojej. Chyba właśnie to zawężenie pozwala człowiekowi sobie radzić. Szerszy świat przestaje mieć znaczenie. A kiedy stan się pogarsza, świat kurczy się jeszcze bardziej, aż w końcu jedyne, co się liczy, to dalej oddychać.
Człowiek chce, żeby ludzie go lubili. Żeby ludzie mu ufali. Niedobrze, kiedy człowiek czuje, że musi coś udowodnić.
(...) równie ważne jak to, co ludzie mówią, jest to, czego "nie" mówią.
Cały czas powtarzam sobie, że gdyby tylko ktoś mi pozwolił oczyścić umysł i wyłożyć jasno moją wersję tej historii nie przerywając mi, może udałoby się uporządkować cały ten koszmarny bałagan.