Chwytaj przeznaczenie — wywiad z Juliją Jakowlewą

Bartek Czartoryski Bartek Czartoryski
08.02.2022

Julija Jakowlewa pisała już dramaty, książki dla dzieci i prace nad temat baletu i teatru. Co więcej, uważa, że doświadczenia te były jej absolutnie niezbędne, żeby zostać pisarką kryminałów. Z rosyjską autorką rozmawiamy o Związku Radzieckim lat trzydziestych, nie tak żmudnym procesie researchu oraz o tym, ile życia (i śmierci) potrzebne jest w dobrej powieści kryminalnej. Jej trzecia książka o śledczym Zajcewie, „Niebo całe w diamentach”, ukaże się 9 lutego nakładem wydawnictwa Czarna Owca.

Chwytaj przeznaczenie — wywiad z Juliją Jakowlewą

[Opis wydawcy] Propagandowa machina pracuje pełną parą. Przecież w Rosji lat 30. żyje się coraz lepiej. W kinach pojawiają się pierwsze sowieckie komedie, w teatrach afirmujące życie operetki, na ulicach odbywają się dumne parady. A w Leningradzie ginie aktorka filmowa…

Śledczy Zajcew zostaje przydzielony do sprawy, która już na pierwszy rzut oka wydaje się mocno zagmatwana. Czy była to zbrodnia z namiętności, czy może napad w celu zrabowania cennej biżuterii? Zajcew już się jednak nauczył, że w sowieckiej Rosji nic nie jest tylko sprawą kryminalną. Grzebanie w tajemnicach przeszłości często prowadzi do ludzi na szczycie władzy, którzy wcale nie chcą być odkryci. Jakowlewa robi to, na co wcześniej nie odważyła się żadna inna pisarka – przenosi klasyczny kryminał w epokę stalinowską. I robi to w takim stylu, że ramy gatunku nie tylko chwieją się, ale wręcz zanikają. „Niebo całe w diamentach” to widowiskowe i satysfakcjonujące zakończenie leningradzkiej trylogii kryminalnej.

Bartek Czartoryski: Fabuła twojej powieści „Niebo całe w diamentach” osadzona jest pośrednio na tle radzieckiego świata filmu, który Stalin docisnął wtedy socrealistycznym przymusem. Ale jednak artyści tacy jak Eisenstein, Dowżenko czy Pudowkin nakręcili w tym czasie swoje arcydzieła. Jak oceniasz ten niełatwy przecież czas dla kina, zarówno jako artystka i jako odbiorca kultury?

Julija Jakowlewa: Trudno jest dokonać jednoznacznej oceny i wydaje mi się, że owa trudność odbija się bodaj na każdej dyskusji dotyczącej życia jakiegokolwiek poradzieckiego społeczeństwa. Bo czy dobre strony okresu komunistycznego równoważą te złe? Czy tryumfy ustroju przewyższają tragedie, jakie spowodował? I czy w ogóle można mówić o jakimkolwiek tryumfie, skoro został osiągnięty takim kosztem? Pewnie, wymienieni przez ciebie filmowcy kręcili wtedy wielkie dzieła, ale nie mogę przestać myśleć, ile mogliby osiągnąć, gdyby nie zostali dociśnięci stalinowskim butem. A może jednak to Związek Radziecki stworzył im najlepsze warunki do artystycznego rozwoju? Widzisz, jak niełatwo mi odpowiedzieć, bo sama mnożę kolejne pytania.

Był to czas stalinowskiej propagandy na każdej płaszczyźnie, nie tylko tej kulturalnej, dlatego domyślam się, że podczas ekstensywnego researchu, z którego jesteś znana, nie zawsze łatwo jest ci oddzielić prawdę od zmyślonych, ale oficjalnie obowiązujących wersji.

