Tamtego dnia młodsze królewny, jak często się im zdarzało, spierały się, której z nich przypadnie rola Matabruny, bo żadna z nich nie chciała zostać złą czarownicą, Dosia zaś znad poduszki pokrytej psią sierścią zerkała na Eliasa, jasnowłosego dzikiego chłopca, przyodzianego na gobelinie w przedziwną ni to kolczugę, ni to koszulę utkaną wprost z listowia, gdy karmił swoje rodzeństwo, podstępem Matabruny zamienione w stado łabędzi. Zastanawiała się, w jaki sposób zdołał zachować wśród leśnych stworzeń pańską bladość skóry, krągłość łydek i wdzięczne, nieomal łabędzie wygięcie szyi. Sieroty, które zdarzało się jej spotykać, miały wychudłe członki, poranione ręce i ziemiste, wygłodniałe twarze. I nikt nie dopatrywał się w nich szlachetności ani innych przymiotów. Kaznodzieje, owszem, nawoływali do miłosierdzia, ale małych, kostropatych nędzarzy przepędzano od progów mieszczańskich i kościelnych i zawsze dawało się to jakoś zgrabnie wytłumaczyć – bo nie dość byli pokorni, bo się parali złodziejstwem, bo skrycie nienawidzili zasobniejszych od siebie i w głębi serca życzyli im jak najgorzej.
Jak to było możliwe, głowiła się karliczka, że jedni, chowając się wśród bydlątek, nabierają wdzięku, inni zaś niepostrzeżenie potwornieją i osuwają się w bydlęcą głupotę? Może Elias i jego rodzeństwo wychowywali się w jakimś innym lesie, podobniejszym do rajskiego ogrodu niż do zagajników nad brzegami Prądnika, dokąd czasami zabierała ją w letnie popołudnia Alszka? Może cała szlachetność pochodzi z krwi i dzieci królewskiego rodu pięknieją, jeśli biegają boso po starych dąbrowach, podczas gdy sieroty po żebrakach i ladacznicach nabawiają się od tego jedynie liszajów i wrzodów? Kiedy ośmieliła się zagadnąć o to jedną z dwórek, panna oburzyła się tak bardzo, że tylko łaskawość królowej, rozbawionej konceptem karliczki, obroniła Dosię przed wielkim biciem. Więc potem już nie pytała o nic, w milczeniu uznając, że królewskie dzieci chowa się według innych praw niż potomstwo plebsu.
Popularne tagi cytatów
Inne cytaty z tagiem miłość
Nawet w państwach bardzo łagodnego przymusu nie da się uniknąć sytuacji, kiedy obywatelski obowiązek posłuszeństwa wobec państwa koliduje z obowiązkiem miłości lub szacunku dla drugiego człowieka (komornik, który wyrzuca na ulicę meble rodziny, oficer, który pozwala na śmierć podwładnego w walce wcale go niedotyczącej).
-A wiesz co odkryłem? Że nie ma brzydkich kobiet - Też mi odkrycie! Coco Chanel Cię ubiegła. Powiedziała: nie ma kobiet brzydkich, są tylko kobiety zaniedbane. -z kpiną popatrzyła w ciemne, niemal czarne oczy Jazzmena. - I nie miała racji. Z moich obserwacji wynika, że są tylko kobiety niekochane. Kobieta kochana i doceniana od razu staje się piękniejsza.
Ktoś mnie kiedyś pokochał i to było piękne. Nikt nie może mi tego odebrać. Czasami musimy to sobie przypomnieć. Uświadomić. Zrozumieć, jakie mieliśmy szczęście, że w ogóle nam się to przydarzyło. A czasami jedyne, co można zrobić, to powstrzymać łzy, pogodzić się z tym, co nieuniknione, i ze światłem i miłością w sercu żyć dalej, żyć z całych sił.
Inne cytaty z tagiem ludzie
I choć dobrze widziałem ich twarze, oczy czy kolor włosów, takie czy inne rysy, a nawet wady, powiedzmy, wypryski na skórze, jakoś nie umiałem się tego uchwycić, jakoś musiałem jednak zwątpić: czy naprawdę po obu stronach naszej kolumny kroczą nam podobni, czy istotnie są stworzeni z tej samej ludzkiej gliny?
Pieniądze nie uratowały mi życia [...] Ale na pewno ocaliły moją wiarę w ludzi.
Jak wśród ślepców królem jest jednooki, tak wśród idiotów mędrcem może być debil.
Inne cytaty z tagiem pieniądze
- ...Najlepiej ograniczyć stan posiadania do niezbędnego minimum, żeby mieć jak najmniej problemów. Szkoda czasu na zamartwianie się o stan nieruchomości. To źródło nieustannych kłopotów. - A pieniądze? - To przyjemność. Samo ich posiadanie gwarantuje święty spokój.
- Robi pan to dla pieniędzy? - zapytał - Tak. - Hm... - Palcem przesunął okulary wyżej na nosie. - Czyli kocha pan pieniądze, panie Dresden? Sięgnąłem po leżącą na brzegu tacy serwetkę i wytarłem usta. - Kiedyś myślałem, że kocham. Ale teraz zrozumiałem, że to tylko uzależnienie.
- Zachcianka tak niewinna...Mógłby pan zdobyć się na jakiś inny nałóg, bardziej grzeszny, nie sądzi pan? - Zapewne. Sam to sobie mówiłem. Ale pensja, jaką pobierałem za moją służbę, wystarczała mi co najwyżej do pielęgnowania cnót. Grzechy należały zawsze do innych, do tych, co potrafią się urządzić, słowem do sprytnych, łaskawa pani... s.89.