cytaty z książek autora "Rebecca Makkai"
Gdybyśmy tylko mogli być na tej ziemi w tym samym czasie i w tym samym miejscu co wszystkie osoby, które kochamy, gdybyśmy mogli razem się urodzić i razem umrzeć, wszystko byłoby takie proste. A tak nie jest.

I czy przyjaźń tak bardzo różni się od miłości? Wykreśl z niej potencjalny seks, a będzie w niej chodzić dokładnie o to samo, o bycie tu i teraz. O to, że istnieje się w czyimś życiu. Że robi mu się miejsce w swoim.

Czekamy tylko, aż świat się rozpadnie. Kiedy wszystko trzyma się kupy, jest to zawsze li tylko jakiś stan przejściowy.

Ci głupi mężczyźni i ta ich głupia przemoc burząca wszystkie dobre rzeczy, które zdołał zbudować człowiek. Dlaczego nie można po prostu żyć w spokoju, nie zawadzając bezwiednie o fiuta jakiegoś kretyna?

Yale nie był pewny, czy nadszedł czas na pornografię, romans czy horror, więc powiedział tylko "o Boże", co pasowało do wszystkich ewentualności.

-Czy ona kiedykolwiek znika - spytał Asher.
- Kto?
- Nie kto, tylko co. Miłość. Czy ona znika? (...)
Dla mnie porażka miłości to najsmutniejsza rzecz na świecie (...). Nie nienawiść, tylko właśnie porażka miłości".

- Nie o to mi chodzi. Mówię filozoficznie. Nigdy nie myślisz o takich rzeczach? Na przykład co się z nami dzieje po śmierci?
- Na litość boską, Jake, jest druga po południu.
- Ja myślę, że zasypiamy - ciągnął Jake. - Musimy tylko pomagać w śnieniu tego świata. Tak że wszystko, co się dzieje na ziemi, w s z y s t k i e te niesamowite historie typu wybuch wulkanu, to zbiorowe sny wszystkich ludzi,którzy kiedykolwiek żyli na tym świecie.

Zaczynasz się czegoś bać i już po chwili boisz się wszystkiego.

- To właśnie jest różnica między optymizmem a naiwnością - odezwała się Cecily - Nikt w tym pokoju nie jest naiwny.
Ludzie naiwni nie zostali jeszcze poddani prawdziwym próbom i dlatego żyją w przekonaniu, że im się nigdy nic nie przydarzy. My, optymiści, mamy to już za sobą i wstajemy dzień w dzień z łóżek, bo wierzymy, że potrafimy zapobiec temu, co już się nam kiedyś przydarzyło.

Jakie to cudowne - nikogo nie rozpoznawać. Jakie to cudowne - nie wiedzieć, którzy z tych mężczyzn umierają.

Po komnatach krąży śmierć, ale my bawimy się na całego.

Nasze mosty są już za słabe na wasze gesty miłości.

Tragiczne jest to, że wiemy to wszystko, a to i tak niczego nie zmienia.

(...) jestem stary i widziałem tyle świństwa w życiu, że mówię ci: cieszmy się, póki mamy czym. Bo to nie jest gra w chińczyka. Nie zawsze idziesz do przodu. Wiem, że teraz możesz mieć takie poczucie, ale to palcem po wodzie pisane. Być może za pięćdziesiąt lat spojrzysz na te czasy i powiesz: "Wtedy po raz ostatni żyło się nam naprawdę dobrze".

Już to przerabiałam - odparła Fiona. - I problem w tym, że kiedy przestajesz obwiniać ludzi, a wszędzie wokół nadal widzisz jedno wielkie gówno, to zostaje ci tylko jedno: musisz obwiniać świat. A jak zaczynasz obwiniać cały świat, jak masz bez przerwy wrażenie, że ta planeta w ogóle cię nie chce, że Bóg, jeśli w ogóle istnieje, to cię nienawidzi... To jest jeszcze gorsze od nienawiści do samej siebie.

Gdybyśmy tylko mogli być na tej ziemi w tym samym czasie i w tym samym miejscu co wszystkie osoby, które kochamy, gdybyśmy mogli razem się urodzić i razem umrzeć, wszystko byłoby takie proste. A tak nie jest. Ale słuchajcie: jesteście obie na tej planecie w tym samym czasie. I jesteście teraz w tym samym miejscu. To cud. I to tylko chcę wam powiedzieć.

."Jak wytłumaczyć, że miasto zmieniło się w jeden wielki cmentarz? Że codziennie chodzą po ulicach, które były świadkiem małego holocaustu, które widziały ludobójstwo zaniechań I niechęci? Czy naprawdę nikt nie rozumie, że nieoczekiwane zderzenie ze ścianą zimnego powietrza to spotkanie ducha, jednego z tych chłopców wyplutych przez świat?".

- Wiele czasu minęło - powiedział - odkąd miałem taki dzień, który po prostu przecina ci życie na pół. Weź tę skórkę przy kciuku, zrobiła mi się wczoraj. Ta sama skórka co wczoraj, a ja jestem zupełnie innym człowiekiem.

Były przypadki prześcigania się w żałobie. Ludzie walili na oddział drzwiami i oknami i stali tam, p o z o w a l i. To brzmi strasznie, ale to prawda. Nie mówię, że mieli złe intencje, tylko... zawsze chcesz wierzyć, że jesteś kimś ważnym w życiu drugiego człowieka. A czasem na koniec okazuje się, że wcale nie byłeś.

Sama do tego dojdzie, prędzej czy później - jak bardzo bliska osoba potrafi się czasem zmienić, a my trzymamy się kurczowo naszego pierwszego wyobrażenia o niej. Jak osoba, która dawniej była dla ciebie idealna, może zostać uwięziona w ciele obcego człowieka.

Wiesz, co Charlie powiedział kiedyś o tobie? Że gdybyśmy cię nie mieli, musielibyśmy cię wymyślić.

Cóż, jak ktoś chce być nieszczęśliwy, będzie nieszczęśliwy wszędzie.

- To właśnie jest różnica między optymizmem a naiwnością. (...) Nikt w tym pokoju nie jest naiwny. Ludzie naiwni nie zostali jeszcze poddani prawdziwym próbom i dlatego żyją w przekonaniu, że im się nigdy nic nie przydarzy. My, optymiści, mamy to już za sobą i wstajemy dzień w dzień z łóżek, bo wierzymy, że potrafimy zapobiec temu, co już się nam kiedyś przydarzyło. A może samy siebie oszukujemy, żeby właśnie tak myśleć.

Świadomość tego, że ktoś do ciebie wzdycha, to najsilniejszy afrodyzjak świata.

-Dobrze - stwierdził Charlie. - Naprawdę się cieszę.
- Naprawdę się cieszysz? Weź przestań, przecież to prawdziwa bomba! Coś takiego to można powiedzieć, kiedy widzisz na ulicy swojego byłego: "O masz nowego chłopaka, schudłeś, naprawdę się cieszę".