Moje badania nad radzieckimi latami trzydziestymi rozpoczęłam przed siedmioma laty, kiedy zasiadałam do pisania „Opowieści Leningradzkich”, serii pięciu książek, którymi prawdopodobnie wypracowałam sobie nazwisko w Rosji i które, mam nadzieję, będą żyły jeszcze długo po mojej śmierci. Kryminały były wtedy dla mnie raczej projektem na boku. Po „Opowieściach Leningradzkich” byłam tak wykończona emocjonalnie, że pomyślałam sobie: dobra, teraz czas się rozerwać. Rozumiesz, rozrywkowa literatura, łatwa do pisania i do czytania. Poniekąd zaczęłam pisać kryminały, bo już miałam odrobioną pracę domową, a przynajmniej dużą jej część. Żałuję, że nie mam jak pokazać ci tych wszystkich pudeł z notatkami i materiałami, które są teraz popakowane i zawalają mi całą piwnicę. Ale sam proces nie jest aż tak skomplikowany. Traktuję go jako zadanie do wykonania. Musisz być cierpliwy, skupiony na pracy i skrupulatny, to wszystko. Inna sprawa, że jestem z pokolenia posowieckiego i dla mnie Związek Radziecki to trochę obcy kraj. Nie rozumiem od ręki wszystkich ówczesnych kodów kulturowych, mentalności. Zgubiliśmy do nich klucz. Dlatego staram się odtworzyć je z ogromną dozą kreatywności, mniej więcej tak, jakbym pisała o XV czy XIX wieku. Lata trzydzieste tylko wydają się nam bliższe, bo wcale nie są. Dlatego, choć moje kryminały są osadzone w rzeczywistości sprzed stu lat, to traktują raczej o tym, czego doświadczamy i co czujemy dzisiaj.

Skoro tak mówisz, a jesteśmy przy propagandzie, to nie wydaje ci się, że dzisiaj, w epoce social media i fake newsów, coraz trudniej jest nam poznać, co zostało wyssane z palca, a co jest faktem? Z tej dezorientacji korzystają nie tylko te opresyjne rządy, bo choć jesteśmy lepiej poinformowani, to nadal łatwo odgórnie sterować komunikatem.

Zdrowy rozsądek podpowiada mi jednak, że chyba trochę przeceniamy niebezpieczeństwo wynikające z rozpowszechniania się fake newsów. Jakby to powiedział mój towarzysz Zajcew, zawsze znajdzie się ktoś, kto coś zobaczył albo usłyszał. I w naszych czasach ten ktoś ma dostęp do internetu. Jedyne, co czyni fake newsy i propagandę silnymi, to brak odwagi owej osoby. Bardzo chciałabym wierzyć, że my, ludzie, potrafimy sporo wytrzymać, oprzeć się ciśnieniu ze strony władz. Viktor Frankl napisał kiedyś, a nawet wielokrotnie to powtarzał, że dwa razy dwa to cztery, nawet jeśli mówi to schizofrenik. I vice versa, chciałoby się dodać: dwa razy dwa to nie pięć, nieważne, kto to mówi i ile osób po niej to powtarza. Najważniejsze to pozostać jednostką, nie stać się częścią tłumu. Bo tłum może uwierzyć, że jeśli pomnożyć dwa przez dwa, to wyjdzie pięć, osiem, czy sto. Dlatego Zajcew jest dla mnie taki interesujący, bo musi oprzeć się podobnemu parciu, nie ma wyjścia. Skupia się na prawdzie i sprawiedliwości bez względu jak mocno się na niego napiera.

Wieroczka rzuciła się na mnie od progu. Poza sceną wydawała się bledsza i starsza. Miała zmarszczki wokół oczu i ust, a także dużo zbędnej skóry na całej twarzy. Nic nie poradzisz, makijaż teatralny przyśpiesza starzenie, jeśli nie wkłada się w sprawę szczególnego wysiłku.  

– Warieńko! Jesteś moją jedyną nadzieją! – Zamachała rękami i dodała: – Proszę, nie pytajcie, nie pytajcie.

Czoło miała spotniałe. Nie było widac śladów krwi.

Julija Jakowlewa, „Niebo całe w diamentach”

No właśnie, Wasilij Zajcew, mimo swoich cnót, technicznie rzec biorąc nadal jest częścią opresyjnego systemu, a to ciekawy punkt wyjścia dla kryminału.

Wydaje mi się, że pod pewnymi względami ta niewinność cechująca klasyczny kryminał została już bezpowrotnie utracona. Uwielbiam książki z Perrym Masonem czy Nero Wolfe’em, ale tak naprawdę nie potrafię już w nie uwierzyć. I nie chodzi o to, że dzisiaj nikt już nie nosi kapeluszy i nie mówi na kobiety per „mała”. Chodzi raczej o panoramę tamtego świata, jego fakturę. Ta niewinność już nie wróci. Zajcew może i żyje w latach trzydziestych, ale nie jest postacią z lat trzydziestych, lecz z dzisiaj. Chyba od tego zależy, czy kryminał będzie działał, czy nie, czy pisarzowi uda się uchwycić ducha teraźniejszości, atmosferę chwili, esencję tu i teraz, obraz i charakter dzisiejszego społeczeństwa. Mam nadzieję, że mi się to udaje.


Powrócę na moment do kwestii technicznych, bo jednak w latach trzydziestych techniki śledcze były zupełnie inne niż dzisiaj, a to jednak spora część postaci Zajcewa. Skąd czerpiesz o nich wiedzę?

To akurat jeden z ciekawszych aspektów researchu. Ale muszę przyznać, że wielokrotnie strasznie zazdrościłam Agacie Christie i jej pannie Marple! Druty dziewiarskie i zdrowy rozsądek, to jej wystarczyło! Bardzo mądre i praktycznie rozwiązanie. Lecz, poważnie mówiąc, nie jest to aż takie trudne. Sama metoda śledcza się nie zmieniła, wystarczy tylko odjąć aspekty związane ze sprzętem komputerowym.

A jeśli nie zgadzają się fakty, to tym gorzej dla nich?

Nie zawsze, czasem staję przed trudnymi wyborami. Ale staram się ich za bardzo nie masakrować.

Leningrad, czyli dzisiejszy Sankt Petersburg, to moim zdaniem równorzędny bohater twoich powieści i chciałem zapytać, co cię łączy z tym miastem.

Pochodzę stamtąd! Dlatego jest głęboko zakorzenione w moim umyśle i duszy. Chyba wszyscy mamy w jakiś szczególny sposób słabość do swojego miasta, albo lubimy myśleć, że jest wyjątkowe. Czyli tak, kocham Sankt Petersburg tak jak Woody Allen kocha Nowy Jork! Poważnie, istnieje taki fenomen w naszej kulturze, który określamy mianem „tekstu petersburskiego”. To jedyne rosyjskie miasto, które wygenerowało i generuje dalej mnóstwo literatury, powieści, poezji. Dlatego Petersburg to nie tylko moje miasto, ale też i powietrze, którym oddycham. Sama również kiedyś złapałam ten kłębek, trzymam jedną z nitek i rozwijam ją po swojemu… Czyżbym nadal nie wyrzuciła z głowy panny Marple?

Palec Zajcewa zawisł w powietrzu. Maszyna do pisania szczerzyła wytarte zęby, które przeżuły już tony raportów, protokołów i zgłoszeń. Wreszcie odnalazł zagubioną literę „o”. Podciągnął zapadły klawisz. Huknął pojedynczy wystrzał. „Okazało się, że o”. Obie ręce spoczęły u podstawy maszyny, jakby tylko na to czekały.

Julija Jakowlewa, „Niebo całe w diamentach”

Powieści i poezja to jedno, ale ty sama pisałaś również dramaty. Czy korzystasz z tego doświadczenia przy powieściach?

Bardzo. Bardzo. Bardzo! Uważam, że absolutnie niezbędne jest dla pisarza umieć napisać albo znać podstawy konstrukcji dramatu. Moje doświadczenie teatralne ukształtowało mnie jako pisarkę. Magia literatury polega nie ma wspaniałym stylu, ale na tym, czy udaje ci się uchwycić w procesie pisania życie. A praca przy dramacie pomaga zrozumieć mechanizmy, które od Arystotelesa nazywano przeznaczeniem. Nie, żebym miała pokusić się o manifest powieści kryminalnych, ale proszę: chwytaj kryminał, chwytaj chwilę, chwytaj przeznaczenie.

Julija Jakowlewa – rosyjska powieściopisarka, krytyczka teatralna i baletowa, dramaturżka. Uznanie przyniosły jej nagradzane książki dla dzieci, które zostały wydane również za granicą. W trylogii o Zajcewie dała się poznać jako dojrzała pisarka, która sprawnie łączy literacki styl, historyczne detale i kryminalną intrygę. Powieści zostały przetłumaczone na kilka języków i ukazały się m.in. w Wielkiej Brytanii oraz we Francji. Mieszka w Norwegii.

Przeczytaj fragment książki:

Niebo całe w diamentach

Issuu is a digital publishing platform that makes it simple to publish magazines, catalogs, newspapers, books, and more online. Easily share your publications and get them in front of Issuu's millions of monthly readers.

Książka „Niebo całe w diamentach” jest już dostępna w sprzedaży.

Trylogia o Zajcewie tylko w Czarnej Owcy:

 

Artykuł sponsorowany.



komentarze [1]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Bartek Czartoryski 08.02.2022 15:31
Tłumacz/Redaktor

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post